Część druga, Rozdział 2

2.6K 216 285
                                    

Gdy umiera dzisiaj

Część druga

Rozdział drugi

- No dalej, Black – wypluł jeden z śmierciożerców. – Idziesz z nami. Nasz Pan cię oczekuje.

Izar zatrzymał się w pół drogi ze sklepu i rozejrzał po otaczających go oraz Regulusa śmierciożercach.

- Wiem – odparł czujnie.

Przyjrzał się siedmiu śmierciożercom, którzy wskazywali w niego różdżkami. Znajdowali się obecnie w ciemnym i obskurnym zaułku Śmiertelnego Nokturnu. Tego ranka, kilka godzin po tym, jak powrócili do Wielkiej Brytanii, Regulus zaciągnął go na ulicę Pokątną, aby kupić mu nowe, dopasowane do jego wyższego ciała ubrania. Syriusz postanowił zostać na Grimmauld Place i spędzić z nimi weekend, zanim będzie musiał w poniedziałek wrócić do pracy.

Regulus i Izar wyszli właśnie od krawca, gdy natknęli się na... to.

- Wiesz? – wyszydził inny śmierciożerca. – A jednak wciąż masz czelność zwlekać z udaniem się do niego? Ty głupi, arogancki dzieciaku. Może Czarny Pan pozwoli nam zabawić się tobą, zanim sam naje się do syta.

Izar zacisnął rękę na ramieniu Regulusa, aby powstrzymać go przed wyciągnięciem różdżki. Spokojnie uśmiechnął się do grupy śmierciożerców.

- Wybaczcie – mruknął miękko. – Powinienem dokładniej się wyrazić. Widzicie, niedawno spotkałem się z Czarnym Panem. Omówiliśmy już kwestię mojej nieobecności.

Czuł się nieco urażony, że Czarny Pan posłał za nim śmierciożerców z trzeciego kręgu. Ich grafitowe maski nikły pod zaciągniętymi na głowę ciemnymi kapturami, zasłaniając ich twarze. I nawet widząc ich aury, Izar nie był w stanie określić ich tożsamości. Stwierdził jednak, że nie byli nowicjuszami ani nie zostali dopiero co wcieleni do szeregów.

Jeśli Voldemort będzie chciał porozmawiać z Izarem, przyjdzie do niego osobiście.

Pięciu śmierciożerców zawahało się, po czym opuściło różdżki. Pozostała dwójka wciąż celowała nimi w twarz Izara.

- Gdyby tak było – zaczął podejrzliwie jeden z najwyższych śmierciożerców – nie byłbyś w stanie utrzymać się na nogach.

Izar uniósł brwi.

- Och tak? – Zacisnął usta, zerkając na stojącego przed nim mężczyznę. – To nie wasza sprawa, co zaszło między mną a Czarnym Panem, ale wiedzcie, że spożyłem już eliksir rozluźniający mięśnie, aby złagodzić efekty klątwy Cruciatus.

Kręcąc nosem, opuścił wzrok na swoją torbę z ubraniami. Śmierciożercy napięli się pod wpływem tego ruchu, unosząc wyżej różdżki. Grafitowo-zielone oczy ledwie szczędziły im spojrzenie, skupione na lustrowaniu kilku zakupionych, dopasowanych do niego koszul. Szaty i płaszcze miały przybyć oddzielnie, pocztą.

Wydając z siebie rozdrażnione westchnienie, Izar uniósł wyżej brodę, zanim wzniósł ręce w szyderczym geście poddania.

- Proszę bardzo, weźcie mnie do niego, jednak zmarnujecie wtedy nie tylko mój czas, ale również drogocenny czas Czarnego Pana. Nie chciałbym być w skórze tego, kto przerwie naszemu Panu w pracy, aby wymusić na nim spotkanie, które miał już przyjemność odbyć.

Pozostała dwójka śmierciożerców zbladła, po czym opuściła różdżki. Najwyraźniej myśl o przeszkodzeniu Voldemortowi i jego temperamencie wystarczyła, aby pozbyli się swoich podejrzeń.

Gdy umiera dzisiajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz