Masz moje zapewnienie

143 18 9
                                    

Zastanawiasz się nad sobą dopiero gdy stajesz przed wyborem. Jaka byłam przed tym wszystkim? Jaka będę po? Teraz mam okazje się zastanowić.

- Jesteś pewna, że tego chcesz? - pierwsze zdanie po przebudzeniu nie zachęcało do wstawania z łóżka.

- Nie tyle co chce, a muszę. Nie mam juz wyjścia Lil. Powiedziałam a, teraz muszę powiedzieć b. - odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam w ciemne oczy.

- Nie chcę żeby ci się coś stało. - dotknął delikatnie mojego policzka. Uśmiechnęłam się i jeszcze bardziej do niego przybliżyłam kładąc głowę na ręce wyciągniętej w moją stronę.

- Postaram się na siebie uważać jak tylko będę mogła. Obiecuje. - próbowałam rozluźnić atmosferę, ale już od wczoraj chodził cały spięty. Nie słuchał nikogo, żył w swoim świecie.

- Gdyby to było takie proste. - spuścił wzrok. - Mogę to zrobić za ciebie. Ty nie musisz.

- Poradzę sobie. Na którą mamy tam być? - usiadłam i oparłam się o ścianę związując włosy. Odkryłam nogi i wstałam biorąc w rękę bluzę z kapturem.

- O szesnastej zaczyna się bal. - powiedział powtarzając moje ruchy. - Nie musimy się spieszyć. Mamy jeszcze trzy godziny. - chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Gdy zbliżał się by mnie pocałować usłyszeliśmy głośne krzyki dochodzące z korytarza. Bez namysłu wyszliśmy sprawdzić co się dzieje.

- Pójdę tam czy ci się to podoba czy nie, rozumiesz?! - zobaczyłam Ede wchodząca właśnie do kuchni, a za nią podążającego Masona.

- Nie kurwa! Nigdzie nie idziesz, może ci się coś stać, a ja na to do chuja nie pozwolę! - zdecydowanie męski głos górował i był bardziej stanowczy.

- Nie będziesz mi rozkazywać! - wiedziałam, że gdy szklanki poszły w ruch musiałam zareagować.

- Nie możecie ich na jakiś układ? - zapytałam. Oboje jakby dopiero się zorientowali, że razem z Lilem stoimy i obserwujemy ich jakiś czas.

- Jaki układ? - Eda zainteresowana odstawiła szklankę, którą prawdopodobnie chciała rzucić w Masona.

- Eda pojedzie na godzinę i ktoś ją odwiezie do domu. - powiedział znudzony Lil.

Oboje spojrzeli się na siebie i przytaknęli. Mogłam odetchnąć z ulgą, że jak narazie nikt nie ucierpi.

- Dobrze, że się nie pozabijacie, a teraz zabieram Edę i idziemy się szykować. - chwyciłam dziewczynę za rękę i od razu ruszyłam w stronę pokoju.

- Macie jeszcze trzy godziny. - powiedział Mason biorąc jabłko.

- Na jedną dziewczynę półtorej godziny to jest bardzo mało. - zamknęłam drzwi i od razu zabrałyśmy się do roboty.

Siedziałam właśnie na krześle koło toaletki z twarzą w stronę Edy, która próbowała zrobić mi najpiękniejsze cudo na świecie. Tak to ujęła.
Odkąd weszłyśmy do pokoju czuje napięta atmosferę, dziewczyna jedyne co mówi to jaki kolor by mi pasował.

- Co się dzieje? - zapytałam.

- Nie boisz się? - od razu odłożyła pędzelek i paletkę na półkę, a sama oparła sie o ścianę.

- Czego mam się bać? Przecież bedą tam chłopcy, w razie potrzeby mnie ochronią, prawda? - nie patrzyłam jej w oczy. Prawda jest taka, że boje się i to okropnie.

- Zawsze coś może pójść źle, ale nie o to pytam. Boisz się co będzie pózniej? - doskonale wiedziałam o co pyta.

- Mówiłam ci już, ale teraz to jest mój najmniejszy problem. - przytaknęła i wróciła do robienia makijażu. Tym razem zaczęłyśmy żartować dzięki czemu, zapomniałam co ma się wydarzyć za kilka godzin.

Po prostu zapomnijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz