Brat

608 33 2
                                    

LOKI
Gdy Słońce zaczęło chować się za horyzontem a niebo przyjmowało pomarańczową barwę, Avengers wrócili z Asgardu. Z pustego kołczana Sokolego oka, porysanej zbroi Iron-mana i poniszczonych skrzydeł Falcona, łatwo było wywnioskować że Wszechojciec nie zgodził się na jakiekolwiek negocjacje. Thor wyglądał na niezbyt zadowolonego faktem że teraz on jest jednym ze 'zbiegów'. Podszedłem do jego drzwi i podniosłem dłoń zaciśniętą w pięść by zapukać ale zatrzymałem ją 2 centymetry od powierzchni dębowych drzwi. Czy ja, Loki Laufeyson, bóg kłamstw i psot, Lodowy Olbrzym, jestem gotów przyznać się do błędu i... przeprosić? Już w mojej głowie brzmi to strasznie. Przełknąłem głośno ślinę stojącą mi w gardle. Nie będę przecież stał tak bezczynnie na korytarzu z wyciągniętą ręką. Wtedy na pewno wyglądał bym jak midgardzkie zwierze do którego porównuje mnie Stark. Zapukałem dwa razy w drewno znajdujące się przede mną a usłyszawszy donośne "proszę" nacisnąłem na klamkę i otworzyłem drzwi. Pokój Thora był sporawy. Przez okno z widokiem na Central Park wpadały ostatnie promienie Słońca podkreślając złote elementy niektórych z przedmiotów, między innymi, łóżka na którym siedział blondyn. Odwrócił głowę w moim kierunku a jego oczy otwarły się dostatecznie szeroko że bez problemu mogły by wydostać się mu z czaszki. Podniósł się i podszedł do mnie i rozłożył ramiona by zamknąć mnie w uścisku ale w ostatniej chwili powstrzymał się i stanął metr przede mną. Przewróciłem oczami i sam rozłożyłem ramiona z małym, cwaniackim uśmiechem posłanym w jego kierunku. Na twarzy Thora zagościł szeroki uśmiech i nim się spostrzegłem, podbiegł do mnie i mocno przytulił jak... brat brata. Poklepałem go po plecach a gdy się odsunęliśmy na jego ustach nadal gościł szeroki uśmiech. Zamknąłem za sobą drzwi i idąc za starszym podszedłem do skórzanego fotela na którym usiadłem. Thor zajął miejsce na łóżki, naprzeciw mnie i spojrzał w moje oczy.
-Coś się stało że do mnie przyszedłeś, bra... Loki?- poprawił się i z obawą wypisaną na twarzy że go opieprze za pierwsze słowo, zaczął mi się przyglądać. Westchnąłem ciężko i zgarbiłem się opierając łokcie o kolana.
-Przemyślałem kilka spraw związanych z tobą i ze mną. Mimo wszystko, w pewnym stopniu, znasz mnie i wiesz że ciężko mi jest przyznać się do błędu lub pomyłki, zwłaszacza teraz, ale wiem że postąpiłem źle odtrącając ciebie, próbując zniszczyć Jotunheim i zawładnąc Midgardem.- przerwałem na chwilę próbując ułożyć sobie w głowie resztę wypowiedzi.- Byłem wściekły na Odyna że okłamywał mnie na temat mojego pochodzenia ale w prawdzie... ty też nic nie wiedziałeś. Starałeś się cały czas nawrócić mnie ze złej drogi ale cię nie słuchałem.- spojrzałem na niego. Jego oczy były wielkości jego młota.
-L-loki...
-Nie przerywaj mi, Thor.- powiedziałem stanowczo ale patrząc przed siebie znów słowa utknęły w moim gardle.- Ja... Chciałem... ja chcę się z tobą pogodzić, bracie. Jeżeli ty też mnie za niego uważasz.- ostatnie słowa powiedziałem niepewnie z przekrzywioną w bok głową by nie patrzyć na jego reakcję. W tej chwili... bałem się. Usłyszałem skrzypienie łóżka a po chwili wyczułem bliższą obecność Thora. Podniosłem się poprawiając zieloną szatę i spojrzałem na gromowładnego.
-Zawsze byłeś moim bratem. Nie zważałem nawet na twoje zdanie o tym. Wychowaliśmy się razem, uczyliśmy się razem, walczyliśmy razem. Cieszę się że to ostatnie słowo wróciło.- powiedział i położył mi rękę na ramieniu.-... bracie.- kamień spadł mi z serca.

****************************************************
Przyznaje z czystym sercem że ten rozdział bardzo mi się podoba.

🌟 i 🎫 są ☺ 👀
Tł. Gwiazki i komentarze są mile widziane.

Nowi Starzy AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz