Zrób z tym coś, proszę

138 17 1
                                    

Budzę się koło Edy, która dalej była pogrążona w głębokim śnie. Chłopaki w nocy wymknęli się i nikt nie ma pojęcia gdzie. Wyszłam spod koca starając się nie odkryć dziewczyny. Może i szopka jest super, ale równie super ochładza się przez noc. Szybkim krokiem pokierowałam się do domu. Nie patrząc na nic podreptałam do kuchni.

- Już nie śpisz? - odwróciłam się i zauważyłam Aidena. Stał w progu z komórką w ręce.

- Jak widać. - powiedziałam uśmiechając się. - Która godzina?

- Ósma. - zdziwiło mnie to. Gdy nie musiałam wstawać spałam jak najdłużej. Kiwnęłam głową w podziękowaniu i ze szklanką w ręce ruszyłam do salonu.

- A ty przypadkiem nie jechałeś z chłopakami? - zapytałam. Chłopak już wciągnął powietrze do płuc, żeby odpowiedzieć, ale przeszkodziło mu mocne szarpnięcie drzwi. Noah oraz Mason wbiegli do domu z Ethanem na rękach. Mężczyzna wydawał z siebie przesiąknięte bólem jęki. Gdy przeszli obok mnie zauważyłam na jego udzie wielką plamę krwi. Z mojej ręki wypadła szklanka z wodą.

- Chyba powinienem jechać. - powiedział Aiden równie zaskoczony całą tą sytuacją.

- Clare przynieś z łazienki apteczkę. - to jakby do mnie nie doszło i zdążyłam zrobić tylko kilka powolnych kroków. - No ruszaj się!

Pobiegłam do najbliższej łazienki i przez trzęsące się ręce zwaliłam mydło z umywalki. Szybko wróciłam do chłopaków, którzy teraz zajmowali miejsce w salonie. Ethan zwijał się z bólu na sofie. Ten widok był okropny. Współczułam mu. Wiem co teraz przeżywa. Mason zaczął wyjmować najróżniejsze rzeczy jednak teraz żadna z nich się nie przyda.

- Kurwa co ty robisz?! Ledwo plaster potrafisz przykleić. - Ethan mimo bólu krzyczał na Masona. Postanowiłam nie stać z boku tylko pomóc. Bez słowa uklęknęłam koło chłopaka, wyjęłam z pudełka szwy i igłę. Zdziwiło mnie to, że mają takie rzeczy w apteczce. Z tego co wiem, w standardowej nie ma takich przyborów. Chłopaki uważnie patrzyli co robię. Znalezionymi nożyczkami rozcieram mu nogawkę po czym chwyciłam za płyn odkażający. Bez słowa polałam nim ranę, a Ethan syknął z nieprzyjemnego uczucia.

- Umiesz to robić? - Noah, który siedział najciszej widząc, że zaczynam brać się za szycie zapytał.

- Jeśli ja żyje to on też. - to prawda. Sama sobie szyłam każdą ranę na ciele. Dla mnie to szczęście w nieszczęściu, że Ethan miał tylko ranę ciętą. Gdybym miała wyjmować mu kulę z nogi nie wiem czy bym wytrzymała, za bardzo się brzydzę. Po wszystkim odrzuciłam gdzieś w dal igłę i oparłam się o stolik kawowy.

- Dzięki. - machnęłam tylko głową, nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć. - Chyba powinnaś iść do Lila, jest na zewnątrz. - spojrzałam Ethanowi w oczy z obawą. Nie wiedziałam czy mogę się spodziewać takich samych atrakcji u Pumpa co u niego. Postanowiłam jednak wstać i powolnym krokiem ruszyłam na przód domu. Minęła chwila zanim znalazłam go z boku budynku. Stał przodem do ściany i uderzał w nią pięścią. Musiał używać sporo siły bo jego dłoń nie była w dobrym stanie. Znowu krew, mimo wszystko nie lubię tego widoku. Podeszłam bliżej po czym położyłam dłoń na jego ramieniu. Jakby w ogóle się mną nie przejął. Jedynie zaczął uderzać drugą ręką. To było okropne. Widzieć jak sam siebie krzywdzi. Nie dość, że Ethan jest ranny to zaraz on będzie mieć połamane nadgarstki.

- Lil przestań! - krzyknęłam i chyba dopiero to na niego podziałało. Odwrócił się w moją stronę, a w jego oczach widziałam czysty gniew. Wściekłość biła od niego na kilometr. Przerażało mnie to w jaki sposób się na mnie patrzy, ale starałam się tego nie okazywać. - Co się stało? - powiedziałam spokojnie odchodząc dwa kroki od niego. Oddychał bardzo niespokojnie. Dłonie dalej miał zaciśnięte i czułam, że resztkami sił powstrzymywał się przed kolejnymi uderzeniami. Przez to, że nie odzywał się sama zaczęłam być poddenerwowana. Co się stało do cholery? - Lil! - emocje zaczynają przejmować nade mną kontrolę.

Po prostu zapomnijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz