Słowniczek: wężomowa
Ostrzeżenie: Trochę tortur.
________________________
Gdy umiera dzisiaj
Część druga
Rozdział dwudziesty dziewiąty
Izar leżał sztywno na stalowym stole. Przysłaniająca mu głowę czarna torba miała go najpewniej zastraszyć, jednak w rzeczywistości tylko przyprawiała go o irytację. Znajdował się sam w pilnie strzeżonym pokoju. Poprzez ciemną tkaninę przebijało się świecące mu prosto w twarz jasne światło, a metalowe kajdany rozkładały jego ręce na boki i utrzymywały je w jednym miejscu. To samo dotyczyło kostek. I jakby tego było mało, został rozebrany do bokserek.
Byłby idiotą, gdyby nie mógł przewidzieć, do czego to wszystko zmierza. Ministerstwo zawsze dbało o swój nieskazitelny wizerunek w oczach opinii publicznej, ale zupełnie nie powstrzymywało się przy swoich więźniach. Wiedział, że gdy nie trzeba się było martwić o społeczeństwo, Ministerstwo wyciągało z ludzi odpowiedzi wszelkimi sposobami. A jeśli konieczne były do tego tortury, nie wahało się po nie sięgać.
Izar zamknął oczy, zastanawiając się nad swoim kolejnym krokiem. Mógł uciec. Mógł dzięki sile magicznego stworzenia rozerwać otulający jego nadgarstki metal i uwięzić magię stojących za drzwiami strażników. Minusem tego planu było jednak to, że był naprawdę dobrze pilnowany. Słyszał na korytarzu kroki strażników i czuł szumiącą wokół zamkniętych drzwi silną magię, tak samo jak zapach wielu ciał. Patrząc na wszystko realistycznie, gdyby chciał uciec, mógłby prawdopodobnie uwięzić magię zaledwie czterech mężczyzn, nim zostałby zaatakowany przez ich towarzyszy. Nie miał w końcu przy sobie różdżki.
Tak czy inaczej, chciał, w miarę możliwości, zachować swój status magicznego stworzenia w tajemnicy. Wystarczyło już to, że wiedzieli o nim Dumbledore, Regulus i Severus. Gdyby doszło do tego jeszcze Ministerstwo, spadłoby mu na głowę więcej, niż byłby w stanie udźwigać.
Nie, nie mógł uciec przed torturami. Choć już jako człowiek miał wysoką tolerancję na ból, a po zamienieniu w magiczne stworzenie jeszcze bardziej się ona pewnie zwiększyła. Problemem było jednak to, że szybko się leczył. Tortury, jakim go poddadzą, będą miały na celu wyciągnięcie z niego informacji, a więc będą zapewne jak najbardziej bolesne i krwawe. Gdyby zaczął drastycznie się uzdrawiać, któryś z jego oprawców na pewno spostrzegłby, że zadawane mu rany znikają.
Wzdychając, bardziej z przyzwyczajenia niż z konieczności, spróbował się uspokoić. Był mądry. Musiał pomyśleć.
Współpraca z Ministerstwem nie wchodziła w rachubę. Nie tylko z pewnością by mu ono nie uwierzyło, ale do tego Rufus spostrzegłby, że nie jest to do niego podobne. Izar był znany ze swojego uporu i sprytu... nie w jego stylu byłoby wyrzucanie z siebie odpowiedzi, jak gdyby w obawie przed bólem.
Wydymając wargi, powrócił myślami do wydarzeń, jakie miały miejsce w Ministerstwie, gdy opętywał go Cygnus. Zaatakował on wtedy Voldemorta i odciął jego magiczny rdzeń, jednak nie wiedział, że ten jest magicznym stworzeniem, a co za tym idzie, ma dwa rdzenie. Gdyby chwycił w tym samym czasie zarówno jego rdzeń magiczny, jak i ten odpowiadający za bycie magicznym stworzeniem, Voldemort by umarł.
Izar mógł więc tylko przypuszczać, że to samo dotyczyło jego samego. Gdyby jednak udało mu się niemal całkowicie ścisnąć rdzeń, który odpowiadał za to, że był magicznym stworzeniem, był pewien, że byłby w stanie to przetrwać, o ile tylko nie zostałby od niego całkowicie odcięty. Trudne byłoby pozostanie skupionym na swoim własnym rdzeniu i toczącym się przesłuchaniu, ale nie miał innej opcji. Dzięki zduszeniu tej części siebie, utraci większość jej charakterystycznych cech, takich jak wyostrzony wzrok, węch czy zdolność do uzdrawiania się.
CZYTASZ
Gdy umiera dzisiaj
FanfictionOpis: Wychowany w mugolskim sierocińcu Harry (Izar) przybywa do Hogwartu jako dość zgorzkniały chłopiec, który dzięki niespotykanej inteligencji w młodym wieku zostaje Niewymownym oraz Śmierciożercą. Dorastając, zmuszony jest do zmagania się z tym...