Rozdział 26

282 18 0
                                    

-Ej! Zejdź już ze mnie! -Krzyknął,równocześnie się śmiejąc.

-Ale ja się taaaak cieszę! -Czułam się jak 5 letnie dziecko, które dostało ogromnego lizaka.

-Złaź! -Krzyknął i zepchnął mnie z siebie.

-Ałł... To boli.. -Zaczęłam masować sobie rękę, na którą spadłam. Miałam łzy w oczach.

-Przepraszam. Wszystko okay? -Spytał trosko.

-Jak mówię, że boli to jak ma być okay?! -Podniosłam się szybko, a dzięki skrzydłom, górowałam nad Luke'iem. 

-Uspokój się! Schowaj już te skrzydła! Eeee.. Oczy zaczęły ci wręcz płonąć... -Próbował mnie uspokoić, cofając się lekko.

-Przepraszam... -Szepnęłam.

-Okres się zbliża?

-Co cię to obchodzi?! -Walnęłam go.

-AŁAAA! 

-Trzeba było mnie nie wkurzać. -Mruknęłam.- Masz- podałam mu lód, który wyczarowałam.

-Dzięki. Co teraz?

-Nie wiem. Może ty mi powiedz?

-Hmm... Mam pomysł, ale nie wiem czy się zgodzisz...

-Ehh.. Po prostu gadaj już. -Przewróciłam oczami.

-A gdybyś tak zawarła układ z tatą?

-Kontynuuj. -Zaciekawił mnie.

-Ty wrócisz, ale masz wolną rękę. Ma dać ci tydzień na znalezienie męża. Ty zasiądziesz na tronie w podziemiach, ale będziesz mogła robić co ci się żywnie podoba.

-Hmm... Jest to nawet dobry pomysł Luke. Dzięki. Pójdziesz ze mną później do taty jako wsparcie?

-Jasne. A tak poza tym... -Podszedł do komody, a potem do mnie z kopertą w ręku. - Chcesz być moją świadkową na naszym ślubie?

-Jasne! I Ty się jeszcze pytasz!? To chyba oczywsiste, że chcę! 

-Dziękuję.

-Nie ma za co, dla mnie to będzie czysta przyjemność. A kiedy jest ten ślub? 

-W tę niedzielę.

-Mam mało czasu na znalezienie sukienki... W sumie, przecież mam czary. A gdzie urządzacie wesele?

Gadaliśmy o ślubie, a potem jeszcze o innych sprawach. Weszliśmy do piekelnej kawiarni i tam kontynuowaliśmy rozmowę. W końcu spróbowałam gyrosu z mączką kostną, był przepyszny! Zanim się spostrzegliśmy było już późno. Zaczepiłam Luke'a, mówiąc, że pora iść do ojca. Poszliśmy razem, a raczej on mnie prowadził, bo nie miałam zielonego pojęcia gdzie to jest, mimo iż raz już tu byłam , miałam kiepską pamięć.  Weszliśmy do ogromnej sali balowo-tronowej, dla mieszkańców zamku to salon. Na samym końcu, na tronie z pozłacanych czaszek, siedział mój tata.

-Oo moja córcia już wstała. Jak się czujesz księżniczko?

-Mam do Ciebie pewną sprawę ojcze. -Powiedziałam stanowczo.

-A więc? Słucham Cię.

**********
Przeczuwam, że zbliżamy się do końca tej opowieści nie wiem ile jeszcze rozdziałów, ale tak, chyba niedługo koniec. Kto wie? Może bedzie 2 część?
Przepraszam za brak ostatnio rozdziałów, ale wena jakoś zniknęła.

Moje życie i moi znajomi //Creepypasty 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz