-Ona na ciebie patrzy, Lauren.
-Kto? - zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się dookoła.
-Ta Kubanka, która nakładała ci jedzenie - kiwnęła głową w stronę lady.
-Fajnie - mruknęłam.
-Kubanki dają najlepszy seks tutaj - odezwała się Normani, z którą zdążyłam się zapoznać chwilę wcześniej.
-Już zdążyłaś zaliczyć? - zapytała zdziwiona Dinah.
-Tak, jedną z każdej grupy - zrobiła chwilę przerwy - prawie, nie zbliżałam się do Meksykanek - mruknęła.
-No nieźle. Dobra z ciebie amantka - zaśmiała się blondynka.
-Ma się ten urok osobisty - uśmiechnęła się i poruszyła zabwnie brwiami.
Grzebałam z obrzydzeniem w żółtej brei. To coś nie nadawało się do jedzenia. Nie jesteśmy psami tylko ludźmi do kurwy nędzy. To, że dziewięćdziesiąt procent z nas popełniło w życiu błąd, czy dwa nie oznacza, że jesteśmy jakimiś podludźmi. Po chwili wyłączenia się z rozmowy spojrzałam w stronę kuchni, wspomnianej niedawno Kubanki tam nie zauważyłam, ale za to spostrzegłam tam czarnoskórą kobietę.
-Mieszają nacje? - odezwałam się niespodziewanie.
Dziewczyny spojrzały na mnie zdezorientowane.
-W kuchni - zaczęłam tłumaczyć - czy Europejki mogą pracować na przykład z Afroamerykankami?
-Szczerze mówiąc nie wiem jak to wygląda. Musiałabyś zapytać naczelnika, choć wątpię, że cię do niego dopuszczą - odpowiedziała mi DJ.
-Warto spróbować, nie? - uśmiechnęłam się i znowu spojrzałam w stronę kuchni.
-Wpadła ci w oko ta Kubanka, co? - Normani uśmiechnęła się cwaniacko.
-Nie bawię się w zakochiwanie - odpowiedziałam jej tym samym rodzajem uśmiechu.
-Więc pieprzysz tylko dziwki?
-To one mnie zaspokajają - walczyłam z nią na spojrzenia.
-Dobra laski, zmywamy się - Dinah wstała - Meksykanki.
Wstałam i zabrałam swoją tacę, to samo zrobiła Normani i odeszłyśmy od stolika. To mój drugi dzień i nie mam zamiaru się narazie z nimi bić. Nie chcę trafić do izolatki. Wyszłyśmy szybko ze stołówki, a potem razem usiadłyśmy pod ścianą na korytarzu.
-Czemu nam zaostrzyli rygor?
-Myślisz, że my wiemy? Nikt nam nie podał przyczyny. Po prostu pewnego dnia na apelu powiedziano nam, ze zwiększa się liczba strażników, zmiejsza się ilość nagan, za które trafia się do izolatki, no i mamy wyznaczone pory w których możemy wychodzić na spacerniak - wytłumaczyła DJ.
-Jakie to godziny?
-Od ósmej do dziesiątej i od piętnastej do osiemnastej.
-Nie jest tragicznie - wzruszyłam ramionami.
-Ale jeszcze pół roku temu mogłyśmy spedzać cały dzień na zewnątrz.
Normani nie odzywała się, jakby to wszystko było jej obojętne. Troche dziwiła mnie postawa czarnoskórej kobiety, ale nie miałam prawa wyciągać od niej żadnych informacji na siłę.
-No tak - przytaknęłam, a potem każda utonęł we własnych myślach, ale nie na długo. Po kilku minutach zaczął wyć alarm.