Rozdział I

390 21 1
                                    

Czułem tak wielki ból, ucisk którego nie dało się stłumić. Powoli otworzyłem oczy, widziałem jak przez mgłę. Stała przede mną...kobieta, ubrana na biało. Zacząłem nerwowo się rozglądać.
- Spokojnie, twoi rodzice już jadą.- chwycił moją rękę i położyła coś na niej, dopiero po chwili zorientowałem się, że to okulary. Włożyłem je co poprawiło otaczający mnie obraz. Kobieta na oko po trzydziestce, kasztanowe włosy związane w koka i ubrana...nagle zacząłem się rozglądać. Leżałem w szpitalu, a ona była pielęgniarką.
Do pomieszczenia wszedł stary mężczyzna, najprawdopodobniej lekarz.
- Jeremi, jak się czujesz?- spytał siadając przy łóżku.
- Jest w szoku, powiadomiłam doktora od razu jak się wybudził.- wtrąciła kobieta.
- Dziękuję, a teraz bardzo proszę zostawić nas samych.- kiwnęła tylko głową i wyszła.
Nie wiedziałem co się dzieje, pamiętałem tylko tyle, że zasnąłem w swoim łóżku i...jak tu trafiłem?
- Powiedz twoje samopoczucie w skali od jeden do dziesięciu?
- Chyba cztery, głowa mi pęka.- wpatrywałem się w niego jak w obraz, musiałem wiedzieć co jest grane.
- Co ja tu robię? Nie pamiętam żebym miał wypadek. Gdzie...
- Hej!- przerwał mi- Wszystko po kolei, dobrze?- przytaknąłem
- Byłeś w śpiączce. Lekarze nie widzieli żadnych szans abyś przeżył, a tu proszę jakiś cud!- szeroko się do mnie uśmiechmął.
- Ale jak? Przez ile?
- Trzy miesiące...Ciesz się, że znaleźli Cię robotnicy inaczej nikt by nie wiedział gdzie się podziewasz?- chciał wstać i odejść, ale go powstrzymałem.
- Jacy robotnicy? O czym pan mówi.- całkowita pustka jaką miałem w głowie...i te trzy miesiące...
- Znaleźli cie w opuszczonej fabryce obok twojej szkoły, były tam wtedy prowadzone pracę i musiałeś mieć spotkanie pierwszego stopnia z przewodami elektrycznymi.- wysłał w moją stronę coś w stylu smutnego uśmiechu.- Tylko powiedz, co ty tam robiłeś?
Chwilę nad tym myślałem, starałem sobie coś przypomnieć. Lekarz przyglądał mi się.
- Chyba założyłem się z kolegą.- słaba wymówka ale lepsze to niż nić. Okazało się, że to wystarczy bo mężczyzna powiedział coś o odpoczynku i o badaniach, po czym wyszedł.
Tyle pytań...Dobra od początku:
1. Po misji udaliśmy się do szkoły.
2. Kiedy weszliśmy na stołówkę Odd kończył nasze porcje.
3. Pożegnałem się z chłopakami i poszedłem odprowadzić Aelite.
4. Wróciłem do pokoju pracowałem nad programem aby ulepszyć skrętność i szybkość pojazdów w lyoko (taka mała niespodzianka).
5. Kiedy wróciłem z pod prysznica, położyłem się spać..
6. Obudziłem się tutaj!
Albo mam ogromną luke w pamięci albo coś jest nie tak.
Nagle do pokoju weszli moi rodzice.
- Kochanie!- mama rzuciła mi się na szyję.- Tak się martwiliśmy, a mówiłam żeby zostać, to nie ty nalegałeś wrócimy po południu.- miała wyraźne pretensje do taty.
- Jak się czujesz synu?
- Teraz już lepiej, lekarz mówi że szybko wrócę do zdrowia.- musiałem coś powiedzieć aby ich uspokoić.
- To świetnie!- mama się starała, ale i tak widziałem łzy w jej oczach.
- Chyba powinienem zadzwonić do moich przyjaciół.- chciałem szybko zmienić temat.
- Poznałeś kogoś? - zdziwił się.
- Jak widać nie można ich tak nazwać, bo nikt nie odwiedził Cię tu przez ten czas.- mama zpowarzniała.
- Przestań.- upomniał tata.
- Nie, nie poznałem nikogo innego, mówię o Urlichu, Yumi, Oddzie i oczywiście Aelicie.- postanowiłem odpowiedzieć na wcześniej zadane pytanie.
- Pierwsze słyszę?- zdziwiła się.
- Aelita była u nas w święta...
Rodzice dziwnie spojrzeli po sobie.
- Nie było ich tu?- nie mogłem w to uwierzyć.
- Skarbie, odpocznij teraz, a my pójdziemy porozmawiać z lekarzem.- wyszli, a ja nie miałem zamiaru ich zatrzymywać.

Mam nadzieję, że ta wersja się spodoba:-P

Code Lyoko - NOWA ZAGRYWKA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz