XII

27 3 0
                                    

Wróciłam zrelaksowana i wypoczęta. Znowu miałam werwę, aby dalej działać. Razem z Antonim, Michałem i Zośką przedyskutowaliśmy nasze szanse, oraz jak ma to wyglądać. Mieli przewagę liczebną, ale my zaskoczenia. Zgodzili się ze mną, że najważniejsze jest, aby wykluczyć zdrajców, bo tylko pracując razem jesteśmy w stanie osiągnąć cel. Michał z powrotem nałożył na mnie iluzję i wyszliśmy do sali w której znajdowały się wszystkie wampiry które miały nam pomóc zwyciężyć.

- Skoro tak lubisz się rządzić to załatw to. Przekaż im plan, tak by nikt się nie wycofał i usuń ewentualne niepotrzebne dodatki.

Antoni uśmiechną się do mnie, trochę nabijając się ze mnie, ale nie zamierzałam się tym przejmować. Było ich wielu. Nie widziałam wszystkich. Nie wiem skąd, ale pojawiły się krzesła pod moją nieobecność, by nie musieli siedzieć na ziemi, wykorzystałam jedno z nich, aby na nim stanąć. Tak, teraz mogłam każdemu z nich spojrzeć w oczy.

- Spokój!

Krzyknęłam. Długo nie musiałam czekać na reakcję. Mówić zaczęłam dopiero gdy zapanowała idealna cisza.

- Jak większość z was pewnie wie szykujemy się do bitwy. Zaraz powiem wam jaki jest plan, ale zacznę od wprowadzenia was w temat. Jakiś czas temu dowiedzieliśmy się, iż pod naszą nieuwagę powstało zgrupowanie wampirów wszystkich najbardziej plugawych i złych osobników. Były dla nas zmorą, gdy działały w pojedynkę, a teraz zaczynają się łączyć. Nie wiemy jeszcze kto nimi kieruje, bo mieliśmy na to zbyt mało czasu. Wiemy natomiast, że trzeba się ich jak najszybciej pozbyć, zanim zaczną działania przeciwko nam!

Umilkłam na sekundę, aby rozejrzeć się po ich twarzach. Słuchali mnie. Byli wściekli i zdeterminowani.

- Mają u siebie coś w rodzaju hierarchii ośmiostopniowej. Na pierwszym szczeblu jest ich władca. Drugi schodek to osoby, którym ufa, oni wydają bezpośrednie rozkazy tym z trzeciego i tak dalej. Każdy ma pod sobą mnóstwo ludzi, którzy odwalają za niego czarną robotę, albo zwalają ją na kolejną osobę. Żeby przypadkiem zbyt się nie napracowali.

Przerwałam, gdy usłyszałam kilka prychnięć z wielu stron sali. Pozwoliłam sobie na mały uśmiech, ale od razu znowu spoważniałam.

- Ci z siódmego szczebla w teorii nie mają pod sobą ludzi. Są to osobniki świeżo zwerbowane, bądź po prostu zbyt słabe, aby mogły wyżej podskoczyć. Ósmy, to wampiry, które starają się o przynależność do grupy, aby się tam dostać muszą się wykazać poświęceniem, zaradnością, ofiarnością i przynieść jakieś informacje. Z tego względu rozszerzyła się u nich siatka szpiegów i zdrajców. Pojawiają się wszędzie i nie sposób za czasu wszystkich wyłapać.

Zamilkłam, gdy po sali rozległy się szepty. Wspominali wampira, którego zabiłam w czasie treningu. Poczekałam, aż zamilkną i dopiero ponownie się odezwałam.

- Dowiedzieliśmy się gdzie i o której odbywa się ich spotkanie. Mają ich całkiem sporo. Na tym ma się pokazać pięciu z piątego szczebla, czterystu szóstego i siedmiuset siódmego. Liczby są przybliżone.

Ponownie rozległ się gwar, który umilkł jeszcze szybciej niż poprzedni.

- Zaczynacie pewnie wątpić w słuszność naszej misji, ale musimy ich pokonać. Musimy zabić wszystkich co tam są! To tylko ułamek ich grupy, ale może uda nam się przez to zrobić u nich małe zamieszanie i z czasem wyeliminować więcej osobników zagrażającym całemu światu.

Kolejne szepty. Miałam już ich dość. Nie czekałam, aż się uciszą.

- Mają przewagę liczebną. Ich jest tysiąc sto, nas zaś koło dwustu pięćdziesięciu. Jednak wygramy.

Obiecaj miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz