Rozdział 10

102 7 0
                                    

Ehh wstałam z łóżka i obejrzałam się w lustrze. Wyglądam fatalnie opuchnięte oczy i wory. Sięgnęłam do szafy po szare spodenki i biały
T-shirt. Zrobiłam makijaż żeby nie wyglądać jak trup. Założyłam moje białe trampki i zeszłam na dół do kuchni. Podeszłam do lodówki wyjęłam z niej mleko a z mojej skrytki płatki. Wsypałam płatki do miski i zalałam je mlekiem. Płatki szybko odłożyłam na swoje miejsce. Usiadłam przy stole w jadalni i zaczęłam jeść posiłek. Po chwili do jadalni wszedł Bret a za nim Olivier.

- Co tak się na mnie gapicie? - spytałam ich.

- Bo wyglądasz jak trup - powiedział mój brat.

- Sam urodą nie grzeszysz - odparłam.

- Dobra Bret śpieszmy się do szkoły - powiedział Fisher a po chwili dodał- jedziesz z nami?

- Zostaje w domu - po tych słowach wstałam i odniosłam miskę do zmywarki

- Musisz iść - powiedział Bret.

- Nie muszę jestem dorosła - zaczęłam wchodzić po schodach.

- Bo zadzwonię po rodziców Ashley- on myśli że się ich boję.

- Zobaczymy czy odbiorą - odparłam z drwiną.

Widziałam jak Bret wcisnął numer do rodziców. Po chwili włączyła się automatyczna sekretarka. Szybko weszłam do pokoju i sięgnęłam po laptopa. Włączyłam sobie mój ulubiony serial Riverdale.

Bret

Próbowałem się dodzwonić do rodziców. Chyba z dziesięć razy dzwoniłem i nadal nic. Usłyszałem głos Oliviera.

- Stary odpuść sobie oni i tak nie odbiorą a my spóźnimy się do szkoły - powiedział chłopak.

- Eh masz rację dobra zbieramy się - wyszliśmy na dwór. Wsiedliśmy do samochodu Fishera i pojechaliśmy do szkoły po 15 minutach znaleźliśmy się na miejscu. Był niezły tłok kiedy się przepchałem zauważyłem sprawcę tego tłoku. Była to Sherry Walker mała blond przyjaciółka mojej siostry. Czy ona zawsze musi się wplątywać w tarapaty. Kiedy w szkole jest Ashley to zawsze próbuje ją powstrzymać. Czas zająć jej miejsce. Rozdzieliłem dwie bijące się dziewczyny.

- Co ty robisz do cholery - zaczęła na mnie krzyczeć - daj mi załatwić to sprawę z tą rudą wywłoko.

Wziąłem dziewczynę przez ramię i wyniosłem ją z tego tłumu. Postawiłem ją dopiero na parkingu. Teraz pewnie mi się dostanie.

- Czy ty nie rozumiesz kilku prostych słów - myślałem że zaraz od niej dostanę a tu proszę. Jestem cały. Po chwili zauważyłem jak Susan i Andrea. Podeszły do nas.

- Macie ją - dałem Walker w ręce jej przyjaciółek a sam pobiegłem do swojej paczki. Ta mała blondyneczka coraz bardziej mnie interesuje.

Ashley
Skończyłam oglądać odcinek serialu. Zeszłam na dół po przekąski. Wzięłam chipsy o smaku fromage ,żelki , pudełko lodów waniliowo - karmelowych oczywiście i łyżeczkę a do picia Tymbarka arbuzowego. Wraz z ekwipunkiem poszłam do mojego pokoju. Włączyłam film na laptopie tym razem były to Igrzyska Śmierci. Zaczęłam od lodów. Patrzyłam się w monitor komputera. Spojrzałam się na półkę nocną na której leżało lusterko. Sięgnęłam po nie i spojrzałam na nie. Zmieniłam się i to bardzo kiedyś miałam jaśniejsze włosy taki ciemny blond tak samo jak Bret. Oczy kiedyś były bardziej błękitne a teraz są szare. Usta kiedyś malinowe teraz są bardziej blade. A wewnątrz czułam się jak wrak. Ten mały płomyk znikł z moich oczu a charakter stał się bardziej utenperowany. Nie wiedziałam co to jest miłość i wiem jedno nie posmakuje tego zbyt prędko.

- Dobra czas się ogarnąć Ashley - wstałam z łóżka. Sięgnęłam po ekwipunek i zaniosłam go do kuchni i położyłam go na miejsce. Weszłam do pokoju i podeszłam do szafy. Wyrzuciłam wszystkie moje kolorowe bluzy, bluzki i t-shirty w kolorach różowych błękitnych i zwłaszcza zielonych do worka. Wzięłam się za spodnie. Sięgnęłam po czarne rurki i wycięłam w nich dziury na kolanach i na łydkach. Ze wszystkimi spodniami tak zrobiłam. Spojrzałam na moje wszystkie spódniczki i sukienki zostawiłam tylko szare i czarne oraz jedno w kwiaty przyda się na jakoś dyskotekę z okazji lat 80. Wpakowałam je do kolejnego worka.
Pora jechać na zakupy. Wzięłam dziś wyjątkowo motor. Wsiadłam na niego i szybko odjechałam. Kierowałam się w stronę galerii. Gdy znalazłam się na miejscu wiedziałam jedno że wszystkie moje oszczędności pójdą się jebać.

Susan

Siedzę na lekcji historii. Chyba zaraz umrę. Miejsce obok mnie jest puste. Ashley nie przyszła do szkoły i co ja mam teraz robić na lekcji. Zadzwonił dzwonek czyli moje zbawienie. Miałam dość tego dnia więc postanowiłam się zerwać. Miałam już wychodzić ze szkoły ale usłyszałam głos Walker i Carter.

- Gdzie się wybierasz - powiedziała wyższa blondynka.

- I to do tego bez nas - odparła niższa blondynka.

- A zrywam się idziecie ze mną - powiedziałam.

- No jasne - powiedziała Sherry.

- No nie wiem - odpowiedział Andrea.

- Jedziemy do Ashley - wiedziałam że się zgodzi jak to powiem.

- No to jedziemy - powiedziała Carter i szybko wyszłyśmy ze szkoły. Wsiadłyśmy do mojego samochodu i odjechałyśmy z terenu więzienia ( czyt: szkoły).

- Napisz do Ashley że do niej jedziemy Sherry - nakazałam blondynce. Po chwili najniższa z nas odezwała się.

- Jest w galerii kazała nam po nią przyjechać - po tych słowach zawróciłam się w stronę galerii.

Uśmiech za jeden pocałunek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz