Gdy umiera dzisiaj
Część pierwsza
Rozdział piętnasty
Ich zadaniem było zdobycie tojadu, pykostrąka, jednego jaja popiełka, czyrakobulwy, ciemiernika, jednego żołądka ropuchy, trzech gumochłonów i ostatecznie sędziowej głowy widłowęża.
Izar zerknął jeszcze raz na ostatnią pozycję, czując, że jego niepokój nieznacznie się pogłębia. Widłowąż był bardzo imponującym i niebezpiecznym stworzeniem. Miał trzy głowy: jedną należącą do marzyciela, jedną odpowiedzialną za planowanie i tak zwanego sędzię. Ta ostatnia posiadała najbardziej niebezpieczny jad i najokrutniejsze kły.
- Będą cię dobrze traktować – mruknął obok niego głęboki głos.
Izar uniósł wzrok, spoglądając na Czarnego Pana. Mężczyzna miał na sobie niebieskie szaty, zabarwione lekko na brązowo. Oczywiste było, że wspiera Izara, chociaż robił to bardzo subtelnie. Ktoś musiałby bardzo uważnie przyglądać się jego szatom, aby całkowicie zrozumieć małe sugestie związane z ich kolorem. Izar nie mógł sobie przypomnieć, by Tom kiedykolwiek miał na sobie cokolwiek, co nie byłoby czarne, zielone, srebrne lub, w wyjątkowych przypadkach, brązowe i czerwone.
- Dobrze mnie traktować? – zapytał Izar, marszcząc brwi. Obiecał sobie, że nie będzie prowadził swobodnych rozmów z Riddle'em dopóki nie pozna znaczenia pierścienia, który znajdował się teraz na jego palcu i dopóki nie dowie się, jaki sprowadzał na niego niemożliwy do zmienienia los. Ignorowanie Czarnego Pana nie było jednak proste. Zwłaszcza, kiedy mężczyzna sam zbliżył się do niego.
- Węże – sprecyzował spokojnie podsekretarz. Stał bardzo blisko Izara, lecz, nawet mimo tego, wciąż z dala od zasięgu jego ciekawskich oczu.
Lukas, Karkarow i Bjørn skupili się w małe koło, szepcąc do siebie na temat znajdujących się na liście przedmiotów. Jedynie kwestią kilku minut było nim Dumbledore znów wejdzie do namiotu i zgarnie Lukasa, bo nadejdzie jego czas na wejście do lasu. Nie wyglądali na spokojnych, szepcąc między sobą gorączkowo. Ich wzrok raz po raz przesuwał się po namiocie w stronę zadowolonego z siebie Riddle'a.
- Han er en ormmunn, far* – szepnął Lukas po norwesku, w swoim rodzimym języku, po czym z niezadowoleniem zerknął na Riddle'a. - Han manipulerte ganske sikkert turneringen for å sikre sine egne interes ser.**
Dyrektor Karkarow pozostał dziwnie cicho. Izar zauważył, że starał się nie patrzeć w stronę Riddle'a, a jego ciało było nieco odsunięte od Lukasa i Bjørna.
- Ta det med ro, Lukas, han og hans representant skal få det de fortjener.*** – Bjørn posłał w stronę Harrisona krzywy uśmiech, po czym owinął dłoń wokół ramienia swojego syna i pociągnął go bliżej ścian namiotu. W wyniku tego działania Karkarow został sam, stojąc niezręcznie pośrodku. Nic z tego nie zmieniło jednak faktu, że Izar wciąż był w stanie usłyszeć ich rozmowę. - Gutten er bare femten. Selv om han er smart så har han ikke en sjanse stilt opp mot ordentlig erfaring. Gutten er en lesehest, ingen ordentlig troll mann.****
Riddle wyprostował się, usłyszawszy to ostatnie zdanie, a na jego twarzy pojawił się złośliwy wyraz. Pochylił się bliżej Izara, nie przestając jednak zachowywać się przy tym nonszalancko.
- Oni również wiedzą, że jesteś wężousty – zauważył niepotrzebnie Izar. Czarny Pan rozumiał po norwesku, a Izar był w stanie pojąć więcej niż połowę z tego, co powiedzieli, zresztą tak samo jak w przypadku francuskiego i niemieckiego. – Myślą, że sam wybierałeś przedmioty, które znajdują się na liście... sądzą, że manipulujesz przebiegiem całego Turnieju. Mają rację?
CZYTASZ
Gdy umiera dzisiaj
FanfictionOpis: Wychowany w mugolskim sierocińcu Harry (Izar) przybywa do Hogwartu jako dość zgorzkniały chłopiec, który dzięki niespotykanej inteligencji w młodym wieku zostaje Niewymownym oraz Śmierciożercą. Dorastając, zmuszony jest do zmagania się z tym...