Rozdział 27

242 15 3
                                    

-Zawrzyjmy układ. Skoro zależy Ci tylko na tym, bym wyszła za mąż i zasiadła na tronie, to tak będzie. Za to jednak, mam wolną rękę. Wracam na powierzchnię, dajesz mi tydzień by znaleźć sobie kogoś, potem ja zostaję królową podziemi i mam pełną władzę oraz robię co mi się żywnie podoba. Dodatkowo wciąż będę morderczynią. Układ zawarty?

-Będą wnuki?

-Tato. -Spojrzałam na niego piorunującym wzrokiem.

-Dobra, dobra. Stoi -wyciągnął dłoń, a ja podałam mu swoją, zaś Luke je ,, przeciął".

-To? Tepniesz nas czy mamy sami sobie poradzić?

-Dla mojej kochanej córeczki wszystko. -Zwrócił się do nas z podejrzanym uśmieszkiem. Szybko pstryknął palcami, a ja poczułam, że robi mi się nie dobrze, następnie mdleję.

Po bolesnym bólu głowy wraz z ciemnością przed oczyma, obudziłam się, wraz z Luke'iem.

-Ałłł... Moja głowa... Gdzie jesteśmy? -Spytałam, wciąż lekko oszołomiona.

-O ile się nie mylę to... -Spojrzał na łóżko. -BEEEN?!

-HĘ?! -Wystraszyłam się.

-Co... Co... -Zaczął podchodzić bliżej -Aaaa...Ufff. To tylko manekin. Czyli jesteśmy w moim pokoju, w rezydencji.

-Ee... Po co Ci manekin w ubiorze Ben'a?

-Hahaha... Nie ważne. -Spojrzał z poważną miną, mam się bać? -Przypomnij mi dzisiaj jeeest?

-Piątek.

-O kurwa... MAM TYLKO 2 DNI DO ŚLUBU? CAŁE SZCZĘŚCIE, ŻE SZYBCIEJ WSZYSTKO ZAŁATWILIŚMY! ALE...

-Ale?

-A co z Twoją sukienką? Musimy Ci coś wybrać!

-Teraz? Na moje oko jest coś koło dwudziestej drugiej.

-Dobra jutro. Chodź się przywitać z resztą. Ciekawe jak tam u ... -Koniec zdania powiedział tak cicho, że nie usłyszałam o kogo chodziło. Chwycił mnie za rękę i niczym struś pędziwiatr, pognaliśmy do salonu. -Zobaczcie kto tu jest!!!

-Natiii! -Pierwsze przybiegły dziewczyny.

-Natkaa! -Slendermani... Czekaj co?

-Sweeeeet! -Chłopcy... Ale kogoś mi brakuje.

-Um... Cześć wam. A tak w ogóle, gdzie Painter?

-Helenka? O ile się nie mylę od trzech dni siedzi często w pokoju i ubolewa.

-Ide się z nim zobaczyć. -Postanowiłam i nawet nie dotarły do mnie krzyki innych. Wpierw wzięłam kilkka głębokich wdechów, a następnie zapukałam do drzwi z jasnego drewna z namalowamym uśmiechem.

-Wejdź.

-Bloody? -Zauważyłam postać przed telewizorem, otoczoną pudełkami po lodach. Na moje zapytanie od razu wstała.

-GDZIE. TY. BYŁAŚ?!

Chyba mam przejebane.

********
Tada! Kto się cieszy z nowego rozdziału?

Moje życie i moi znajomi //Creepypasty 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz