9. Róża

224 19 2
                                    

- Huraaa Tikki! Za dwa dni Adrien znów przyjdzie do mojego domu! - krzyczałam skacząc po pokoju.
- Uważaj, zaraz spadniesz - ostrzegło mnie roześmiane kwami.
- Nic na to nie poradzę, wszystko we mnie szaleje - powiedziałam i w ostatniej chwili złapałam się skraju biurka.
- Marinette?
- Tak? - zapytałam nie patrząc na nią.
- Co myślisz o Czarnym Kocie?
Zatrzymałam się.
Tikki ma racje. Czarny Kot ostatnio zaczął dla mnie znaczyć o wiele więcej niż mogłabym kiedykolwiek przypuszczać. Bardzo chciałabym wierzyć, że nic do niego nie czuję, ale chyba oszukiwałabym samą siebie. Nie czuję się przy nim aż tak nerwowo jak przy Adrienie, ale jednak...
- Nadal znaczy dla ciebie tyle co przyjaciel?
Pokręciłam głową.
- Nie... - rzuciłam się na łóżko - ...niestety nie.
- Dlaczego niestety? - spytało stworzonko.
- Bo jest jeszcze Adrien, poza tym Czarny Kot woli Biedronkę.
(Od autorki: JEZU TIKKI POWIEDZ MARYNACIE O ADRIENIE BOSZ JAK TY WSZYSTKO KOMPLIKUJESZ)
- Ale to ty jesteś Biedronką - Tikki przekrzywiła głowę.
- Tak, ale... - przerwałam słysząc ciche pukanie w szybę.
Podeszłam do okna i widząc czarną dłoń z pazurami podskoczyłam lekko.
- Czarny Kot - powiedziałam wpuszczając go do środka - przestraszyłeś mnie.
- Przepraszam, że tak spontanicznie... - zaczął, na co ja pomachałam mu rękoma przed oczami.
- Daj spokój, cieszę się, że przyszedłeś - powiedziałam zgodnie z prawdą i natychmiast się zarumieniłam.
- Serio? - uśmiechnął się i poruszył brwiami.
- J-jasne - potwierdziłam cicho.
Usiadłam na mojej małej sofie i położyłam zaciśnięte pięści na udach.
- Mam coś dla ciebie - rzekł blondyn po czym sięgnął za pasek.
- Dla mnie? - otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia, a serce przyspieszyło.
Bohater kucnął tuż przy moich kolanach, po czym uniósł wzrok i spojrzał na mnie swoimi dużymi, zielonymi oczyma.
- Piękny kwiat dla pięknej dziewczyny - szepnął i wyciągnął w moją stronę rozłożystą, czerwoną różę.
Poczułam jak policzki zaczynają mi płonąć. Po moim całym ciele rozpromieniło się gorące ukłucie.
- Kocie... - zaczęłam przyjmując różę.
W jednej chwili wyciągnęłam do niego ręce i przytuliłam go, wślizgując palce w jego włosy.
- Dziękuję.
Jego silne ramiona niepewnie oplotły się wokół mojej talii, jednak po chwili zdecydowanie położył mi jedną rękę na plecach zmniejszając przy tym odległość pomiędzy nami.
Słyszałam jego każdy oddech, czułam rytm bicia jego serca. Wydawało mi się, iż mogę zostać wtulona w niego na zawsze.
Ten zapach...nie powinnam o nim myśleć, szczególnie, że jest dla mnie znajomy, ale nie mogę się powstrzymać. Jestem pewna, że niedawno go czułam. Ale przecież nie tylko Czarny Kot może używać tych perfum.
- No więc... - powiedział bohater wyswabadzając się z mojego uścisku - ...nie będę ci już przeszkadzać, pewnie masz plany na resztę dnia.
- Aktualnie to niezbyt - odparłam pośpiesznie - ...więc możesz ze mną zostać.
Przecież on też jest człowiekiem, ma swoje sprawy. Powiedział, że nie będzie mi przeszkadzać, a miał na myśli, że musi już iść. Dlaczego ja nie myślę, zanim coś powiem...
- Oczywiście jeśli chcesz, ja się nie narzucam, jeśli nie masz czasu to...
Czarny Kot zaśmiał się po czym usiadł po turecku na podłodze.
- Co dziś robiłaś? - zagadnął.
Uśmiechnęłam się. Zostaje.

Od jego przyjścia minęło już kilka godzin, a ja zupełnie tego nie odczułam. Przez cały czas rozmawialiśmy o wszystkim, co tylko nam wpadło do głowy i śmialiśmy się z najgłupszych rzeczy. Nie musiałam przy nim nikogo udawać. Byłam w stu procentach sobą. Gdy rozmowa się rozwinęła, ani trochę nie krępowała mnie jego obecność. Wręcz przeciwnie.
Byłam tak pochłonięta swoim opowiadaniem i słuchaniem go, że nie zauważyłam późnej godziny oraz faktu, iż od dobrych kilku minut co chwilę ziewałam. W pewnym momencie zamknęłam oczy.

Obudziłam się w środku nocy w swoim łóżku i od razu przypomniał mi się zamazany obraz pochylającego się nade mną blondyna oraz cichy szept "Dobranoc Księżniczko".














Miraculous Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz