20

754 26 5
                                    

Dźwięk SMS-a.
Otworzyłam jedno oko, by drugim móc jeszcze pospać. Spojrzałam na antyczny zegarek, który stał na toaletce przy łóżku. Dominik strasznie się na niego uparł - niemalże wlepiał nos w szybę kiedy zobaczył go na wystawie lokalnego sklepu z antykami. Nie wygląda jakby kosztował majątek, a jednak. Szczerze nienawidziłam tego ustrojstwa od dnia, w którym ten drewniany rupieć pojawił się w mojej szaro-białej, nowoczesnej sypialni. Jednak teraz kojarzył mi się on niezwykle ciepło, bo przypominał piękny uśmiech mojego narzeczonego kiedy przyniósł go do domu. Narzeczony.

„Mam nadzieję, że wiesz że idziemy opić Twój nowy biznes. Musimy go ochrzcić!"

Lily - największa alkoholiczka w kraju, drama queen i moja najlepsza przyjaciółka.

Doszłam do wniosku, że przyda mi się odskocznia, tym bardziej że ostatnio bardzo zaniedbałam swoich przyjaciół i znajomych. W dorosłym życiu jednak nie jest tak kolorowo, jak opowiadali mi o tym rodzice.

„Muszę dziś wpaść do mamy, ale wieczorem jestem cała Twoja xoxo"

Założyłam grube skarpetki i zeszłam na parter, by rozpalić w kominku. Pierwszy dzień bez Dominika, a cisza zdawała się odbijać od ścian. Włączyłam telewizor, by sprytnie ją zagłuszyć. Kiedy w mieszkaniu zaczęło robić się przyjemnie ciepło, wygodnie rozsiadłam się w fotelu i skupiłam na kreskówce, która leciała codziennie o siódmej rano od jakichś dziesięciu lat. Co dwie minuty zmieniałam pozę, szukając idealnej pozycji, aż w końcu wstałam by zrobić sobie kawę. Dominik zadbał nawet o wyposażenie szafek z jedzeniem i lodówki, żebym jak najmniej wychodziła z domu. Mężczyźni chyba mają ten instynkt macierzyński. Pokiwałam głową z rozbawieniem i posmarowałam croissanta masłem orzechowym.

Siedem stopni i deszcz.

Ubrałam się ciepło, zgarnęłam kluczyki od samochodu i wyszłam z domu, trzy razy sprawdzając czy na pewno zakręciłam wodę i czy zamknęłam dokładnie okna i drzwi. Przebiegłam szybko do garażu. Samochód kupiłam za śmieszne pieniądze, w fatalnym stanie - włożyłam w naprawę naprawdę masę pieniędzy. Samochód został ochrzczony imieniem „Suzanne", czyli po prostu Zuzia. Samochód daje kobiecie niezależność, natomiast pająki ją odbierają. Małe sukinsyny.

Warunki drogowe były okropne. Byłam wdzięczna matce naturze, że kiedy Dominik wyjeżdżał do pracy, pogoda była lepsza. Wycieraczki chodziły na pełnych obrotach (a w to Zuzanna musiała włożyć niemały wysiłek).
*
Siedziałam w salonie na skórzanej kanapie. Niezależnie od dnia, pory roku, wyniku meczu naszej drużyny siatkarskiej, dom moich rodziców błyszczał czystością. Była to oczywiście zasługa gosposi, z racji niepełnosprawności mojej matki - nie mogła zajmować się domem, a mój ojciec, cóż, raczej w nim nie bywał.

Nie miałam jeszcze okazji powiedzieć rodzicom o zaręczynach, jednak pierścionek na tyle rzucał się w oczy, że nie mogłam tego ukrywać. Z przygryzioną wargą pokazałam mamie dłoń z błyskotką, a ona ze łzami radości mi gratulowała i zadawała mnóstwo pytań. W pewnym momencie zauważyłam niepokojący wyraz twarzy.

- Mamo, coś nie tak? - zapytałam zmartwiona.
- Przepraszam skarbie, po prostu... rozwodzimy się z Twoim ojcem - powiedziała już z kamienną miną.
Westchnęłam, bo nie wiedziałam co mogę powiedzieć. Skłamałabym mówiąc, że jest mi przykro. Wygłupiłabym się, pytając dlaczego.
- Powiedział, że zostawia mi wszystko, bo na wszystko zasłużyłam. Beznadziejny przypadek. Tkwiłam przy nim przez tyle lat, po to żeby zostawił mnie dla jakiejś... nastolatki! - mówiła przez zaciśnięte zęby.
- Gdzie on teraz jest? Dlaczego nie ma go przy tej rozmowie? - rozgoryczona złapałam za telefon, by się z nim skontaktować, jednak załączyła się automatyczna sekretarka.
- Nawet nie próbuj Skarbie - powiedziała z żalem mama i podała mi kopertę z moim imieniem.
Otworzyłam szerzej oczy.
- On chyba nie... - szepnęłam i sięgnęłam po list.

Love's wearing a uniformOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz