Część druga, Rozdział 8

3.1K 187 421
                                    

Ostrzeżenie: w rozdziale występuje scena erotyczna, więc jeśli nie masz ochoty jej czytać – lub jesteś zbyt młody/a, aby ją czytać – uciekaj po zrzuceniu ubrań.

Gdy umiera dzisiaj

Część druga

Rozdział ósmy

Drzemka zdziałała cuda dla jego obolałego ciała. Po tym, jak uciekł od kipiącego gniewem Czarnego Pana, Izar zamknął się w pokoju, w którym się tego ranka obudził. Nie wiedział, czy w domku znajduje się tylko jedna sypialnia, czy jest ich może więcej, ale ani trochę go to nie obchodziło, kiedy zatrzasnął i zaryglował za sobą drzwi. Nie żeby prosty zamek był w stanie powstrzymać potężnego czarodzieja przez wejściem...

Zrobił sobie godzinną drzemkę, a następnie wymknął po cichu z domu na otaczające basen podwórze. Był boso i czerpał przyjemność z szorstkich, kamiennych płytek, których dotykały jego stopy, gdy przechadzał się spokojnie tam i z powrotem. Przed wyjściem założył na siebie jedną z zapinanych koszul Voldemorta. Teraz podwinął jej rękawy i rozpiął z przodu kilka guzików. Mimo że był listopad, bryza była ciepła, a słońce niesłychanie mocne. Prawdopodobnie nie powinno być mu aż tak ciepło, ale winił za to swój... nowy status.

Wiszące nad jego głową słońce powoli zaczęło chylić się ku zachodowi, co oznaczało, że niedługo skończy się pierwszy dzień jego nieśmiertelnego życia. Na horyzoncie przesuwało się coś jeszcze – coś nieuchwytnego, ale ciężkiego do określenia.

- Czujesz to, dziecko?

Tak szybkie ponowne usłyszenie tego głosu sprawiło, że klatka piersiowa Izara zacisnęła się ze zniecierpliwienia. Gdy był w Hogwarcie, nieczęsto miał kontakt z Voldemortem. Chociaż, z drugiej strony, uważał wtedy ich interakcje za uciążliwe oraz spoglądał na nie jak na coś, z czym zawsze musi walczyć. Teraz natomiast mógł szczerze powiedzieć, że podobały mu się ich rozmowy, nawet jeśli większość kończyła się wściekłością któregoś z nich.

Odwrócił się, obserwując, jak Voldemort kładzie talerz na małym stoliku obok basenu. Izar wyczuł go już, oczywiście, wcześniej, ale i tak był zaskoczony, że Voldemort zdecydował się coś dla niego zrobić – nie mówiąc już o tym, by mu to przynieść.

Chłopiec skierował swoją uwagę z powrotem na niebo.

- Tak. Co to?

Voldemort wydawał się zadowolony z jego odpowiedzi.

- Cisza przed burzą – oświadczył, jakby było to coś całkowicie oczywistego i Izar powinien już znać na to odpowiedź. – Chodź, zjedz coś – rozkazał lekko mężczyzna.

Izar oderwał wzrok od horyzontu i powoli ruszył do przodu. Uśmiechnął się, gdy ujrzał leżące na talerzu przy krześle naprzeciwko Voldemorta gotowane na parze warzywa i delikatny stek.

- Czyżby w instytucie Czarnych Panów uczyli gotować?

Mężczyzna zmrużył oczy i przyjrzał się uważnie Izarowi, gdy ten podchodził do stołu.

- Wszystko, co robię, robię doskonale – odpowiedział doniośle i zarozumiale Voldemort. – Gdyby wybuchł bunt skrzatów domowych, w przeciwieństwie do większości czarodziejów, którzy nazbyt polegają na innych, nie chodziłbym głodny.

Pomimo aroganckiego tonu, w jakim wypowiedziane zostały te słowa, Izar musiał się z nimi zgodzić. Voldemort z pewnością nauczył się robić wszystko samodzielne, by nie być od nikogo zależnym. Ponadto wychowywał się w sierocińcu, w otoczeniu mugoli. W przeciwieństwie do większości młodych, czystokrwistych czarodziei nie miał komfortu bycia obsługiwanym przez skrzaty domowe.

Gdy umiera dzisiajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz