To był zły pomysł

166 15 0
                                    

Nie rozumiem sytuacji. Lil od dwóch dni się nie odzywał. Nie odpisywał na wiadomości, ani nie odbierał moich połączeń. Powiedział, że się odezwie. Czyżby się rozmyślił? Może przemyślał sytuację i wie, że ja nie jestem stworzona do takich rzeczy.

Z braku pomysłu na dzisiejszy dzień postanowiłam zadzwonić do Loli. Chwyciłam komórkę i znalazłam kontakt w mojej liście. Jeden sygnał, drugi, trzeci i też nic. Ludzie! Uwzięliście się? Zeszłam na dół i założyłam sportowe buty. Może pobiegam? Akurat miałam na sobie luźne spodnie i bluzę. Zamknęłam drzwi, a klucz schowałam w lampie. Biegłam i myślałam o wszystkim jak to mam w zwyczaju już od kilku miesięcy. O szczęśliwych rzeczach, jak i o tych strasznych. Nie trzeba się bardzo domyślać, które sytuację mają przewagę. Jedynie mnie zastanawia dlaczego tak mnie to wszystko spotkało? Uczyniłam coś bardzo złego przed Carterem? Byłam zupełnie nieszkodliwa dla wszystkich. Może o to chodzi? Miałam być bardziej przebojowa? Będąc już w parku zauważyłam mojego byłego przyjaciela, Johna. Siedział przy fontannie z jakąś śliczną dziewczyną. Przynajmniej on sobie ułożył  życie. I pomyśleć, że gdyby nie Carter to może John zaprosił by mnie kiedyś na randkę. Moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. On, czując mój wzrok na sobie spojrzał w moim kierunku. Oczy mu się zaświeciły i wysłał mi smutny uśmiech. Odwzajemniłam się tym samym i zaczęłam znowu biec, wracałam do domu bojąc się, że mogę spotkać jeszcze kogoś. Po paru minutach byłam już przy lampie w której schowałam klucz. Nie było go, dlatego weszłam do środka wiedząc, że to napewno Lil w końcu raczył mnie odwiedzić.

- Nareszcie! Ile można na ciebie czekać?! - krzyczał gryząc jabłko, które leżało w misce z owocami na stole.

- Na mnie? To ja od dwóch dni siedzę i czekam jak pojeb. - odburknęłam i wlałam sobie do szklanki wody.

- Dlatego się nie myłaś? - starał się być poważny, ale kiepsko mu to szło. Zrobił minę jakby nikt tu nie sprzątał przez rok.

- Biegałam debilu. - wywróciłam oczami i kierowałam się do swojego pokoju. Słysząc kroki za sobą wiedziałam, że idzie tam gdzie ja. Weszłam więc i od razu pokierowałam się do szafy. Wyciągnęłam z niej bieliznę i ruszyłam do łazienki. - Poczekaj tu dziesięć minut i postaraj się niczego nie rozwalić. - powiedziałam na szybko i zamknęłam drzwi.

Dokładnie wyszorowałam ciało by żadna kropelka potu nie miała możliwości zostać na mojej skórze. Wyszłam z prysznica i założyłam granatowy komplet. Z włosów ściągnęłam gumkę i zaczęłam je rozczesywać. Resztki tuszu do rzęs starłam i zastąpiłam go nowym. Tak samo zrobiłam z resztą makijażu.

Wyszłam z łazienki i wróciłam do mojego pokoju. Nie zwracałam uwagi na mężczyznę, który patrzy na mnie teraz jak dziki kot na zwierzynę.

- Myślałem, że łączą nas relacje czysto zawodowe. - powiedział i uśmiechnął się zadowolony z tego, że odwróciłam się do niego przodem i mógł patrzeć na mój biust. Nie długo bo patrząc mu w oczy naciągnęłam na siebie czerwoną koszulkę z nadrukiem.

- Bo tak jest. - uśmiechnęłam się sztucznie i zaczęłam szukać spodni. Znalazłam jasne jeansy z przetarciami na kolanach. - Więc co dziś będziemy robić? - założyłam ręce na piersi i oparłam się biodrem o ścianę.

- Na początku przedstawię ci parę osób którym podpadł Carter. Z wielką chęcią nam pomogą. - zrobił półobrót na jednej nodzę i podszedł do mojej komody. Zainteresował się zdjęciem Liama, a mi przez to od razu zrobiło się gorąco. Nie spodziewałam się jednak, że po prostu odstawi ramkę z powrotem na miejsce. Odwrócił się w moją stronę i żwawym krokiem podchodził do mnie.

- Gotowa na przygodę swojego życia? - uśmiechał się nadwyraz nienaturalnie. Poza tym, czy on wiecznie jest zadowolony, że na jego twarzy zawsze jest wielki banan?

Po prostu zapomnijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz