Minął tydzień. Tydzień, odkąd Kim Taehyung wrócił do siebie, do swojego dawnego ja. Chyba najbardziej pracowity tydzień dla Min'a, jak do tej pory. Co prawda, z Tae było w porządku... Przynajmniej pod jednym względem. Fakt, moment powrotu był dobry, ale kiedy młodszy ze wszystkim zaczął się oswajać, zaczęło wracać do niego także wszystko, co złe, o czym nie musiał pamiętać do tej pory, a przez to popadał co chwilę w mniejsze, bądź głębsze dołki. Na szczęście, miał obok siebie kogoś takiego jak Yoongi, którego obecność skutecznie go z nich wyciągała, a na twarz powracał uśmiech. Teraz wszystko miało się już ku lepszemu.
- Taeś, masz wszystko? – zapytał Yoongi, odrzucając już kolejne połączenie na telefonie, który non stop dzwonił. Ten dzień chciał cały poświęcić dla swojego maleństwa. Ten jak i następne. Nie miał go zamiaru w najbliższym czasie zostawiać nawet na krok i nic mu w tym nie przeszkodzi, tym bardziej, że nawet szefostwo kazało mu obserwować Kim'a, tak dla pewności, że już pozostanie przy „zdrowych zmysłach", jak to nazwali.
- Tak hyung, mam! – odpowiedział radośnie TaeTae i chwycił swoją torbę, jednak zaraz przejął ją od niego starszy, nie chcąc, aby ten się przemęczał.
Podpisali jeszcze ostatnie dokumenty, po czym wyszli na zewnątrz. Taehyung zatrzymał się w wyjściu z budynku i radośnie spojrzał w niebo. Wiosna zbliżała się wielkimi krokami, słońce świeciło jasno na niebie. Już tak dawno nie widział go zza okien... Co prawda Yoongi zabierał go na spacery, jednak to nie było to samo. Teraz wreszcie mógł poczuć naturę całym sobą, a nie tylko z ogródka ośrodka. To zdecydowanie mu odpowiadało i wiedział, że w najbliższym czasie koniecznie będzie musiał wyciągnąć Min'a na jakiś spacer.
Wsiedli do samochodu. Droga nie trwała dłużej niż pół godziny, a widząc, pod jakim budynkiem się zatrzymali, Kim był w niemałym podziwie. Nie miał bladego pojęcia, że starszy dorobił się takiego majątku podczas jego nieobecności. Chociaż... Go przecież bardzo długo nie było.
Bardzo chciałby się chociaż w minimalny sposób odwdzięczyć starszemu za to wszystko. W końcu ten dla niego poświęcił dosłownie wszystko. Może powinien znaleźć pracę? Nie, przecież starszy i tak miał pieniędzy pod dostatkiem... Chociaż z drugiej strony wcale nie chciał żyć na jego rachunek. Tak, zatrudnić się gdzieś, to zdecydowanie dobry pomysł.
Weszli razem do środka. Rozebrali się z kurtek oraz butów i Min poprowadził młodszego do jego pokoju. Ten patrzył po tym wszystkim zaskoczony. Nigdy nie miał w życiu takich luksusów i nawet się ich nie spodziewał. To było dla niego takie nagłe...
Niepewnie spojrzał na starszego, a ten tylko z uśmiechem skinął mu głową, tym samym dając znak, że wszystko jest w porządku.
Wszedł głębiej do pomieszczenia i choć w ośrodku już dość się nasiedział oraz należał, to usadowił swoje cztery literki na miękkim materacu łóżka. Już wiedział, że zawsze będzie się wysypiał. A przynajmniej, póki będzie mieszkał z jego... No właśnie, Kim? Przyjacielem? Co prawda, w szpitalu pocałowali się i to tak, jak przystało na pary, ale nawet za czasów liceum, nigdy nie padła propozycja związku... Tae czuł się przez to strasznie niepewnie. Nie wiedział, na ile może sobie przy starszym pozwolić.
Min usiadł obok Taehyunga i objął go ramieniem, zaraz kładąc się wraz z nim na łóżku. Leżeli wtuleni w siebie, ciesząc się swoim towarzystwem.
Yoongi myślał nad tym, jak zbliżyć się do Hyunga tak, aby go nie spłoszyć. Przecież był całym jego światem, jego małą, prywatną gwiazdeczką. A Tae naprawdę był jego. Całe serce młodszego należało do starszego i nie miało zamiaru zmieniać swojego właściciela aż do czasu, kiedy przestanie bić już na zawsze. Do tej chwili jednak pozostało jeszcze wiele, wiele czasu.
Telefon Yoongiego znowu się odezwał, a ten zerknął tylko na wyświetlacz i warknął pod nosem, że ten, kto dzwonił, śmiał mu przerywać tę błogą chwilę z Taesiem. Najbliższe dni miał zamiar wykorzystać jak najlepiej ze swoim słoneczkiem i nic jego planów stanowczo nie zmieni! Skoro już nawet w pracy dali mu zlecenie obserwacji młodszego, a dla niego to jak wolne, to nic nie stoi im na przeszkodzie. I oby nic tego nie zmieniło, bo Min był naprawdę w tej chwili, w stanie poruszyć niebo i ziemię.
Pocałował Taehyunga w skroń. Na więcej się jak na razie nie odważył i nie odważy, choć wciąż towarzyszyło mu wspomnienie pocałunku z ośrodka. Pamiętał, jak szybko biło mu wtedy serce. To zdecydowanie jest niezapomniane uczucie.
Leżeli tak, wtuleni w siebie. Min już myślał, że Taehyung zasnął, kiedy to ten nieoczekiwanie zerwał się na równe nogi.
- Yooongiiii hyuuuung! – krzyknął uroczo, przedłużając oba wyrazy. – Chodźmy gdzieś! – jeszcze mocniej podniósł głos, wyrzucając ręce mocno w górę, a Yoon tylko uśmiechnął się słabo.
Ten dzieciak miał zbyt wiele energii, zdecydowanie, ale co się dziwić, skoro przez tyle lat siedział w jednym pokoju, w porywach do ogrodu?
YOU ARE READING
Come back to me, please
FanfictionTaehyung zapomniał, a Yoongi stara się najbardziej jak może, aby odnaleźć jego dawne "ja". Czyli druga część "I'm so sorry for my existence". Za tytuł odpowiedzialna jest @vakabutterfly, także wielkie podziękowania!