1

37 6 5
                                    

Lili POV

- Lili wstawaj! Nie będę cię budzić w nieskończoność! - ze snu wyrwał mnie głos mamy. 

- Mówiłam ci już, że nie idę, jest pierwszy dzień po feriach. Nie będziemy robić nic ciekawego- krzyknęłam najgłośniej jak tylko potrafiłam, z wyraźnym niezadowoleniem w głosie, po czym postanowiłam pójść dalej spać. 

- Nie denerwuj mnie, masz iść i koniec kropka- oznajmiła mi, po czym nie zostało mi nic innego, jak iść do tej durnej szkoły.

Czy ona nie ma własnego życia?!?

Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Umyłam zęby i twarz, po czym nałożyłam czarny cień na powieki, a na usta nałożyłam ciemną szminkę. Wróciłam do pokoju i założyłam na siebie czarne spodnie z dziurami i moją ulubioną bluzkę z czaszką. Zbiegłam szybko na dół, założyłam byty i podeszłam do drzwi wyjściowych.

- Wychodzę! - krzyknęłam.

- A śniadanie? Zrobiłam Ci kanapkę - odpowiedziała mama.

- Nie jestem głodna - powiedziałam, po czym szybko wyszłam z domu. Idąc w kierunku przystanku autobusowego, włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam piosenkę ustawiając przy tym głośność na fulla. Droga minęła mi zwyczajnie, nie działo się nic ciekawego. Gdy otworzyłam drzwi szkoły, zobaczyłam tłum ludzi, elegancko ubranych.

- Żenada.. Jak można się tak stroić na głupi powrót do szkoły, po raptem dwóch tygodniach? Nawet nie ma żadnej akademii... - powiedziałam sama do siebie, po czym udałam się do klasy. Po wejściu zajęłam miejsce w ostatniej ławce przy oknie. Całą lekcje nauczycielka nawijała jakieś głupoty, o tym jak dobrze nas znowu widzieć całych i zdrowych, a moje poczucie sensu istnienia, z każdą sekundą malało z prędkością światła.

- Ale ta pani Murphy jest fajna, tak się o nas troszczy i jest taka miła - powiedziała Riki, moja koleżanka z ławki.

Lubiłam Riki, była zupełnie inna niż ja, ale jako jedyna osoba mnie nie krytykowała, za co ją bardzo ceniłam.

- Wolałabym ten dzień przeznaczyć na spanie, niż słuchać tych pierdół, które powtarza od godziny- powiedziałam ciężkim głosem - szlak mnie bierze na to pieprzenie - powiedziałam odrobinę za głośno.

- Lili? Ja też się cieszę, że cię widzę, ale teraz mogłabyś mi nie przeszkadzać? - zapytała sztuczno- miłym głosem.

Nie miałam ochoty nic odpowiadać, dlatego przemilczałam tą sytuację, wpatrując się w widok za oknem.
Po wyjściu z klasy, jak najszybciej udałam się do wyjścia. Był pierwszy dzień, a ja już miałam dość. Nie obchodziło mnie to, że byłam tylko na jednej lekcji, to i tak było dla mnie za dużo.

-Lili! - słyszę za sobą krzyk, ale nie reaguje i idę dalej - Lili, wołam cię! - głos się nasilił, a ja zobaczyłam podbiegającego do mnie, wysokiego bruneta.

- Co jest? - pytam z irytacją w głosie.

- Gdzie idziesz? Za dwie minuty zaczyna się lekcja- powiedział lekko się uśmiechając.

- Nie mam ochoty- mówię stanowczo i chcę odejść, ale Matt zatrzymuje mnie.

Matt jest najlepszym przyjacielem kapitana szkolnej drużyny koszykówki i jest dość rozchwytywany pośród dziewczyn.

- Będziesz miała problemy, lepiej zostań - mówi z troską w głosie

- Nie słyszysz co do ciebie powiedziałam? Więc powtórzę, że nie mam ochoty! - powiedziałam prawie krzykiem i szybkim krokiem odeszłam.

Czy on myśli, że jak ugania się za nim co druga laska w tej szkole, to może mną rządzić?!? Nie doczekanie.....

***

Hejka!!! Nie będę dziękować za przeczytanie, bo nie wiem czy ktokolwiek tutaj jest, jeśli jednak tak to bardzo proszę o gwiazdki i komentarze, żebym wiedziała czy mam dalej pisać.

Xx Gabrysia 💕

Gdybym wtedy ich nie posłuchała..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz