Pik. Pik pik. Pik pik pik. PIK PIK PIK PIK PIK PIK PIK PIK PIK PIK...
- O niee... - jęknęłam słysząc alarm znienawidzonego budzika. Wysunęłam spod kołdry rękę i po omacku wcisnęłam drzemkę. Jeszcze 5 minut.
Obudził mnie głos mamy.
- Marinette wstawaj! - krzyknęła z dołu.
Przewróciłam się na drugi bok.
- Bo spóźnisz się do szkoły!
Jęknęłam głośno, zsuwając się na podłogę. Jeśli spóźnię się do szkoły, to będę miała mniej czasu na oglądaniu Adriena. Zdobyłam się na gigantyczny wysiłek jakim jest wstanie na dwie nogi i przetarłam oczy.
- Która godzina? - zapytała zbudzona Tikki.
Sięgnęłam po telefon i włączyłam wyświetlacz. 7:32. 7:32?!
- No nie! Znów się spóźnię! - wrzasnęłam do siebie ubierając szarą marynarkę. Pognałam do łazienki i błyskawicznie się umyłam, a kwami w tym czasie próbowało wpakować potrzebne mi książki do plecaka.
Chwyciłam torebkę, po czym zbiegłam do kuchni prawie przy tym upadając. Złapałam w biegu jabłko, i wybiegłam z domu, rzucając rodzicom szybkie "pa".
Wchodząc w ostatni zakręt za którym mieściła się szkoła nie wyhamowałam w porę i z impetem na kogoś wpadłam, wywracając nas oboje.
- Przepraszam, niezdara ze mnie, powinnam bardziej uważać... - mówiłam otrzepując swoje ubrania.
- Nic się nie stało Marinette - odezwał się najpiękniejszy głos na świecie.
Zastygłam w bezruchu. Serce waliło jak szalone, policzki zaczęły piec, nie mogłam wydusić ani jednego słowa. Spojrzałam w górę. (Dam dam dam *napięcie*)
- A-A-Adrien? - wydukałam do mojego ideału.
- Chodźmy, zaraz lekcje - powiedział, po czym podał mi rękę.
Gdy chwytałam go za dłoń myślałam, że moje serce zaraz wyskoczy, a usta same uformowały się w wielki uśmiech.
- Dziękuję - powiedziałam niepewnie.
On skinął głową i pociągnął mnie za rękaw w stronę szkoły. Szłam za nim szybkim krokiem i próbowałam na darmo opanować szalejące emocje.
W tym samym momencie gdy zadzwonił dzwonek zwiastujący pierwszą lekcję, weszliśmy do klasy.
- Aaaaaadrieński! - krzyknęła Chloe rzucając się Adrienowi na szyję - już myślałam, że nie przyjdziesz - dodała smutnym tonem.
Był to jeden z tych momentów, kiedy mam ochotę rozszarpać ją na strzępy.
- Cześć Chloe... - odpowiedział zmieszany blondyn i obrzucił mnie przepraszającym spojrzeniem.
Założyłam włosy za ucho i uśmiechnęłam się lekko do niego po czym usiadłam w ławce obok Alyi. Kątem oka zauważyłam, jak Chloe ze złością się we mnie wpatruje.
- Dzień dobry klaso! - przywitała się z nami nasza wychowawczyni.
Spojrzałam na Adriena i westchnęłam. Cudowny.
- Są wszyscy? - zapytała nauczycielka zerkając na klasę.
- Tak - odpowiedział ktoś.
- Ej, jaka to lekcja? - cicho zapytała mnie Alya.
- Chyba godzina wychowawcza - odpowiedziałam szeptem.
- Dobrze, chciałabym z wami porozmawiać o zbliżającym się festynie poświęconym naszym dwóm obrońcom Paryża - Biedronce i Czarnemu Kotu. - powiedziała Pani Bustier - Odbywa się on za tydzień, a z tej okazji w szkole także go obchodzimy, więc dzisiaj przydzielę każdemu obowiązki związane z nim.
Wymieniłam z Alyą znaczące spojrzenia.
- A więc tak...Rose i Juleka, zajmiecie się przygotowaniem słodyczy. Ivan, Kim i Max - wy opracujecie...
Oparłam się łokciami o biurko i podparłam głowę dłońmi. Ach, Adrien...
- ...Marinette, Alya, Adrien i Nino, przygotujecie małe przedstawienie o Biedronce i Czarnym Kocie.
O mało nie upadłam z krzesła.
- Proszę Pani! - Chloe wstała - chciałabym być w grupie z Adrienem!
Alya przewróciła oczami, a ideał westchnął.
- Chloe, grupy są już wybrane... - stwierdziła nauczycielka nie patrząc na nią.
- Ale...- zaczęła blondynka.
- Koniec tematu - zakończyła wychowawczyni.
- To nie w porządku! - oświadczyła Chloe i usiadła ze skrzyżowanymi rękoma na krześle, a ja musiałam przyłożyć dłoń do ust, żeby powstrzymać śmiech.
- Spotkamy się po szkole? - Alya zwróciła się do chłopaków.
- Dobry pomysł - zgodził się Nino, a Adrien mu zawtórował.
Spotykam się dzisiaj z Adrienem! Spotykam się dzisiaj z ADRIENEM!
SPOTYKAM SIĘ DZISIAJ Z ADRIENEM!
To prawie jak spotkanie sam na sam. Tyle że z Alyą i Nino. Prawie jak podwójna randka! Idę na randkę z Adrienem! Nie nie nie, Marinette, uspokój się. To tylko koleżeńskie spotkanie w ramach projektu do szkoły. Nic więcej. ALE Z ADRIENEM!!!
- Ziemia do Marinette! - Alya pomachałam mi ręką przed oczami - już koniec lekcji.
Zaśmiałam się i spakowałam piórnik do plecaka. Wychodząc z klasy drogę zagrodziła nam Chloe i stercząca u jej boku Sabrina.
- Marinette Dupain-Cheng - zaczęła - nie będę owijać w bawełnę. Chcę, żebyś zamieniła się ze mną na grupy.
Wybuchnęłam śmiechem, a Alya mi zawtórowała.
- Dlaczego miałabym się niby z tobą zamieniać? - zapytałam łapiąc oddech.
Blodnyna skrzyżowała ręce.
- Ja i Adrien jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale gołym okiem widać, że mu się podobam - zarzuciła swoim kucykiem - więc mam zamiar dać mu okazję do zaproszenia mnie na festyn. W zamian mogę ci załatwić bilet na pokaz mody Gabriela Agreste'a, wiem, że go lubisz - powiedziała zachęcająco.
Zatkało mnie. To prawda, Gabriel Agreste to mój ulubiony projektant mody, a wejście na jego pokaz jest warte fortunę. Taka okazja może się już nie powtórzyć...
- Sorry Chloe, ale Marinette nie da się przekupić. Zresztą, bez obrazy, ale tylko ty uważasz, że Adrien coś do ciebie czuje - powiedziała Alya i pociągnęła mnie za rękaw w stronę korytarza, zostawiając za sobą wściekłą Chloe.
- Jesteś najlepsza! - krzyknęłam rzucając się mulatce na szyję.
- Wiem wiem - zaśmiała się - dobra chodź na wf.
CZYTASZ
Miraculous Love Story
FanfictionPrzygoda czterech genialnych shipów przeplatanych ze sobą w opowieści. Mówię oczywiście o Adrienette, Marichat, Ladrien i Ladynoir ? Ze względu na to, że w kreskówce wszyscy są strasznie niekumaci, to tutaj nie będzie inaczej. Czasami może być przez...