7. Wiadomości

224 14 1
                                    

Obudziło mnie...sama się obudziłam.
Po stwierdzeniu tego faktu natychmiast otworzyłam oczy i wyskoczyłam z łóżka łapiąc przy tym telefon.
9:28!?!?! Lekcje zaczęły się o 8!!!
W tej samej minucie wbiegłam i wybiegłam z łazienki. W pośpiechu się ubrałam i o mało co nie zapominając plecaka, zbiegłam po schodach.
- Dzień dobry kochanie! - ciepło przywitała mnie mama.
- Cześć... - odpowiedziałam nieuważnie, szukając czegoś na śniadanie.
Dopiero do chwili zauważyłam, że mama nie jest w piekarni mimo iż powinna być już otwarta.
- Mamo, tata cię dziś zastępuje? - zapytałam.
- Nie, dlaczego? - odpowiedziała przegwracając kartkę w książce.
- To dlaczego... - zaczęłam i wtedy wszystko zrozumiałam.
Uderzyłam się dłonią w czoło. Tylko w jeden dzień piekarnię otwierają o 10.
- Dzisiaj jest sobota... - powiedziałam do siebie, a mama zaczęła się śmiać.
- Jak zwykle roztrzepana - skomentowała unosząc do ust kubek.
Powlokłam się na górę i rzuciłam na jeszcze nie pościelone łóżko.
- Ma-ri... - wykrztusiła zwijająca się ze śmiechu Tikki.
- Nic nie mów - powiedziałam również się śmiejąc.
- Okej okej, chcę tylko powiedzieć, że masz godzinę do spotkania z przyjaciółmi.
Wtedy przypomniałam sobie wczorajsze spotkanie w moim pokoju i moment, gdy Alya powiedziała, że jutro spotykamy się u niej.
- Taaaaak, pamiętam - ziewnęłam - i godzinę do spotkania z Adrienem.
- Marinette skup się! - rozbudziło mnie kwami - musisz wybić Aly'i z głowy ten pomysł o twojej roli jako Biedronka.
Alya jest strasznie uparta, dużo czasu zajmie mi odwodzenie ją od tej jakże genialnej propozycji. Chyba łatwiej byłoby mi wmówić, że Adrien to Czarny Kot.
- Masz rację - usiadłam - mam wrażenie, że tak łatwo nie zrezygnuje. Ech... - westchnęłam.
Mam jeszcze godzinę czasu. Co mam robić? Może odrobię lekcje?
Uśmiechnęłam się do siebie.
- Hej, a może mogłabym wyjść na mały patrol? - zapytałam błagalnie.
Tikki przerwała jedzenie muffinka i zmrużyła oczy.
- Wcale nie chodzi o patrol... - stwierdziła i dokończyła posiłek.
To prawda. Chciałam się po prostu na chwilę wyrwać, poczuć ten przypływ adrenaliny i odwagi, jaki daje mi drugie życie. Potrzebowałam tego. Szczególnie przed spotkaniem z Adrienem. Swoją drogą ciekawe, co teraz robi.
- ...ale nie mam nic przeciwko.
Szeroko się uśmiechnęłam i wypowiedziałam formułkę.

Tego mi brakowało. Rozwianych od wiatru włosów, wolności. Biegnąc po dachach Paryża byłam w swoim żywiole. Czułam się fantastycznie.
Dopiero po kilku minionych ulicach zorientowałam się, gdzie pędzę. W stronę domu Adriena.
Zatrzymałam się na krawędzi dachu wysokiego bloku powstrzymując się od skoku na kolejny budynek. Jednak po chwili zdecydowałam, że mogłabym na chwilę do niego zajrzeć. Co mi szkodzi.
Po niecałej minucie kucałam już na dachu na przeciwko okna do pokoju blondyna i wytężonym wzrokiem szukałam znajomej sylwetki.
Wstałam czując mocniejsze bicie serca.
Wyszedł zza czerwonego krzesła obrotowego i zaczął wolno chodzić po pokoju. Uważnie obserwowałam jego każdy ruch nie zwracając uwagi na to, że stoję tuż nad przepaścią.
Nagle zatrzymał się i podszedł do okna. Oparł się prawym przedramieniem o szybę i spoglądał w dół na chodnik. Stał tak przez dłuższą chwilę, kiedy mnie zobaczył.
Wstrzymałam oddech i po chwili do wypuściłam. Jestem teraz Biedronką. Nie mam się czego bać.
Uniosłam dłoń na wysokość barków i pomachałam do niego uśmiechając się. Ten zrobił dokładnie to samo, po czym gestem ręki pokazał, żebym zaczekała, a sam podszedł do biurka i wrócił z białą kartką. Odwrócił ją i przyłożył do szyby ukazując czarny napis "Ktoś został zakumanizowany?".
Poczułam ciepłe ukłucie w sercu. Lekko potrząsnęłam głową, na co blondyn znów odszedł od szyby, ale tym razem wrócił z kilkoma kartkami i długopisem. Znów przyłożył papier.
"Więc co tu robisz?"
Chciałam mu odpowiedzieć "chciałam wyjść z domu", ale raczej trudno to pokazać gestami, więc tylko wzruszyłam ramionami, a on się uśmiechnął.
Kolejna kartka. "Muszę iść, do zobaczenia wkrótce."
Jasne. Jest bardzo zapracowany, więc pewnie przed naszym spotkaniem musi odrobić lekcje do szkoły. Pomachałam mu na pożegnanie, a ten odmachując zniknął na ścianą.



Miraculous Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz