Kocham Cię My Lady

655 48 3
                                    

Następnego ranka obudziłam się około 10 rano, najgorsze było to że nie bardzo pamiętam, co się wczoraj wieczorem działo. Tak więc przez kolejne 15 minut siedziałam, starając sobie od świeżyć wydarzenia zeszłego wieczora. Powiem jedno, jak już dotarło do mnie co się wydarzyło, między mną a Kotem, to przez pół minuty nie mogłam oddychać. Nie dlatego że mi się nie podobało, wręcz przeciwnie było cudownie, lecz dlatego że Kot mógł pomyśleć sobie nie wiadomo co, i nie będzie przez najbliższy czas do mnie przychodził. Co ja najlepszego zrobiłam! Czemu się nie powstrzymałam! Teraz mnie znienawidzi! Uciekł! I nie wróci! Jestem najgorszą porażką, jaka chodziła po świecie!

Upadłam na łóżko, zakrywając twarz poduszką. Byłam cała czerwona i do tego czułam się potwornie. Jak ja mu się z tego wytłumaczę?! Naprawdę niema to jak całować kolesia, który chce ci pomóc, i nic a nic do ciebie nie czuje.

-Zgodzę się z tobą.- No nie! Jeszcze jego paplania mi brakowało!-Nie lubisz mojego paplania? Myślałem że się przyjaźnimy.

-NIE! I DAJ MI SPOKÓJ! 

-Ale po co te nerwy, dobrze wiesz że puki co nie odejdę.

-Co mam zrobić żebyś dał mi spokój?!

-Wiesz dobrze co.

-Chyba śnisz, nikt się o tym nie dowie!

-W takim razie do zobaczenia.

Byłam zła, nie mogłam nikomu powiedzieć o tym, to byłby koniec! Wszyscy by się ze mnie nabijali, potem zostawili, a mnie rodzice by wydziedziczyli. No i zapewne wysłali do ośrodka zamkniętego. Co ja mam zrobić?

Adrien

Po tym zdarzeniu nie spałem całą noc, nadal przeżywałem ten moment. Nie wiem co powinienem teraz zrobić, najchętniej zamknął bym się w pokoju, i nie wychodził do puki nie przemyśle sobie tego. A co potem? Przez następne dni będę przygotowywał się na konfrontacje? Najbardziej zastanawia mnie to dlaczego dałem się w ciągnąć, i nie przerwałem tego. Kocham Biedronkę, a tym czasem inna dziewczyna mnie całuje, a ja tracę nad sobą kontrolę. A co jeśli przez tą opiekę, i czas spędzony z Marinette po prostu się w niej...Zakochałem? Nie wiem już co mam o tym myśleć, najchętniej to bym siedział z Mariś na kolanach, i bym ją całooOOO. CHWILA! O CZYM JA MYŚLĘ!?!?!

-ADRIEN! Pytam cię od pięciu minut, a ty nie odpowiadasz!-Musiałem nieźle odpłynąć, skoro nawet nie słyszałem pani Mendelejew (tak to sie pisze?)

-Mogła by pani powtórzyć pytanie?-Mina niewinnego kociaka powinna dać radę.

-DO DYREKTORA!- Świetnie, jeszcze mi dyrektora brakowało do szczęścia.

Wstałem, pozbierałem rzeczy, i wyszedłem z klasy udając się do dyrektora. Stanąłem przed gabinetem, zapukałem i wszedłem. Siedząc na krześle na przeciw dyra, czułem się jak skazaniec który czeka na wyrok. Pierwszy raz jestem tu za karę, i nie bardzo wiem co powinienem zrobić. Ale nie było tak źle, w porównaniu do przebywania w gabinecie mojego ojca, to bułka z masłem. Dostałem pouczenie,i mogłem wyjść na przerwę. Jak dobrze że dzisiaj piątek, a jutro ten cały bal, czy impreza. A z resztą nie ważne co to jest, ważne że ojczulek pozwolił mi iść.

Po lekcjach wróciłem do domu, odrobiłem zadania, poszedłem na kolejną nudną sesję zdjęciową. Gdy miałem już większość rzeczy za sobą, zostało mi coś jeszcze. Szybko przemieniłem się, i wyskakując przez okno ruszyłem do domu Marinette. Chciałem mieć tą rozmowę za sobą, i wyjaśnić wszystko.

W padłem do pokoju dziewczyny, przez otwarte okno. Siedziała za biurkiem, za pewne coś szkicując. Chcąc zwrócić na siebie jej uwagę zacząłem od zwykłego przywitania.

-Hej.-Odwróciła się gwałtownie, moją stronę. Było widać po jej twarzy że się denerwuje moją obecnością.

-He hej, co tu robisz?

-No przyszedłem zobaczyć jak się czujesz, i pogadać o no wiesz co mam na myśli.-Jej reakcja na moje słowa mnie bardzo zdziwiła. Momentalnie wstała z krzesła, i zaczęła mnie przepraszać, błagać o to bym jej wybaczył. Mówiła szybko, ale zrozumiałem jeszcze że ona sama nie wie co w nią wstąpiło, dla czego tak postąpiła. Do tego błagała mnie, abym jej nie opuścił bo sama sobie nie da rady dłużej.Do tego zaczęła szlochać , i kompletnie nie umiała nad sobą zapanować. Zanie po kojony, wstałem  i przytuliłem ją do siebie. Jednak to nie bardzo pomogło, w tym momencie osunąłem się trochę od niej, delikatnie chwyciłem za jej pod brudek, ii unosząc go lekko do góry, pocałowałem ją najdelikatniej.

Czułem jej słone łzy na wargach, ale to mi nie przeszkadzało. Po chwili się uspokoiła, więc odsunąłem się lekko by spojrzeć w jej oczy.

-Dlaczego to zrobiłeś?- mówiła cicho, i spokojnie.

-Bo Cie Kocham My lady...



Kolejny rozdział dla was przynoszę, oraz więcej marichat. Nie mam chyba już nic do dodania, po za tym że zostały z 2 rozdziały, ale może i jeden. Zobaczymy. Tak więc zbliżamy się do końca wielkimi krokami. Do następnego Papatki :***    



(Miraculum) "nigdy cię nie opuszczę"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz