Upewnijcie się, że czytaliście poprzedni ;3
~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~
Dzięki mojej mocy teleportacji po 5 minutach byliśmy na brzegu lasu, coś mnie hamowało przed bezpośrednią teleportacją nad jezioro.
-Czemu nie od razu nad jezioro? -Spytał młodszy, czyta mi w myślach czy jak..?
-Coś mnie hamowało przed tym, nie umiem tego wyjaśnić. -Zmarszczyłem w zastanowieniu brwi.
-Chodźmy już.
Wzięliśmy plecaki i ruszyliśmy w głąb. Michał trzymał GPS, dzięki czemu doskonale wiedzieliśmy, w którą stronę się udać.
-Gdzie teraz? -spytałem gdy nagle znaleźliśmy się na rozdrożu. Jak dotąd droga była ciągle w prostej linii.
-Uhh... Chyba w prawo. Tak, w prawo. -Poszedł za mną. Im dalej szliśmy tym gęstszy stawał się las, a GPS powoli tracił zasięg.
-Kurwa! -Usłyszałem za plecami.
-Co jest? -Spojrzałem na brata.
-Wyłączył się, po prostu! Od tak!
-Dobra spokojnie, pamiętasz czy mamy jeszcze daleko?-Mruknąłem.
-Nie, na szczęście. Teraz idziemy ciągle prosto, ale..
-Ale?
-Coś tam jest...
-Co? Co ty pleciesz?
-Chodź. -Chwycił mnie za rękę i pociągnął gwałtownie za sobą, poszliśmy dalej prosto, doszliśmy do ogrodzenia.
-Widzisz, mówiłem. -Płot był zwykły metalowy, na górze znajdowała się kolczatka, co parę metrów dało się zauważyć tabliczki ostrzegawcze, gęsto został obklejony taśmą policyjną.
-Coś jest nie tak. -Dotknąłem płotu. -Nie jest pod napięciem, tym lepiej.
-Patrz! Tam ktoś jest! -Krzyknął do mnie szeptem, a my powoli wycofaliśmy się za drzewa i gęste krzaki. Słyszeliśmy szelest liści, gdy spojrzeliśmy ostrożnie na plot, zauważyliśmy postać ubrana w czarne spodnie i bluzę z kapturem. Niestety musiało coś spaść i osoba gwałtownie odwróciła się naszą stronę, chwilę się porozglądała i poszła dalej. Odetchnęliśmy z ulgą, po paru minutach wstaliśmy.
-Trzymaj mocno, -podałem młodszemu plecak, po czym rozłożyłem skrzydła -zobaczę, czy dam rade tedy przelecieć.
Wzniosłem się na tyle wysoko, żeby być nad płotem i spróbowałem nad nim przelecieć, niestety coś mnie gwałtownie odepchnęło tak, że wpadłem na korony drzew.
-Dagon! Żyjesz?! -Usłyszałem z dołu, jęknąłem tylko cicho przez ból głowy. -Całe szczęście! Spróbuj wyżej! -To dziecko jest jakimś wilkołakiem, że mnie usłyszał? A czekaj, przecież to mój bliźniak. Po chwili wzniosłem się jeszcze wyżej i tym razem nic się nie stało, spróbowałem wylądować z drugiej strony i cale szczęście się udało. Spojrzałem na druga stronę gdzie miał czekać Michaś. Problem w tym, że go nie widziałem.
-Bu! -odwróciłem się gwałtownie.
-Tu jesteś, -odetchnąłem -ale jak?
-Podkopałem się -wskazał na dziurę pod płotem. -Ziemia jest miękka plus, jak się okazało, na moje szczęście, pod linia płotu nie ma żadnej bariery. Zajęło mi to krócej niż tobie -mruczał zadowolony.
-No gratulacje, ale chodźmy już. -Rozejrzałem się i z prawej strony dostrzegłem jezioro. -Tędy, za mną. -Kiwnąłem głową do brata, by ten poszedł za mną. Skierowaliśmy się w prawo, trzymając się płotu, gdyż był blisko lasu. Już tłumaczę: obok znajdowała się podłużna polana, która ciągnęła się od jakiegoś miejsca, aż do jeziora i dopiero parędziesiąt metrów na przeciwko nas była inna część lasu, przed którym również dało się zobaczyć płot. Pozostawszy przy plocie, byliśmy teoretycznie niezauważalni. Mordad co jakiś czas panikował ze względu na krakanie ptaków od momentu ujrzenia tej postaci z wcześniej, ja za to wciąż myślami byłem dlaczego to miejsce jest chronione polem magicznym przeciwko demonami itd. Po parunastu minutach piechoty dotarliśmy na miejsce. Wiecie co jest zabawne? Nie, nie ta wiewiórka bawiąca się głową drugiej, to jezioro jest z krwi, a gdzieniegdzie można zobaczyć reszty ciał. Fragmenty skóry, rece, nogi, tułowia... Czy to na pewno tu była pierwsza randka rodziców? Ej, Sally, nie pomieszało ci si trochę w tej malej główce?
-Zwymiotuje zaraz... -Jęknął Mordad. -Jakim cudem mamy znaleźć tutaj klucz... Prędzej zemdleję nim czegokolwiek dotknę zwłaszcza tej "wody" -pokazał palcami cudzysłów w powietrzu, po czym znowu zakrył usta dłonią.
-Hm... -Podszedłem do jeziorka i dłonią rozstąpiłem wodę. Na dnie zobaczyłem coś błyszczącego, nie licząc tego, co czyni tę wodę krwista.- To za łatwe...
-Ja bym tam nie wchodził...
-A ja tak -jak powiedziałem, tak zrobiłem. Jedna dłonią wciąż utrzymując ciecz zaczynałem. podchodzić do błyszczącego przedmiotu, zajęło mi to dłuższą chwilę, a gdy byłem na miejscu, zauważyłem, że ta rzecz jest przysypana trochę piaskiem, więc nie wiele myśląc chciałem ją odkopać. Wpierw próbowałem nogą i nie wyszło, więc schyliłem się, i nagle znalazłem się cały pod wodą. Jak? Zapomniałem o jednej dłoni. Świetnie, kąpiel z rana we krwi. Zaczynałem wypływać spokojnie, bez paniki, póki ktoś nie chwycił mojej nogi i nie zaczął ciągnąć mnie w dół. Przerażony spojrzałem na nogi. Sterta leżących tu wcześniej, martwych, ciał układała się w piękną, żywą piramidę. Żywe trupy pchały się na siebie próbując ściągnąć mnie do siebie. Powoli tracąc siły, najlogiczniej rozwinąłem skrzydła, będą niczym ogromne płetwy. Zacząłem nimi machać i gdy powoli już traciłem nadzieję na uratowanie się, inny zombiak zepchnął trzymającego mnie za nogę. Korzystając z okazji szybko wypłynąłem na powierzchnie, by zaraz potem podlecieć na brzeg.
-Mordad? Bro gdzie jesteś?- Nigdzie nie widziałem mojego brata, ruszyłem wzdłuż brzegu jeziora.
-Bu!- Odwróciłem się
-Jesteś, -przytuliłem go- coś ty robił? Nie martwiłeś się, że tak długo mnie nie ma?
-Nie martwiłem, jesteś w końcu demonem,ale co robiłeś tak długo?
-Opowiem ci po drodze, ale wiedz jedno. Ta nazwa "Jezioro Umarlaków" idealnie wpasowysuje się do klimatu tego miejsca.
-Zgodzę się. Poza tym znalazłem klucz.
-Co? Jak to? Miał być przecież na...
-Wyrocznia nie mówiła typowo, że będzie na dnie jeziora. Był tam, -wskazał drzewo brzy brzegu- wśród trzciny.
-Przerażasz mnie.
-No co ty, ja? Hahaha! Niby czym?
-Inteligencją. -Mimo iż to ja jestem starszy i dodatkowo jestem demonem, to on z naszej dwójki jest tym mądrym z dwustoma punktami IQ. -Dobra to, co teraz?
-Zobaczmy- wyjął listę z kieszeni.
"Miasto na wchód od jeziora- domy ofiar"
*********
Helloł Żelusie
Witam po przerwie xd Trochę długiej, ale za to patrzcie, prawie tysięczno słowny rozdzialik.
Z okazji zbliżających się świąt i sylwestra, życzę wam wszystkim, wesołych, rodzinnych i ciepłych świąt, obfitujących w jedzenie, prezenty i miła atmosferę oraz szalonego, jednak z umiarem, sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku!
CZYTASZ
Moje życie i moi znajomi //Creepypasty 1&2
Fanfiction17 letnia Natalia White spotyka pewnego chłopaka, który wydaje jej się znajomy... Jeżeli chcesz się dowiedzieć co będzie dalej, to jest teraz czas żebyś to przeczytał. Autorką okładki jest @KrolowaJednorozcow UWAGA! Opowieść zawiera wulgaryzmy. Osi...