Normalne jest to, że wstaję zbyt późno, mam ustawiony budzik na 7, a i tak spóźniam się do szkoły na 9.Nie chodzi o to że mi się nie chce, dobra przyznaje nie chce mi się. Wolałabym tkwić pod ciepłą kołdrą, i spać w najlepsze.
Pomimo dość głośnego budzika, i jeszcze głośniejszej Tikki, to ja nadal ŚPIĘ! Nie wiem jak ja potrafię spać w takim hałasie, ale jakoś daje rade. Normalny człowiek już dawno był by na nogach, tyle że ja do normalnych się nie zaliczam.
Jak tylko wstałam, aby wyłączyć ten przeklęty budzik to myślałam że mam jeszcze co najmniej godzinne na ogarnięcie się, jak ja bardzo się myliłam. W szkole miałam być jakieś 10 minut temu, a ja nadal jestem w swoim pokoju w piżamie.
-TIKKI czemu mnie nie obudziłaś?-Wrzeszczałam spanikowana, dobrze że rodzice dawno byli w piekarni, bo wparowali by z hukiem do mojego pokoju.
-Wiesz przecież że próbowałam-miała racje to nie jej wina że jestem NADAL mocno spóźniona.Ja po prostu nie odczuwam upływu czasu, a zwłaszcza jak jestem jeszcze w łóżku.
Kiwnęłam jej szybko głową że wiem i zabierając przygotowane ciuchy z oparcia od krzesła, ruszyłam prędko do łazienki.
Z łazienki wyszłam w rekordowym czasie, jeszcze nigdy nie opuściłam domu po 2 minutach od czasu wyjścia z pod kołdry. Biegnąc do szkoły omal nie wyryłam orła z jakieś 5 razy, i raz się prawie zabiłam wbiegając omal pod koła jakiegoś samochodu, kierowca trąbił za mną jak oszalały, ale nie zwracałam uwagi na to. Moim głównym celem było jak najszybciej dotrzeć do budynku szkoły.
Myślałam że nie wyhamuję, i zostanie ze mnie mokra plama na ścianie, ale dotarłam do klasy bez siniaków, czy innych urazów. Jak tylko przekroczyłam próg klasy to wszystkie spojrzenia skierowane były w moją stronę, myślałam że zaraz zapadnę się pod ziemię ze wstydu.
-Marinette Dupain-Cheng- głos pani z chemii (nie wiem jak się nazywała) wstrząsną mną nie miłosiernie, był ostry i lodowaty, była mocno zdenerwowana zapewne już na samym początku zajęć, bo dawno się przyzwyczaiła do moich spóźnień-za kare że się spóźniłaś przygotujesz prezentacje na temat kwasu fosforowego(V)i siarkowego(VI).-nic nie odpowiedziałam tylko przytaknęłam skinieniem głowy. Mój wzrok cały czas wbijałam w podłogę, do puki nie usiadłam na miejsce.Nie chciałam na nikogo patrzeć, ale tak czy inaczej podniosłam głowę aby zapisać notatki.
Jak tylko podniosłam głowę napotkałam piękne, co ja gadam, CUDOWNE zielone tęczówki Adriena. Patrzył na mnie ze współczuciem, jednak zaraz się odwrócił.
Na przerwie Alya zagadywała mnie na temat biedronki, i jej biedroblogu, czy coś w tym stylu. Nie miałam ochoty na nic, już od rana wiedziałam że ten dzień nie będzie należał do udanych.
-Wybacz Alya ale musze wyskoczyć do łazienki, zaraz wracam- wstałam i żwawym krokiem ruszyłam w stronę łazienki, za sobą usłyszałam głos moje przyjaciółki, zapewne nie usłyszała mnie i teraz mówi sama do siebie.
Stanęłam przed lustrem i zamknęłam oczy, chciałam pomyśleć nad pewną sprawą, nagle usłyszałam za sobą nieprzyjemny głos, głos dobrze mi znany i tak prze zemnie znienawidzony.Moje oczy były nadal zamknięte, nie musiałam ich otwierać, wiedziałam do kogo on należy. Nagle z moich oczu zaczęły płynąć łzy, z sekundy na sekundę było ich więcej, nie czułam smutku, gniewu, niczego nie czułam. Po prostu z moich oczu zaczęły płynąć łzy, nie byłam w stanie nad tym zapanować...
Alya
Opowiadałam Mari o kolejnych wyczynach biedry, ale jak odwróciłam twarz w jej stronę to jej nie było. Zapewne znowu nie usłyszałam jak mówi do mnie więc wyszło jak wyszło.Wstałam i udałam się w stronę gadających ze sobą chłopaków.
-Hej Nino wiesz może gdzie jest Mari?-spytałam
Szła w stronę łazienki, a co znowu się zagadałaś?-lekko się oburzyłam i ruszyłam w stronę wskazaną przez Nino.Gdy tylko weszłam zobaczyłam Mari która opierała się rękami o umywalkę, miała zamknięte oczy z, których spływały kolejne łzy. Przeraziłam się, podeszłam i ją przytuliłam uspokajając, chciałam się dowiedzieć kto jej to zrobił, kiedy z kabiny wyszła Cloe. Popatrzyła się na Mari i zaczęła się śmiać w nie bo głosy. Chciałam jej coś powiedzieć nie przyjemnego w moim stylu, lecz zatrzymała mnie Mari. Zołza Cloe wyszła, a ja i Mari zostałyśmy same.
-Mai co się stało?-spytałam pełnym przejęcia głosem.
-Nic-jej głos był cichy, ledwo słyszalny.
-Wszystko w porządku?-odpowiedziała mi skinieniem głowy...
Kolejny rozdział jej, zapewne nikt tego nie czyta ale i ta skończę to opko, bo sama nie lubię kiedy ktoś pisze coś fajnego ale w pewnym momecie przerywa
zawieszenie opowiadania to wielkie zło dla czytelników.:);)
CZYTASZ
(Miraculum) "nigdy cię nie opuszczę"
FanficMarinette, dziewczyna ze zwyczjnym życiem, jednak skrywa pewną tajemnice, i nie chodzi tu o jej alter ego, tu chodzi o coś innego. Czy dziewczyna przełamie strach, i wyzna przyjaciołą prawdę o sobie. Czy będzie nadal tłamsić to w sobie, tak długo do...