Rozdział II

260 22 0
                                    

Stałem właśnie przed bramą od szkoły żegnając się z rodzicami.
- Kochanie, na pewno dasz sobie radę?- pytali zatroskani rodzice.
- Tak, nie martwcie się o mnie! W razie czego Jim mi pomoże.- uśmiechnąłem się machając na pożegnanie gdy odjeżdżali.
Ruszyłem ścieżką, ciągnąc za sobą walizkę, co nie było wygodne. Wkroczyłem na główny plac szkoły, czułem się jak w jakimś laboratorium tylko, że to ja byłem jednym z obiektów. Wszyscy gapili się na mnie, no może niektórzy tylko zerkali licząc, że nie zauważę. Nie zatrzymałem się, szedłem prosto do celu licząc, że po drodze spotkam moich przyjaciół. Chciałem ich spotkać i wysłuchać przemowy jak to xana nie dawała im żyć i że  naprawdę chcieli mnie odwiedzić, ale nie mieli jak...
- Jeremi! Jak dobrze Cię widzieć.- usłyszałem dobrze mi znany głos.
- Ciebie również Jim.- cieszyłem się na jego widok.
- Daj tą walizkę, pomogę Ci.- nie czekając na odpowiedź wyrwał mi ją z ręki.
- Dzięki. Ostatnio jak się widzieliśmy, wściekałeś się o ten żart z bokserkami.- zaśmiałem się- Już się nie gniewasz?- mężczyzna spojrzał na mnie dziwnie.
- O czym mówisz? Ty jako wzorowy uczeń zawsze mnie informowałeś o próbach dowcipu na mojej osobie.- powiedział dumnie.- Wszystko w porządku?
- Właściwie to...
- No i jesteśmy.- przerwał mi.- Pokój czekał na Ciebie.- postawił walizkę i podal klucze.
- Podwójne dzięki, a wiesz może gdzie jest teraz reszta?- spytałem otwierając drzwi.
- Co?- spytał zdziwiony.
- No, Odd, Urlich...- mężczyzna zaczął się śmiać.
- Dopiero co wrociłeś, a już chcesz się kłócić.
- Kłócić?- trochę się zdziwiłem
- Idź lepiej odpocząć i przygotować się na jutro.- odwrócił się i odszedł.
To było dziwne! Wygląda na to, że w szpitalu dostawałem silniejsze leki niż sądziłem.
W środku nic się nie zmieniło..oprócz... nie było mojego komputera. Kiedy podszedłem bliżej dostrzegłem laptopa. Świetnie!
Nie mogąc się powstrzymać odpaliłem go chcąc upewnić się czy w lyoko wszystko w porządku.
- Co jest?- powiedziałem do siebie nie mogąc znaleźć moich plików. Nie mogłem połączyć się z superkomputerem zupełnie jakby...nie to niemożliwe.
Wybiegłem z pokoju kierując się na piętro dziewczyn. Bez namysłu nacisnąłem na klamkę wchodząc do pokoju Aelity.
- Aeli...- urwałem widząc jakąś blondynke malującą się przed lustrem
- Pogieło cie!- wydarła się.
- Gdzie Aelita?- zdziwiłem się, całkowicie olewając to, że jest zła.
- Wpadasz do mojego pokoju....
- Chwil, co? To nie jest twój pokój!
- Ten prąd musiał mocno Cię kopnąć!- czy wszyscy już o tym wiedzą?
- Gdzie Aelita!- nie miałem ochoty na dyskusję.
- Nie wiem o kim mówisz!- wrzasnęła, a mnie na te słowa zmroziło.

Nie liczę, że ktoś to przeczyta...ale to pierwsza książka, którą musiałam napisać dla siebie ;-)

Code Lyoko - NOWA ZAGRYWKA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz