Rozdział 13

82 8 0
                                    

Gdy wróciłam do domu od razu poszłam do swojego pokoju. Układłam się na łóżku trzymając w ręku kask. Rzuciłam go w kąt wstałam z łóżka poszłam do łazienki wzięłam prysznic przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Zrobiłam makijaż uczesałam włosy w dwa dobierańce i założyłam czarne spodenki i biały top.

Zeszłam na dół do kuchni. Spojrzałam na zegar była 11.30 aż tak długo spałam. Wyjęłam telefon z kieszeni dostałam smsa od Breta.

Bret: Olivier zabiera cię dziś na cały dzień .

Że co? Przecież nie było to omówione.

Ja: Jak to?

Bret: Tak to o 12.00 ma być kazał ci przekazać że masz się ładnie ubrać.

Ja: Czyli?

Bret: Załóż sukienkę.

Spojrzałam na zegar była godzina 11.45 o cholera. Szybko pobiegłam na górę wzięłam moją jedyną sukienkę którą zostawiłam.

Rozpuściłam włosy i zeszłam na dół. Miałam jeszcze 5 minut zrobiłam kanapki i zaczęłam je jeść. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam z krzesła i podeszłam do drzwi. Gdy je otworzyłam stał w nich chłopak był ubrany w czarną koszulę i jeansowe spodnie.

- Gdzie ty mnie zabierasz?

- Daleko dziś jest dzień pełen niespodzianek - wyszłam z domu i wsiadłam do jego samochodu. Nie rozmawialiśmy ja patrzyłam się na widoki za szybko a on był skupiony na jeździe. Po chwili ustaliśmy. Wyszłam z samochodu.

- Chodź trzeba się trochę przejść - szłam przy nim. Przeszliśmy trochę a po chwili ukazała nam się mała knajpa. Weszliśmy do niej i zamówiliśmy jedzenie. Ja jak zwykle sałatkę i sok pomarańczowy. Chłopak zamówił frytki i steka a do popicia sok.

- Jesteś wegetarianką - spytał.

- Tak - odpowiedziałam.

- Od kiedy? - zapytał.

- Od 4 roku życia od tej pory nie tknęłam mięsa - powiedziałam.

- Zróbmy challenge weź kawałek mojego steka - powiedział.

- Nie dzięki - nie mam ochotę na taką zabawę i na pewno nie z nim.

- No weź tchórzysz - on mnie prowokuje.

- Ja nigdy nie tchórze daj ten kawałek tego mięsa - dał mi kawałek steku. Spojrzałam się na niego. Przecież to zwierzątko hasało po łączce a teraz jest na moim talerzu. Wzięłam kawałek do ust a po chwili go połknęłam.

- I jak? - mam ochotę go udusić.

- Nie wiem co wy w tym widzicie - powiedziałam i zaczęłam jeść moją sałatkę.

- A ja nie rozumiem jak można jeść taką trawę - powiedział chłopak z uśmiechem.

- Życie każdy ma inne gusta - powiedziałam.

- Czemu się nie uśmiechasz - spytał.

- Bo nie lubię - spojrzałam się na niego.

- Uśmiechnij się - powiedział.

- A co z tego będę miała?

- Uśmiech za jeden pocałunek - na jego słowa zaczęłam się krztusić.

- Chory jesteś człowieku - powiedziałam a po chwili napiłam się soku. Po zjedzeniu posiłku chciałam wstać i zapłacić ale chłopak mnie uprzedził i zapłacił za nas oboje. Gdy byliśmy w samochodzie zaczęłam temat.

Uśmiech za jeden pocałunek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz