Nowe życie

340 17 18
                                    

Wszędzie było ciemno. Ból przeszywał całe moje ciało. Próbowałem wstać. Nie mogłem. Spojrzałem w dół. Obraz w oczach był cały zamazany. Nic nie widziałem. Było tak ciemno, że nawet nie wiedziałem swoich nóg. Próbowałem wstać. Ból z każdą próbą narastał. Łzy zaczęły zbierać się w moich oczach. Gdy zorientowałem się co się dzieje z moimi oczami odrazu podtrząsnąłem głową. Przecież tak potężny Sith jak ja nie może pozwolić sobie na płacz. Jego mistrz zawiódł by się na nim widząc go w takim stanie. Skupiłem się na mocy. Próbowałem wyczuć mocą gdzie jestem. Nic z tego. Ból przyćmiewał moje zmysły. Nie pamiętałem co się wcześniej stało. Tylko tego Jedi zwisającego przepaścią. I ból. Ciemność. Zagłębiłem się w mocy. Chciałem sprawdzić co tak mocno wywołuje moje cierpienie. Nogi. Spojrzałem jeszcze raz w dół. Ciemność nadal nie pozwalała ujrzeć nawet rąk. Wyciągnąłem ręce do przodu i zacząłem nimi machać przy ziemi. Przy ziemi w miejscu gdzie powinny być nogi. Ale ich nie było. Wtedy napłynęły mnie fala strachu, złości, nienawiści i cierpienia. Poczułem w sobie potężna moc. Ciemna strona wypełniała mnie. Musiałem się stamtąd jakoś wydostać. Jak ja się pokaże mojemu mistrzowi po tym wszystkim? Dlaczego mnie nie szukał? Najwyższą pora by wziąść się w garść i się stąd wydostać. Trzeba znaleźć jakieś wyjście. Zgłębiłem się w mocy. Wyczułem , że w ścianie obok jest wentylacja.

Przeczołgałem się w jej kierunku, wyrwałem kratkę i tam wszedłem. Pierwszy raz pomyślałem, że dobrze , że nie mam nóg.

Absurd.

,,Tunel" był długi. Każdy ruch sprawiał ból. Ale jako Sith nie mogłem się poddać.

Nigdy!

Wkońcu zobaczyłem światło. Wentylacja się już skończyła. Przez kratki rozejrzałem się gdzie się znalazłem. Statki kosmiczne były wszędzie. Szczerze mówiąc miałem wiele szczęścia. W wentylacji Przeczekałem do wieczora kiedy zaczęło robić się ciemno. Strażników nie bylo już tak dużo jak wcześniej. Ukryłem się w mocy, wyciągnąłem kratkę i wyszłem z tunelu. Odłożyłem kratkę na miejsce, aby zakryć składy. Ale byłem sprytny. Mistrz byłby dumny. Znów się czołgałem. Kiedyś moja godność by mi na to nie pozwoliła, ale teraz nie miałem innej możliwości.

Doczłapałem się do najbliższego statku kosmicznego. Mocą otworzyłem właz i wczołgałem się po nim do środka. Wskoczyłem na fotel. Opadałem już z sił. Ostatkiem sił ruszyłem statkiem. Zasnąłem.

Obudziło mnie jakieś pipczenie. Statek z zatrważającą szybkością leciał w kierunku nieznanej mi planety. Starałem się coś zdziałać, ale brak nóg skutecznie mi to uniemożliwił. Rozbiłem się na planecie. Straciłem przytomność. Znowu.

Obudził mnie silny wiatr. Wokół mnie leżało pełno złomu. Nigdzie nie widziałem mojego statku. Jeśli to planeta-złomowisko to zapewne jest już rozłożony na części. Może to i nawet lepiej. Wielkie śmietnisko było idealnym miejscem na zaszycie się i obmyślanie zemsty na Kenobi'm. Pożałuję tego.

Ale najpierw trzeba skombinować sobie nogi. I jakiś dom czy coś w tym stylu. Szybko zobaczyłem jakąś rozpadającą się szope. Doczołgałem się do niej i z racji iż było już ciemno poszedłem wypocząć przed jutrzejszą pracą nad nowymi kończynami.

Szopa ledwo co wytrzymała bardzo wietrzną noc. Nie wiem jak wytrzyma równie wietrzny dzień, ale trudno. Przez noc przemyślałem sobie projekt kończyn i stwierdziłem , że najlepszym rozwiązaniem będą nogi jak u pająka. Łatwiej będzie mi chodzić po tych stertach złomu i będą genialne wyglądać. Plan idealny.

Szukanie części zajęło mi cały dzień. Bolało okropnie. Ale warto było. Wszystko można się tak poświęcić jak skutkiem tego będzie słodka zemsta na Kenobi'm.

Następny dzień spędziłem na skręcanie i składanie nóg. Dosyć męczące zadanie, ale jedyny sposób na jakie kolwiek godne poruszanie się.

Trzeci dzień spędziłem na zakładaniu kończyn. Ciemna strona podsycana przez nienawiść, której źródłem było to ścierwo Jedi, dawało mi siłę aby to wytrzymać. Zemsta będzie wspaniała. Godna Sith'a.

Kolejnego dnia pierwszy raz poczułem głód. Wcześniej przez wypełniającą mnie determinację nie przejmowałem się tym. Wyruszyłem na polowanie. Moje nowe nogi sprawowały się doskonale. Ciemna strona wspomogła mi znaleźć żyjątka przypominające węże. Nie były może one najsmaczniejsze, ale znośne.

Tak mniej więcej wyglądało moje życie przez około dwadzieścia lat.

-------------------------------------------------

Elo. Rozdział na prośbę MakaPaka_AffAff. Przepraszam , że dopiero teraz publikuje, ale wcześniej, albo miałam zabrany telefon , albo musiałam się uczyć.
Następny rozdział w sobotę i mam nadzieje , że się podobało.

Niech moc będzie z wami :*

Star Wars Oneshots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz