✨Rozdział 33✨

2.5K 131 7
                                    

Wstrzymuję na chwilę oddech. To się nie dzieje... Harry jest tak blisko mnie.

- Ej, kochasie! - natychmiast odrywamy się od siebie. Kieruję zawstydzona wzrok na balkon zielonookiego, gdzie stoi Patrick. - Nie chcę wam przeszkadzać, ale ktoś się do Ciebie nieustannie dobija. - unosi w górę telefon chłopaka, który zaczyna się świecić i wibrować.

- Idę. - Loczek wzdycha i podpływa do brzegu, a ja zaraz po nim. Wychodzi z basenu, podaje mi rękę i pomaga wyjść z wody. Na moich policzkach kwitnie czerwień. Mam nadzieję, że zniknie, jak tylko przekroczymy próg domu.

Harry pov:

Przepuszczam dziewczynę w drzwiach i zamykam je na klucz. Zdejmuję z siebie kurtkę i ściągam przemoczone buty. Kieruję się do łazienki na parterze zostawiając za sobą mokre ślady. Wyciągam z szafki dwa ręczniki. Wychodząc ściągam z wieszaka puszysty szlafrok. Kiedy wracam szatynka stoi przy kanapie, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Podaję jej ręcznik, na co dziękuje mi cicho. Szlafrok kładę na oparciu sofy.

- Harry! - z góry dobiega głos zirytowanego już Patrick'a.

- Idę! - odkrzykuję i ruszam w kierunku schodów. - Zaraz wracam. - informuję zanim wyjdę. Dziewczyna kiwa głową i uśmiecha się do mnie delikatnie, co odwzajemniam i znikam na górze.

Wchodzę do swojej sypialni zastając w niej bruneta niecierpliwie tupiącego nogą, z moim telefonem w dłoni.

- Co jest? - pytam wchodząc w głąb pomieszczenia, uprzednio przymykając drewnianą powłokę. Podchodzę do łóżka, na którym siedzi chłopak i wyciągam rękę po urządzenie.

- To ja powinienem się o to pytać. - mruczy i podaje mi IPhona z niezadowolonym wyrazem twarzy. Odblokowuję go. Sześć nieodebranych połączeń od obcego numeru.

- Nie rozumiem... - odrywam wzrok od ekranu, by ponownie spojrzeć na Patricka.

- Co Ty wyprawiasz? Ty z Leonnie?! - mówi nieco głośniej.

- To... nieporozumienie. - blokuję telefon i chowam go do kieszeni spodni.

- Ona jest tu przetrzymywana. Jest zakładnikiem. Nie możesz...

- Chyba nie myślisz, że ja i ona... Po prostu dawno nie miałem z dziewczyną kontaktu fizycznego. To był impuls.

- To idź do klubu, wyrwij jakąś laskę i ją przeleć. - wzrusza obojętnie ramionami. - Nigdy...

- Tak, wiem. Nigdy nie przywiązuj się do swojej ofiary. - mówię dobrze mi znaną zasadę. Ojciec ją ustanowił po tym, kiedy mojej siostrze spodobał się jego zakładnik.

- Mam nadzieję, Harry. Nie chcemy nieprzyjemnych sytuacji. Zresztą tak będzie lepiej. Dla was obojga. - tłumaczy pocieszająco. Wzdycham i przyznaję mu jedynie rację. - Doskonale wiesz po co tu jest.

Leonnie pov:

Gdy Harry idzie na górę zabieram wilgotny od moich włosów ręcznik i szlafrok i idę do swojego pokoju.

- Co Ty wyprawiasz? Ty z Leonnie?! - słyszę i przystaję przy pokoju zielonookiego. Drzwi są delikatnie przymknięte, więc jestem w stanie zrozumieć część dialogu. Nie żebym podsłuchiwała...

- To... nieporozumienie. - tłumaczy Harry nieco ciszej.

- Ona jest tu przetrzymywana. Jest zakładnikiem. Nie możesz...

- Chyba nie myślisz, że ja i ona... Po prostu dawno nie miałem z dziewczyną kontaktu fizycznego. To był impuls.

- To idź do klubu, wyrwij jakąś laskę i ją przeleć. Nigdy...

Jestem jego własnością || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz