Marinette mała dziewczynka...Z wielkimi problemami.

731 65 0
                                    

-Nie mów, że wierzysz w te brednie?-Odwróciłam się momentalnie. Stałam jak wryta, i spoglądałam w te jego zimne, bez uczuciowe niebieskie oczy.Nie wiedziałam co robić, to poczucie bezpieczeństwa, które jeszcze do niedawna odczuwałam, po prostu wyparowało. Zastąpiła je ta sama pustka, która przychodzi razem z nim.

-Nie rozumiem.- Zazwyczaj nie odpowiadam, nie reaguje na jego pytania odpowiedziom. Pierwszy raz się odezwałam do niego, i miałam dziwne przeczucie, że nie powinnam tego robić.

-A więc jednak umiesz mówić, nie powiem zaskoczyłaś mnie tym. No ale to nie istotne.-Każde słowo wypowiadał z pogardą, i takim chłodem, że po moich plecach przeleciał zimny dreszcz.

-odpowiedz, o co ci chodzi.-Starałam się aby mój ton był oschły i nie przyjemny, tak jak jego.

-Chodzi mi o to, że nie powinnaś mu ufać. Zresztą nawet nie wiesz kim on jest naprawdę. Kto chowa się pod tą maską.

-Jest bohaterem, i moim przyjacielem. Choć tego nie wie, i to wystarczy.

-A może nie jest taki dobry i czuły pod maską, może zgrywa takiego, żeby ci się przypodobać. Nie pomyślałaś, że w rzeczywistości może być zimnym draniem?-Na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech, bo dobrze wiedział, że podsycił ogień nie pewności. Jaki we mnie płonie od jego ponownego pojawienia się.

-Nie, nie da się grać tak dobrze dobrego, kiedy jest się złym. Jeżeli było by tak jak mówisz, a tak nie jest, to coś by musiało dawać o tym sygnał.

-A ty nadal swoje.-Powiedział zrezygnowany głośno wzdychając-Ja nadal uważam, że nie powinnaś wierzyć w te jego przesłodzone słówka. W to że będzie ci dodawać otuchy gdy będziesz tego najbardziej potrzebować, w to że możesz liczyć na niego w każdej chwili i momencie życia. No i że będzie nie ważne co.

-Czarny Kot dotrzymuje obietnic, pod tym względem mogę mu ufać.

-BŁAGAM! Pomyśl, kto normalny chce się zadawać z dziewczyną, która widzi i słyszy kogoś kto nie istnieje! Uzna cię za chorą psychicznie, i odda w ręce specjalistów, bo nie będzie sobie umiał poradzić, z ciężarem jaki nieświadomie sam sobie dołożył. O prócz tego że musi walczyć z Władcą Ciem i jego sługami, to jeszcze ma ciebie na głowie.-Mówił głośno i wyraźni, aby każde słowo jakie wypowiada dotarło do mnie. Z doświadczenia wiem, że nie powinnam go słuchać. Jednakże w tym co mówi jest ziarno prawdy.

-Może i masz racje, jako super bohater ma na głowie walkę ze złem. Do tego życie prywatne, zapewne przepełnione troskami, bo takie ono bywa. I jeszcze ja, dziewczyna chora psychicznie, która za miast się leczyć...Ma to w dupie.-Spojrzałam na niego, był z siebie dumny, że przyznałam mu rację.

-Przy następnej okazji powiem mu żeby się nie martwił, i zajął się sobą. Nie chcący dołożyłam mu nie lada wyzwanie, i zamierzam to naprawić, zdjąć z niego ten ciężar.I sama go ponieść.-Byłam pewna tego co mówię, i nie zamierzałam aby  ktokolwiek nosił go za mnie. Z pewnymi rzeczami trzeba radzić sobie samemu, i nie ma innej opcji. 

-Najwidoczniej pierwszy raz doszło do ciebie, to co ci powiedziałem. Wiesz Marinette, trzy lata na to czekałem...I się doczekałem.-Uśmiechną się, i zanim odszedł dodał coś co rozbrzmiało mi w głowie echem.

Marinette mała dziewczynka...Z wielkimi problemami.       

(Miraculum) "nigdy cię nie opuszczę"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz