✨Rozdział 28✨

2.2K 129 6
                                    

Chyba straciłam zapał do pisania tego opowiadania...


Przepraszam za miesiąc nieobecności, przez ten cały czas opracowywałam szpital, ponieważ sceny, które miały miejsce były nierealne xd.

----------------------------------------------------------------

Łamię mnóstwo przepisów drogowych, gnając w stronę szpitala. Jadę dwa razy szybciej niż nakazuje ograniczenie, byleby zdążyć. Wjeżdżam na parking szpitalny. Zatrzymuję samochód tuż przy wejściu i wysiadam, biorąc Leonnie na ręce. Kiedy wchodzę do budynku, wszystkie twarze lądują na mojej osobie. Lekarze i pielęgniarki stają jak wryci, przyglądając się raz mi, a raz niebieskookiej której ciało bezwładnie spoczywa w moich ramionach.

- Mógłby ktoś mi pomóc? – pytam spokojnie skanując po kolei twarze w poszukiwaniu lekarza. Na moje słowa wszyscy ocknęli się z amoku, a wokół zebrała się grupka ludzi.

- Co się stało dziewczynie? - starszy mężczyzna przeciska się przez tłum i spogląda na bladą szatynkę. Jego włosy owiane są lekką siwizną. Oczy ma brązowe i spokojne a wokół nich kurze łapki. Nosi kitel z przypiętą do niego plakietką. Widnieje tam napis "Dr. Johnson". Na jego czole pojawiają się zmarszczki, gdy przykłada dłoń do szyi Leonnie.

- Na salę z nią. - rzuca poważniejszym tonem. Dwie pielęgniarki podbiegają do nas z łożem szpitalnym. Ostrożnie kładę tam dziewczynę i patrzę, jak znika z mojego pola widzenia.

- Pan jest...? - odwracam się w stronę dźwięku. Recepcjonistka stoi przy ladzie i trzyma w ręku formularz i długopis.

- Harry. Harry Styles. - odpowiadam niemal natychmiastowo.

- Pacjentka nazywa się...?

- Leonnie Brooks.

- Co się stało?

- Zasnęła w wannie. – recepcjonistka spogląda na mnie krzywo, lecz nie komentuje mojej odpowiedzi..

- Pacjentka jest pełnoletnia?

- Tak. Mogę już do niej iść? - przystępuję z nogi na nogę

- A wie Pan gdzie? - unosi brew i patrzy na mnie z uśmiechem - blok operacyjny numer dwadzieścia sześć. – dziękuję skinieniem głowy i idę pod wyznaczone miejsce. Nie cierpię szpitali. Zapach leków i stęchlizny czuć było przy samym wejściu. Na ścianie, żółtym kolorem namalowana jest podana wcześniej cyfra i strzałka w lewo. Tam też się udaję. Kolor ścian z bieli przechodzi w jasny błękit. Siadam na jednym z granatowych krzesełek i czekam na jakiegoś lekarza, który mógłby powiedzieć mi, co z Leonnie.

Od ponad trzydziestu minut siedzę na tym przeklętym krześle, przeglądając Internet. Już co drugi serwis informacyjny posiada nagłówek związany z odwołaniem poszukiwań.

„Mathew Brooks ogłosił, że kontaktował się z córką i dziewczyna po prostu wyjechała w związku z ostatnią poważniejszą wymianą zdań, a dalsze poszukiwania zostaną odwołane..."

Opieram głowę o ścianę i przymykam na chwilę oczy. Nie trwa to jednak długo, ponieważ słyszę otwieranie się drzwi. Z pomieszczenia wychodzi pielęgniarka w średnim wieku. Podrywam się z siedzenia, kiedy zamyka drzwi i chce odejść.

- Przepraszam – zwracam się uprzejmie do kobiety w kitlu. – operują tu moją dziewczynę.

- Nie mogę udzielać informacji osobom spoza rodziny, przykro mi – odpowiada znudzona, a jej twarz wyraża zmęczenie.

Jestem jego własnością || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz