2.8

86 10 8
                                    

15 minut wcześniej..

*Leo*
Czekałem na Charliego pod szkołą. Miał po mnie przyjechać o 14, ale jak zwykle się spóźniał więc postanowiłem pójść sam z nadzieją, że gdzieś na niego trafię.

Gdy szedłem tak jak myślałem, zobaczyłem go dosłownie 5 minut od bramy szkoły jednak zdziwiłem się, że był bez swojego samochodu, a w dodatku gadał z jakąś dziewczyną.

Gdy byłem już prawie obok nich, ona po prostu uciekła.. widziałem tylko jej skrawek. Widawała mi się dziwnie znajoma i wyglądała tak jak Vicki?

Nie mi już zaczyna odpierdalać..

- Siema bro. - przybiłem piątkę z Charliem gdy już doszedłem do niego.

- Siema młody.

- Co to była za laska? - zapytałem.

- Poznałem ją ledwo 15 minut temu, wpadła na mnie i jakoś tak zaczęliśmy gadać.

- Powiedziała ci coś o sobie?

- Wiem tylko tyle, że chodzi z tobą do szkoły, mieszka tu od niedawna i właśnie wracała do domu.

- A powiedziała ci jak się nazywa? - zapytałem z nadzieją, że powie o imieniu o którym myślę, bo inaczej może być ze mną coś nie tak.

- Nazywa się.. Sky. - odpowiedział. - A co tak się o nią wypytujesz?

- Nic nie ważne. Po prostu.. wydawała mi się dziwnie znajoma, ale widocznie z kimś ją pomyliłem.

- Widocznie tak. Zapoznam cię kiedyś z nią, co ty na to?

- Dzięki bro, ale na razie mam dość lasek.

- A co z Victorią?

- Z Victorią? - powtórzyłem za nim. - Nic. To koniec.

- Przecież niedawno jeszcze było okej. Co się takiego wydarzyło?

Powiedziałem, że opowiem mu wszystko na spokojnie, ale nie tu więc poszliśmy w stronę mojego domu.

...

Siedzieliśmy już u mnie w pokoju. Moja mama już od samego progu przywitała Charliego, tak samo jak Tilly. Stęskniły się za nim, bo nie widziały go od dobrych 2 miesięcy. Mi też go brakowało, bo tylko jemu tak naprawdę mogę się zawsze wyżalić.

- To opowiadaj. - powiedział i usiadł na łóżku.

- Więc..

Zacząłem mu wszystko opowiadać.. od tego jak ją zobaczyłem pierwszego dnia w szkole. Wydawała mi się inna niż wszystkie, taka wyjątkowa. Opowiedziałem mu o tym, jak próbowałem się do niej zbliżyć, ale ona za każdym razem mnie odrzucała, później jak trafiła do szpitala, bo po raz kolejny targnęła się na swoje życie i jak wszystko się potem zmieniło.

Wspomniałem o naszym układzie, gdzie obiecaliśmy sobie, że między nami nigdy nic więcej nie będzie. O naszym tajemnym miejscu, naszej piosence, później gdy znowu przeze mnie zaginęła. A gdy ją znalazłem.. o naszym pocałunku.

Powiedziałem mu też o Jessice. Jak bardzo się wszystko między nami zmieniło odkąd się pojawiła. I w końcu doszedłem do tego, gdy powiedziała, że nie chce mnie znać, że to jest po prostu koniec, a ja żeby o niej zapomnieć zgodziłem się zostać chłopakiem laski której nawet nie kocham.

Gdy skończyłem Charlie był w szoku. Nie wiedział co ma mi odpowiedzieć.

- Jesteś debilem Devries!

- Co? - ile razy mi to jeszcze ktoś dzisiaj powie?

- To. Czyś ty pozjadał wszystkie rozumy?

- Czemu niby?

- Ty się jeszcze pytasz czemu? Jak możesz być z laską do której nic nie czujesz?!

- Może poczuje.. - powiedziałem choć sam nie byłem, co do tego przekonany.

- Może.. a jak nie? Będziesz dalej z nią chodził?

- No nie. Kiedyś tak z nią zerwę..

- Nie kiedyś.. teraz! Jak mogłeś w ogóle zacząć tak chory związek?! Powiedzieć ci dlaczego Victoria powiedziała, że między wami koniec?

- Dawaj.

- Przez ciebie samego!

- Jak przeze mnie?

- A tak. Ty coś do niej czujesz, a ona do ciebie jednak żadne z was nie ma odwagi tego powiedzieć.

- Bo zawarliśmy układ?

- A chuj, a nie układ. On nic nie znaczy! Owszem obiecaliście sobie pewne rzeczy, ale z uczuciami nie wygracie.. NIGDY. - powiedział tak żeby do mnie dotarło.

- Skąd mam wiedzieć czy coś czuje, nie powiedziała mi tego prosto w twarz..

- Boi się. Tak samo jak ty. Poza tym przez wasz chory i dziwny układ próbujecie pozostać przyjaciółmi na siłę. A tak się nie da.

- Raczej próbowaliśmy.. pamiętaj, że to koniec.

- Koniec przez tylko i wyłącznie twoją głupotę. Pomyśl kiedy zaczęło się tak wszystko między wami psuć?

- Kiedy pojawiła się Jessica.

- No właśnie..

- No i co sugerujesz?

- Ja nic. Ale to dlatego między wami jest tak, a nie inaczej, bo broniłeś ją, zamiast kogoś, kogo znasz o wiele dłużej. A jeszcze bardziej ją dobiło to, że zgodziłeś się potem pójść z Jessicą na bal, po waszym pocałunku. Pomyśl jak ona się musiała czuć? Pierwsze wyraźnie jej pokazujesz, że ci na niej zależy, że jest dla ciebie ważna, całujesz ją, a potem nagle podbijasz do Jessici i zostajesz jej chłopakiem? Wiesz jak to wygląda?

- Jakbym skakał z kwiatka na kwiatek?

- Dokładnie. Cieszę się, że dotarło.

- O kurwa.. co ja zrobiłem?

- Słuchaj to się jeszcze da uratować. Tak myślę.

- Nie da się..

- Skąd wiesz?

- Bo na samym początku naszej znajomości powiedziała mi, że nienawidzi takich chłopaków. Niby podbijają do jednej, a jak się okazuje potem jeszcze i do kilku innych.

- Powiem ci tak. Nagrabiłeś sobie i to bardzo, ale nie ma takiej rzeczy, z której nie da się wyjść. Wystraczy, że ją przeprosisz i powiesz szczerze co do niej czujesz.. tyle.

- Boję się, że to nic nie da.. zraniłem ją już chyba z milion razy.

- Zawsze warto spróbować. Dobra, a teraz dość tych smętnych rozmów. Masz jeszcze nasze stare deski do rampy?

- Jeszcze pytasz.

- To wyciągnij je i idziemy sobie pojeździć, jak za starych dobrych czasów.

----------------------------------
I know. Nic się tutaj nie działo i no, nie oszukujmy się rozdział był nudy, ale cóż takie też muszą być. Mam już zarys na następne kilka rozdziałów i obiecuje wam, że od następnego nie będziecie się nudzić, bo będzie się tutaj sporo działo 😈
Kończymy już powoli Maraton 4/5
Następny za: 5 vote i 4 com

Coś więcej niż przyjaźń |L. D.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz