Z prędkością Usain'a Bolt biegałam po pomieszczeniu w poszukiwaniu resztek swojej garderoby.
- Dlaczego Ty zawsze zostawiasz wszystko na ostatnią chwilę!? - Zapytał zaniepokojony Dominik.
- Nie ostrzegałeś mnie, że musimy wyjechać tak wcześnie! - Krzyknęłam zrozpaczona, jednocześnie skacząc po pokoju próbując założyć skarpetkę.
Chłopak bez zbędnego marudzenia pomagał mi pakować ubrania do swojej torby. Chwycił puzderko, które leżało na toaletce przy łóżku.
- To Twoi rodzice?
Odwróciłam się do Dominika, który stał wpatrując się w czarnobiałe zdjęcia włożone do medalionu.
- Tak, byli jeszcze młodzi, chodzili do klubów by tańczyć do piosenek Presley'a na żeliwnych stołach. Tak bardzo zazdroszczę im tamtych czasów... - Westchnęłam zamyślona.
Mimo, że przy Dominiku czułam się szczęśliwa, tęskniłam za domem. Na samo wspomnienie wspólnie spędzanych z rodzicami niedziel do oczu napłynęły mi łzy, które szybko starałam się ukryć przed chłopakiem.
- No już, mam nadzieję że o niczym nie przypomnisz sobie w połowie drogi - Jęknął Dominik i otworzył mi drzwi od baraku.
Ruszyłam pewnie w stronę autobusu, który był już przepełniony młodymi byczkami.
- Chloé? - Usłyszałam Dominika. Stał przy terenówce, którą ostatnio wybraliśmy się na zakupy do wielkiego polis, zwanego Sherwood. - Jeśli wolisz jeździć z plebsem to proszę bardzo! - Zaśmiał się i wsiadł do zielonego samochodu.
Spojrzałam jeszcze raz na autobus i z grymasem popędziłam do chłopaka.
Przespałam w samochodzie dwie i pół godziny, a do Windsor jechało się aż 5. Obudziły mnie dzikie krzyki.
- Co to do diabła jest? - Zapytałam poirytowana głosami dochodzącymi z radia.
- Nie mów, że nie znasz Papa Roach! - Krzyknął Dominik nie odrywając wzroku od drogi.
- Jak tak sobie słucham to nic nie straciłam - Burknęłam ściszając radio. Obróciłam się w stronę okna w celu dalszej drzemki.
- Halo, śpiąca królewno! Zajmij się mną trochę. Jestem znudzony! - Zaśmiał się mój szofer.
- Ależ oczywiście. Pasjans czy poker, mój panie? - Odpowiedziałam z jawną kpiną.
- Pokera nigdy nie odmawiam, ale nie wiem czy jesteś na tyle odważna by grać na moich zasadach - Rzucił Dominik z podejrzanym uśmieszkiem, godnym Jack'a Nicholson'a.
- Przyjmuję wyzwanie. Ale zapewniam Cię, że nie wyjdziesz z tego ubrany - Zaśmiałam się i sprzedałam mu lekkiego kuksańca w ramię.
Korki ciągnęły się dobre kilka kilometrów, a tempo naszej podróży od godziny wynosiło 20km/h. Mój mundurowy zniecierpliwiony stukał palcami o kierownicę i marszczył gęste brwi za każdym razem, gdy samochody przed nami się zatrzymywały. Nawet zawsze rozhulana hawajska panienka z tapicerki nie tańczyła nam w rytmie gniotów mężczyzny.
W schowku samochodu zrozpaczona zaczęłam szukać płyt.
„Linkin Park", „Metallica", „Steve Aoki", „Evanescence".
- Czego Ty tak szukasz? - Zapytał uśmiechnięty Dominik.
- Czegoś bardziej - westchnęłam.
Chłopak ze schowka w drzwiach wyciągnął płytę The pretty reckless.
- O takie bardziej Ci chodzi? - Ciągnął.
Niemalże pisnęłam na myśl, że nieprzyjemne stękanie mogę zamienić na coś takiego jak głos Tay. Rzuciłam się w stronę ręki chłopaka, a ten schował płytę z powrotem.
- Pamiętaj, że jestem okropnie wyrachowany! - Parsknął.
Ręką przejechałam po wewnętrznej stronie jego uda, zbliżyłam się i szepnęłam mu na ucho „jestem w stanie wszystko Ci wynagrodzić".
Tak właśnie pozostałe godziny drogi minęły nam w rytmie Messed up world.
It's a messed up world
What do you get?
Sex and love and guns, light a cigarette ✨
CZYTASZ
Love's wearing a uniform
RomanceŻycie Chloè wywraca się do góry nogami kiedy poznaje Dominika - żołnierza o bystrym spojrzeniu i uśmiechu, pod którym kobietom uginają się nogi. Ile poświęceń warta jest miłość? Czy mundurowy obowiązek jest w stanie zniszczyć tak silne uczucie? ‼️ R...