29.

1.8K 235 17
                                    

Oczywiście obudziłam się sama. Prycza była zimna, więc Camila musiała opuścić mnie jakiś czas temu.  Westchnęłam cicho i podniosłam się przecierając twarz dłońmi. Zwariuję tu. Chciałabym chociaż wiedzieć, która jest godzina, na pewno jest po szóstej rano, bo mam zapalone światło. Wszystko tutaj płynie w zwolnionym tempie. Po kilku minutach tępego patrzenia na ścianę usłyszałam zgrzyt zamka na co od razu się uśmiechnęłam będąc pewną, że to moja strażniczka. Wstałam i uśmiechnęłam się szeroko, ale gdy drzwi się otworzyły mój uśmiech został zastąpiony zdziwieniem. W progu mojej izolatki zobaczyłam jakiegoś strażnika, a przecież Camz jasno dała im do zrozumienia, że tylko i wyłącznie ona może do mnie wchodzić. Mężczyzna był dobrze zbudowany, wyższy ode mnie o dobre dwadzieścia centymetrów. Miał wyraźnie zarysowaną szczękę i kilkudniowy zarost. Na jego twarzy malował się dziwny uśmiech, na widok, którego zaczęłam odczuwać dziwny niepokój. Podszedł do mnie i bez problemu odwrócił mnie plecami do siebie, a potem skuł moje nadgarstki kajdankami.

-O co chodzi? - Zapytałam przerażona, ale nie oponowałam, bo może Camila kazała mu to zrobić, albo zabiera mnie z powrotem do zwykłej celi, nie miałam pojęcia o co chodzi, ale zaczęłam się jeszcze bardziej bać, o ile to możliwe, gdy zamknął drzwi.

-Usiądź na pryczy. - Jego zimny i nieprzyjemny głos dotarł do moich uszu i zaczął odbijać się echem w mojej głowie, gdy zaczęłam się zastanawiać o co mu chodzi. - Już!!

Podeszłam powoli do imitacji łóżka i usiadłam na jego brzegu, a strażnik podszedł do mnie i bez żadnego trudu przesunął mnie dalej, a potem przykuł mnie drugą parą kajdanek do ramy pryczy.

-Co ty robisz?! Wypuść mnie!! - Zaczęłam krzyczeć i się szarpać jednak było już za późno, nie miałam możliwości uwolnienia się.

-Słyszałem, że się tu nudzisz, więc mam dla ciebie niespodziankę. - Powiedział z obrzydliwym uśmiechem na ustach.

Przez moją głowę zaczęły przelatywać wizje gwałtu, brutalnego pobicia i wspomnienia wszystkich słów, które opisywały sytuacje z izolatek, jednak mężczyzna chyba nie to miał w zamiarach, bo odszedł krok do tyłu i wyjął z tylnej kieszeni spodni jakiś słoik. Nie widziałam co jest w środku, bo trzymał go w całej dłoni i zakrywał nią ścianki.

-Pomyślałem, że urozmaicę ci trochę czas. Masz arachnofobię, prawda? - Nadal ten sam typ uśmiechu. W odpowiedzi pokiwałam niepewnie głową, a on chwycił słoik dwoma palcami ukazując wielkiego, czarno - żółtego pająka, który był w środku. - Przyniosłem ci towarzysza. - Zaczął się śmiać i otworzył naczynie, a potem wyjął to okropne stworzenie i położył sobie na dłoni. - To ptasznik celjoński z mojej hodowli, nie ugryzie cię, bo ma usunięte gruczoły jadowe, ale z twoją przypadłością i tak będzie ciekawie. - Zaśmiał się szyderczo.

-Zabierz to! - Zaczęłam krzyczeć i wierzgać nogami, jakby to miało mi pomóc. Strażnik nic sobie z tego nie robił i położył to obrzydlistwo na moim udzie. Mój szybki oddech zaczął robić się urywany, gdy zaczęłam czuć każdy krok tego cholerstwa. Blondyn zostawił mnie w takim stanie i poszedł otworzyć drzwi, a potem zawołał kogoś i zaczęli się ze mnie śmiać, gdy wierzgałam nogami i krzyczałam żeby to ode mnie zabrali, jednak nic sobie z tego nie robili. Pająk był już na moim brzuchu i szedł do góry zatrzymując się czasami w jakimś miejscu. Przy drzwiach było coraz więcej osób, którzy poklepywali blondyna po plecach i gratulowali świetnego pomysłu, a w moich oczach zaczęły się zbierać łzy, gdy poczułam to cholerstwo na moim biuście. Wolaśam mieć zamknięte oczy, ale to i tak niewiele dawało, bo czułam każdy ruch zwierzęcia. Krzyczałam i płakałam, blagając ich, aby go zabrali, ale na nich nic nie działało, pająk wszedł na moją szyję, a wycie jakie się wtedy wyrwało z mojego gardła chyba słyszało całe więzienie. Nagle usłyszałam krzyk.

-Co tu się odkurwia?!  - Boże, Camila.

-Twoja laleczka boi się pajączka. - Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja nie wiedziałam już co mam robić. Usłyszałam szybkie kroki, jakieś niezrozumiałe słowa i poczułam, że ktoś zabiera ze mnie mojego "towarzysza", a potem było głośne tupnięcie i obrzydliwy mlask.

-To zrobię również z tobą, jeśli jeszcze raz zobaczę cię w tym wiezieniu. - Jej głos był chłodny i opanowany, ale tylko na chwilę. - Wypierdalać!! - Chwilę później była cisza, usłyszałam tylko zamykanie drzwi i poczułam delikatny dotyk na moim policzku.

-Wszystko w porządku, kochanie? - Zapytała cicho, a ja nie byłam w stanie się odezwać, więc tylko pokręciłam przecząco głową. Kobieta rozkuła moje nadgarstki, a potem przyciągnęła do siebie i mocno objęła.

-Przepraszam, jest mi tak strasznie przykro. - Szeptała w moje włosy, ale to przecież nie była jej wina. - Nie wiedziałam, że mnie nie posłuchają.

-Po prostu nie odchodź. - Odpowiedziałam cicho.





SEPARATE CELL // CAMRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz