1.8

213 8 3
                                    

*Leo*
Nie mogłem uwierzyć, że mama Vicki jeszcze coś przed nią ukrywała jakby było mało już to czego się przed chwilą dowiedziała o swoim ojcu. Nie wiem dokładnie o co chodzi, bo nie dosłyszałem, ale wiem, że muszę się tego dowiedzieć. Wróciłem z powrotem do sali, Vicki nic na razie mówić nie będę, za dużo by ją to kosztowało...

- Jesteś już. - usłyszałem z drugiego końca sali.

- Tak.

- Ej co jest stało się coś?

- Nie wszystko dobrze..

- Na pewno? Wygladasz jakbyś ducha zobaczył czy coś.

- Jest okej spokojnie.

Głupio było mi ją tak okłamywać, ale nie chce jej denerwować. Mimo, że ma trudny charakter i to bardzo, cały czas się ze mną kłóci, nie daje mi dojść do słowa to i tak zależy mi na niej. Widać, że przeszła w swoim życiu dużo.. udaje twardą, a tak naprawde w środku jest bardzo krucha. Oprócz mnie i swojej mamy, która ją ostatnio cały czas okłamuje nie ma nikogo... po moich cudownych przemyśleniach do sali weszła mama Vicki.

- Kochanie rozmawiałam z lekarzem i powiedział, że jeśli nic się nie będzie działo to wyjdziesz dzisiaj stąd o 18.00

- Serio tak długo tu jeszcze musze siedzieć?

- Nie przesadzaj to zaledwie godzina. Zejde sobie po kawe do kawiarnii na dole. Przynieść wam coś?

- Nie trzeba.

Pani Colmen opuściła sale znowu, a ja usiadłem obok Vicki na jej łóżku. Leżała i patrzyła się bezmyślnie w okno.

- O czym tak myślisz?

- O tej sytuacji ze Stacy.. o tacie.. ogólnie o wszystkim. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.. czuje, że znowu się wszystko wali, a ja jak zawsze jestem bezsilna i nie mogę nic z tym zrobić. Życie nigdy mnie nie oszczędzało.. kiedy myślałam, że gorzej być już nie może ojazywało się, że.. jednak może. Dlatego mam te blizny na rękach.. za każdym razem je robie jak już nie daje rady. Jestem beznadziejna..

- Ej nie mów tak! - złapałem ją za rękę. - Nie jesteś wcale beznadziejna! Odkąd zobaczyłem cię pierwszy raz w szkole wiedziałem, że jesteś inna niż wszystkie.. mimo, że wydajesz się być zimna to tak naprawdę w środku jesteś kochaną i ciepłą osobą. Gdy dowiedziałem się w ostatnim czasie ile w życiu przeszłaś, ile złego cię spotkało byłem pod wrażeniem jak sobie z tym poradziłaś. Patrz jesteś tu i żyjesz dla swojej mamy, rodziny, przyjaciół, dla mnie, ale przede wszystkim dla siebie. Jeśli będzie ci źle ja zawsze będę obok ciebie, bo zależy mi na tobie...

W końcu po raz pierwszy to powiedziałem. Powiedziałem, że zależy mi na niej. Widziałem na jej twarzy zmieszanie, nie wiedziała co powiedzieć, była w szoku.. skuliła głowę, widziałem, że popłynęły jej łzy..

- Nie wiem co mam ci odpowiedzieć.. zaskoczyłeś mnie tym..

- Nie musisz nic mówić.. chodź się przytul do mnie głupku.

*Vicki*
Po jego słowach uśmiechnęłam się jak nigdy od niepamiętnych czasów. Przybliżyłam się do Leo i mocno w niego wtuliłam. Chciałabym żeby ta chwila trwała wiecznie. Ma w sobie takie coś co sprawia, że czuje się bezpieczna. Boże co ja wygaduje.. a co z moją obietnicą? Nie mogę przecież o niej zapominać..

Siedzieliśmy tak z Leo dłuższą chwilę wtulając się w siebie gdy nagle jak zwykle ktoś nam musiał przerwać.

- Przepraszam, że przeszkadzam.. - powiedziała kobieta w drzwiach.

Coś więcej niż przyjaźń |L. D.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz