Rozdział 12
Dziś jest sobota i mój wyścig z Fisherem ubrałam się w toWyścig dopiero będzie o 20.30 wzięłam deskę i pojechałam do skeytparku. Po 3 godzinach spędzonych na rampach wróciłam do domu. Była godzina 13.00 i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Napisałam do Sherry.
Ja: Nudzi mi się przyjedź do mnie.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
Sherry: Już jadę będę za 15 minut.
Andrea i Sus nie mogły by przyjechać. Sus jest u swojej kuzynki i będzie dopiero na wyścigu. A Andrea ma gości i też dopiero będzie mogła być na wyścigu. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i je otworzyłam. Wpuściłam przyjaciółkę do domu. Razem usiadłyśmy na kanapę w salonie. Zaczęłyśmy rozmowę na temat naszych wakacji. Razem z Walker jedziemy w góry. Zawsze marzyłyśmy żeby podbić jakiś szczyt. I tak właśnie będzie. Usłyszałam otwieranie drzwi pewnie Bret przyszedł a wraz z nim Fisher.
- Witam siostrę jej piękno przyjaciółkę - powiedział.
- Czekaj - ustałam na przeciw niego i spojrzałam się w jego oczy - serio brał ile wziął.
- Jedno kreskę - powiedział jego przyjaciel - mówiłem mu ale mnie nie słuchał.
- Yhh powtórka z rozrywki Bret - wzięłam brata za rękę i prowadziłam go do łazienki na dole. Nie mam zamiaru taszczyć go na górę. Wyjęłam z jego kieszeni telefon i różne dokumenty. Włączyłam prysznic i popchnęłam chłopaka do niego zamykając kabinę. Jest tak naćpany że zimna woda powinna trochę pomóc ostatnio pomogła. Po 15 minutach wypuściłam go.
- Co to miało być - spytał zszokowany.
- Pomoc przed gniewem rodziców - wyszłam z łazienki i poszłam do salonu. Usiadłam na swoje miejsce. Po chwili do pomieszczenia wszedł mokry Bret.
- To cię nieźle urządziła - powiedział Oliver.
- Ona jest potworem - wskazał na mnie.
- To najpiękniejszy komplement jaki słyszałam od ciebie braciszku - zaczęłam udawać że ocieram łzę ze wzruszenia. Blondynka która siedziała koło mnie tylko zachichotała.
- Oliver pozwalam ci ją zniszczyć na tym torze - po tych słowach poszedł na górę się przebrać.
- Bret lepiej uważaj na siebie - powiedziała Sherry roześmiana tą sytuacją.
19.30
Szykuje się na wyścig Walker wyszła godzinę temu. Mamy się z nią spotkać na torze. Wzięłam prysznic i ubrałam się w czarne rurki biały t-shirt a na to zarzuciłam skórzaną kurtkę.Wzięłam też skórzaną kurtkę do tego. Spięłam włosy i wyszłam z pomieszczenia. Zeszłam do garażu i spojrzałam się na moje cudeńka. Moje złote porshe tylko czeka żeby już na nim jeździła. Deskorolka wisi na swoim miejscu. A motocykl czeka aż na niego wsiądę i wygram ten wyścig. Otworzyłam drzwi od garażu i wyjechałam z niego. Zamknęłam garaż i spojrzałam się na telefon była godzina 19.30 szybko pojechałam w umówionym miejsce. O 20.00 byłam na miejscu dziewczyny na mnie już czekały. Podjechałam do nich na motorze.
- Uda ci się Ash - powiedziała Sus.
- Mam taką nadzieję - powiedziałam.
Przytuliłam przyjaciółki. Zobaczyłam na telefon za 2 minuty zacznie się. Podjechałam na linie startu. Po chwili podjechał do mnie Fischer. Poprawiłam kask na środek wraz z chorągiewką weszła Sus. Jak ona to powiedziała "Ja zawsze chciałam tak zrobić ". Jako dobra przyjaciółka musiałam się zgodzić.
- Robicie 10 okrążeń dalej znacie zasady - powiedział Kriss. Po chwili Kelly machnęła a my wystartowaliśmy. Na razie byłam na drugim miejscu ale ja się tak nie dam. Przecież muszę go zmylić.
Jest już 9 okrążenie nadal jestem na drugim miejscu. Zbliża się 10 teraz przyśpieszyłam.
Bret
Jest ostatnie okrążenie a Ashley prawie prowadzi Oliver jest jej na ogonie. Są blisko mety. Przekroczyli ją razem teraz to się zacznie. Zeszliśmy z trybun było widać że brunetka jak i brunet są zdenerwowani.
- Robimy powtórkę - krzyknęła moja siostra.
- Nie ma mowy - powiedziałem.
- Ty tu nie masz nic do gadania - powiedziała.
- Twoja siostra ma rację robimy dogrywkę- powiedział Fisher.
Ashley spojrzała się na niego dziwnie.
- Czy ty przyznałeś mi rację? - spytała się dziewczyna.
- Chyba tak - powiedział mój przyjaciel.
- Ja mam lepszy pomysł - powiedziała Andrea.
- Jaki? - spytała Sherry.
- Obydwie te nagrody złączcie razem. Cały dzień Olivier spędzi ucząc Ashley jeździć samochodem - powiedziała Carter.
- A nie możemy zrobić dogrywki?
- Ja się z tym zgadzam - powiedział chłopak.
- Nie - krzyknęli wszyscy oprócz tej dwójki.
Po omówieniu tego wszystkiego każdy z nas wrócił domu.
CZYTASZ
Uśmiech za jeden pocałunek
Romansa- Jesteś głupi - powiedziałam. - No łał aleś ty mądra - powiedział z kpiną. - Mam cię dość - byłam nieźle wkurzona. - Wiem i mam z tego wielką satysfakcję - odparł. - Skończ z tym - krzyknęłam. - Okej skończę - przybliżył się do mnie i wpił swoje us...