Rozdział 13

714 54 56
                                    

Tom Pov 

Bolało jak cholera... A nawet bardziej. 

- Powaliło cię?! - Krzyknąłem. - Co z tobą?! 

- Co ze mną? Nic! Wszystko jest w jak najlepszym porządku! - Odparła i złapała talerz który stał na szafce. - Nigdy nie było lepiej. - Wrzasnęła i rzuciła naczyniem w ścianę. 

Otworzyła szafkę i zaczęła rzucać wszystkim co tam znalazła. Jej oczy były ciemne a właściwi czarne jak noc. 

- Uspokój się. - Powiedziałem i zrobiłem krok w jej stronę. 

- Nie podchodź! Nie rób tego bo mogę zrobić ci krzywdę. Wyjdź i zadzwoń do... 

- Kat nie ma go. Dough ci nie pomoże. - Powiedziałem i wyszedłem z pomieszczenia. Za mną wyleciał kubek, który uderzył w półkę z książkami a następnie spadł na ziemię i się roztrzaskał. 

Usiadłem na kanapę i czekałem, aż Kat się uspokoi. Zajęło to trochę czasu ale kiedy wyszła z kuchni miała całe ręce i ubrania we krwi. Szybko do niej podbiegłem ale nie nalazłem żadnej rany. 

- Musiałam jakoś się ogarnąć. Ból zwykle działa. - Powiedziała i ruszyła w stronę kanapy. - Przepraszam za ten wybuch. To był pierwszy atak odkąd ten dupek mnie pozmieniał. 

- Kat... - Zacząłem ale nie pozwoliła mi mówić. 

- Powiedz Hubertowi, że między nami definitywny koniec. - Zaczęła i złapała mnie za rękę. - Jedź do niej i zrób to co powinieneś już dawno temu. Rodziną się nie martw, zrobię wszytko żeby im pomóc. - Kontynuowała ale w momencie mówienia o rodzinie coś w niej pękło. - Dam im znać, że przeniosłeś się do Francji. Adresu oczywiście nie podam ale Jess na pewno da rade was ze sobą skontaktować. 

- Mogę cię o coś zapytać? - Kiwnęła tylko głową. - Kiedy dasz znać wszystkim, że żyjesz? - Zapytałem a w jej oczach pojawiły się łzy. 

- Wiesz, że nie mogę. Kiedy myślą, iż jestem martwa są bezpieczni. - Odparła i zapadła chwilowa cisza. - Twoja siostra była u mojej babci. - Powiedziała i wstała z kanapy. 

- Co? - Zapytałem i dosłownie zeskoczyłem z kanapy. - Rozmawiałaś z moją siostrą? 

Cholera... Zły znak... Kurewsko zł znak.

- Tak. Niedługo po tym jak wróciłam od Jacka. - Zaczęła i objęła swój brzuch. - Bałam się, że coś takiego może się powtórzyć. Poprosiłam twoją siostrę żeby poszła do jej ulubionej kawiarni. Nie naraziłabym jej. Spokojnie. 

- Samą rozmową cholernie ją naraziłaś! - Krzyknąłem a ona szybko się ode mnie odsunęła. 

- A co miałam zrobić?! Polecieć do Polski i po prostu wejść do jej domu? Powiedzieć, że żyje i wszystko czego się dowidziała na mój temat to kłamstwo?! Ile czasu później była by martwa?! Jeden dzień?! Może nawet nie! 

- Dlatego naraziłaś moją siostrę?! Moją małą siostrzyczkę! 

- Gdybyś się bardziej interesował wiedziałbyś, że twoja malutka siostra zaraz idzie na studia. Na najlepsze medyczne studia w kraju do jasnej cholery! 

- O czym ty mówisz? - Zapytałem zdziwiony i przerażony jednocześnie. Ona wiedziała. Wiedziała już wszystko.

- Wiedziałam! - Krzyknęła. - Ty skończony dupku! Nawet nie masz odwagi się przyznać. 

- O co ci chodzi?! - Zapytałem bo naprawdę nie miałem pojęcia. 

- O co? Już ci mówię o co! Twoje wieczne mówienie jak to rodzina jest dla ciebie najważniejsza, jak kochasz ich wszystkich i jak im zawsze pomagałeś. Wiesz czego się dowiedziałam od twojej siostry? - Zapytała ale ja milczałem. - A tego, iż zawsze miałeś w dupie rodzeństwo i matkę. Całymi dniami nie było cię w domu, również tego, że kradłeś im nieziemsko potrzebne pieniądze! Nawet nie wiesz jaką krzywdę wyrządziłeś swojej małej siostrzyczce.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 08, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

JeźdźcyWhere stories live. Discover now