2. Rozdział 1

148 5 3
                                    

-Masz wszystko?-zapytałem mojego młodszego o parę minut brata.
-Raczej tak. Gotowy Decim?-kiwnąłem potwierdzająco głową- Ciekawe co u naszego dziadka.
-Gdyby miał to bawiłby się z wnuczkami, ale jesteśmy tylko my.Nie zapomnij po co tam idziemy. Obyś tylko się nie oczarował tym wszystkim jak zazwyczaj masz w zwyczaju.
-Byłeś już tam?
-Tak...z mamą..  Gotów?-kiwnął głową potwierdzając.
*tep*
Pojawiliśmy się przy czarno-czerwonym budynku jakby z magmy. Przed nim był taras ze stolikami, przy którym siedziały starsze osoby. Budynek był osadzony niedaleko placu głównego i tak-nasz kochany dziadek Zalgo mieszka w domu starości. Widzicie ten stolik z czaszką? O tam dziadek już wyrywa jakąś demonicę. Podeszliśmy do niego, a ja odchrząknąłem.
-Dziadku...
-O! Przepraszam Lucy idź już. Co tam chłopaki?-mimo swojego wieku nieźle się trzyma.
-Przyszliśmy w pewnej..
-My? Z kim przyszedłeś?-obróciłem się i cóż mój młodszy braciszek ganiał za motylkiem.-Z tym idiotą-wskazałem za siebie.
-Przyszedłeś tu z człowiekiem?! Pojebało?-krzyczał szepcząc. Dziadziuś nie przebierał w słowach, a dlaczego był tak zdziwiony? A wprowadzanie żywych ludzi jest zakazane.
-Nah- przewróciłem oczami- Jak się trzymasz? W ogóle kto rządzi królestwem?
-Jest ok tylko zasady są bardziej zaostrzone przez tą prorokini. Nadal ja rządzę tak by the way.
-Prorokini?
-Nom. Niby, coś się ma wydarzyć, jakiś pół-demon zawładnąć światem czy coś.-Jedyne co przyszło mi na myśl to moja siostra.
-Myślisz, że ona, ta prorokini, pomoże mi JĄ odnaleźć?
-To prorokini, wie wszystko.-odpowiedział biorąc łyka, sądząc po zapachu, piwa.
-Dzięki dziadku.  Do zobaczenia.-Wyszedłem z "podwórka" i podszedłem do brata. Chwyciłem go za kołnierz i pociągnąłem go za sobą, dosłownie leżał  na ziemi,  w dodatku próbował się wyrywać.
-Ale ja chcę gonić motylki TvT
-Nie ma motylków,  idziemy do Prorokini.
-ALE JA CHCE MOTYLKI!
-Kupię ci jednego potem, chcesz?
-Taaaaaak!-wskoczył mi na barana. Mimo iż różni nas tez parę minut to on zachowuje się czasem jakby był  z 5 lat młodszy. I weź żyj tu z takim człowiekiem.. Dotarliśmy do zamku, po o czym pokierowałem nas do sali, obok tej tronowej.  Mijaliśmy różne portrety.  Zatrzymałem się  dłużej przy jednym z nich. Była na nim cała nasza rodzina, jeszcze przed atakiem. Otrząsnąłem się,  położyłem brata na ziemi i razem zapukaliśmy do drzwi.  Te,  otworzyły się, ukazując znaną  nam postać. Była to...

********
Nareszcie rozdział.  Kto się  cieszy?  

Moje życie i moi znajomi //Creepypasty 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz