- Dobra, jak to zrobiłaś? - zwróciłam się do Aly'i po pożegnaniu chłopaków.
- No więc tak - zaczęła - po zrozumieniu twojej wspaniałomyślności jaką jest zaproszenie nas do siebie, zadzwoniłam do Rose, wyjaśniłam jej całą sytuację i zapytałam, czy może do ciebie przyjść i to wszystko ogarnąć. Musiałam trochę przeciągnąć, dlatego wymyśliłam ten zgubiony naszyjnik. Jak już skończyła, wysłała mi wiadomość i wtedy powiedziałam, że już znalazłam zgubę. - zakończyła triumfalnie.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła?! - wrzasnęłam rzucając się na nią tak, że obie się przewróciłyśmy, na co wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Naprawdę nie wiem - powiedziała przytulając mnie.
- Ale jak ona weszła? - zapytałam.
- Hm...powiedziała twojej mamie, że pożyczyłaś jej jakąś książkę, więc pójdzie do twojego pokoju i ci ją odda.
- Sprytnie - stwierdziłam.
Brunetka wstała.
- Słuchaj, odnośnie tego przedstawienia...- zaczęła krążyć, a ja wzięłam szklankę z sokiem - ...uważam, że ty i Adrien sprawdzilibyście się idealnie do ról Biedronki i Czarnego Kota.
Słysząc to zakrztusiłam się.
- Słuch-am? - wyrzuciłam pomiędzy kaszlnięciami.
- Mówię poważnie. Genialnie byście się zgrali, Adrien w kostiumie wyglądałby podobnie do Czarnego Kota, no a skoro on będzie Czarnym Kotem to szkoda byłoby przepuścić taką okazję na bycie jego Biedronką Marinette - stwierdziła.
To rzeczywiście niegłupi powód. A właściwie bardzo dobry. Tylko jest jeden mały problem - gdybym ubrała maskę i kostium Biedronki wszyscy dowiedzieliby się, że naprawdę nią jestem. Ech, dlaczego ukrywanie swojej tożsamości musi być takie męczące!
- Słuchaj, Alya... - wypowiedź przerwał mi głośny huk i krzyki przerażonych ludzi.
Obie rzuciłyśmy się do okna i widząc wielką, drewnianą kukiełkę domyśliłyśmy się, że Władca Ciem po raz kolejny zaatakował.
- Pójdę sprawdzić co się dzieje, a ty zaczekaj tu! - poleciła mi Alya po czym wybiegła mojego pokoju.
Natychmiast dopadłam małą kwiecistą torebkę leżącą na moim biurku i otworzyłam ją.
- Paryż nas potrzebuje - szepnęłam do kwami.
Ta wyleciała i wydała radosny pisk.
- Tikki, kropkuj! - wykrzyczałam dobrze znaną mi formułkę, a pod jej wpływem otoczyła mnie różowa fala.
W ciągu kilku sekund na ciele zamiast codziennych ubrań pojawił się czerwony strój w kropki, a na twarzy poczułam trwałą maskę.
Skończywszy transformację wskoczyłam na balkonik i rzuciłam jo-jo w stronę wieżyczki oddalonej o kilkadziesiąt metrów ode mnie, po czym wzbiłam się w powietrze. Biegnąc po dachach zwinnie przeskakiwałam kolejne przeszkody dopóki nie dostrzegłam złoczyńcy i przy okazji lecącą w moją stronę Aly'ę.
- Cześć Biedronko - przywitała się.
- Hej Rena - odpowiedziałam nie patrząc na nią - co wiemy o tej lalce? - wskazałam na unoszącą się ponad ziemią, drewnianą postać siejącą postrach.
- Hmm... - lisica złapała się za podbródek i wytęrzyła wzrok.
- Zamyka ludzi w roślinnych klatkach wyrastających z ziemi - odezwał się głos za nami.
Odwróciłam się i zostałam złapana za dłoń.
- Witaj M'lady - Czarny Kot złożył na niej delikatny pocałunek.
Serce zabiło mi dwa razy mocniej.
- Cześć Kocie - powiedziałam rumieniąc się po czym wróciłam do poprzedniej czynności.
Zauważyłam, jak drewniana postać uderza pięścią w podłoże, a kilka metrów dalej pod przypadkową parą wyrastają gałęzie zamykając ich w drzewnej pułapce.
- Nie możemy tak tu bezczynnie stać! - krzyknęła Rena i wyleciała w stronę potwora, a za nią ja i Kot.
- Nie wiesz, że obezwładnianie niewinnych ludzi jest karalne? - zapytała z sarkazmem lądując za kukłą.
Ta nie patrząc na nią wystrzeliła w nas wszystkich kolejne drewniane pociski. Zwinnie ominęłam je wszystkie i rzuciłam się w stronę złoczyńcy, lecz drogę zagrodziła mi liściasta ściana w którą uderzyłam. Szybko otrząsnęłam się i wyskoczyłam ponad nią robiąc salto w przód, po czym dołączyłam do walczących bohaterów. Odpierając ataki wroga usiłowałam dostrzec elementu, w którym mogła ukryć się akuma, jednak bezskutecznie.
- Nie widzę gdzie mogła ukryć się akuma! - wrzasnęłam i w tym momencie Czarnego Kota oraz Lisicę owinęły ciasne pędy.
- Nie! - jęknęłam, a kukła się zaśmiała.
- I co teraz Biedroneczko? - zapytała złośliwie - pędy są coraz ciaśniejsze, twojej jo-jo ci tu w niczym nie pomoże.
Spojrzałam na krzywiącą się Lisicę.
- Mogę ich uwolnić, jeśli oddasz mi swoje miraculum, ale pamiętaj, aby nie zwlekać zbyt długo, bo czas masz ograniczony - pokazała głową w stronę zwijających się bohaterów.
Myśl Biedrona...co teraz...no jasne!
- Szczęśliwy traf! - krzyknęłam formułkę wyrzucając jo-jo do góry, a po chwili w ręce wpadła mi doniczka z pięknym kwiatem.
- Ugh, ładny, ale do czego... - przerwałam widząc, że lalka ze strachem wpatruje się w trzymaną przeze mnie roślinę.
Do głowy wpadła mi pewna teoria. Skoro włada roślinami, to może się także o nie troszczy?
Zamachnęłam się i wyrzuciłam kwiat wysoko nad siebie.
- Nie!!! - wrzasnęła lalka i wzbiła się w górę znikając mi z pola widzenia.
Natychmiast dopadłam pnączy i rozerwałam je uwalniając przyjaciół.
Oboje padli na ziemię i przez chwilę próbowali złapać oddech.
- Mocne te liany... - stwierdziła Rena na co ja i Kot zaśmialiśmy się.
Zapikały mi kolczyki, jednak udałam, że tego nie słyszę.
- Gdzie może być akuma? - pomyślałam głośno przypominając sobie ubiór złoczyńcy.
Drewniana kukła wielkości człowieka z wyrzeźbioną twarzą i włosami ze złoyych liści, ubrana w ciemny kombinezon z lian i gałęzi. Na czole widniał znak w kształcie przypominającym czterolistny kwiat.
CZYTASZ
Miraculous Love Story
FanfictionPrzygoda czterech genialnych shipów przeplatanych ze sobą w opowieści. Mówię oczywiście o Adrienette, Marichat, Ladrien i Ladynoir ? Ze względu na to, że w kreskówce wszyscy są strasznie niekumaci, to tutaj nie będzie inaczej. Czasami może być przez...