4

21 6 0
                                    


Następnego dnia, już nie mogłam się doczekać, kiedy zobaczę zszokowaną minę Charliego, po ogłoszeniu wyników testu. Z profesorem mieliśmy się zobaczyć dopiero na czwartej lekcji, więc na pierwsze trzy musiałam iść. Gdy zadzwonił dzwonek po ostatniej z nich, zerwałam się i pobiegłam do sali profesora Mitchell'a. Po przybyciu zdziwiłam się, ponieważ w środku nikogo nie było. Gdy zamierzałam już wyjść z sali, usłyszałam rozmowę nauczyciela z Charlim. Czyżby on coś knuł, aby zmienić wyniki testu? Jeśli by to zrobił, nie odpuściłabym ani jemu, ani profesorowi. 

- No ale Panie profesorze, niech mi Pan już powie, bardzo proszę - Johnson próbował przekonać nauczyciela. Mówił takim głosem jakim małe dziecko prosi rodzica, aby ten kupił mu lizaka w sklepie. Zażenowało mnie to i utwierdziło jeszcze bardziej w przekonaniu, że ten kujon jest największym idiotom jakiego spotkałam w życiu. 

- Za chwilę się dowiesz, musimy zaczekać na Lili - profesor odpowiedział spokojnym tonem. Widocznie chciał być uczciwy i ogłosić nam wyniki na raz. Zdziwiło mnie to, że mimo wszystko nie uległ prośbom Charliego i postanowił na mnie zaczekać. 

Po chwili drzwi się otwarły, a do środka wszedł Pan Mittchel wraz z Charlim.

- Cześć Lili, widzę że już jesteś - powiedział profesor, po czym wyjął wyniki testów ze swojej teczki - mam dla was dobrą i złą wiadomość. - powiedział i spojrzał na mnie.

- Może Pan mówić w dowolnej kolejności, ale niech już Pan zdradzi te wyniki - powiedział Charlie z ekscytacją w głosie. Zachowywał się co najmniej tak jakby od tego miało zależeć jego życie. Nie mógł ustać w miejscu, przeskakiwał z nogi na nogę. Wyglądało to komicznie, jak chłopak o wzroście dużo ponad 180 cm, zachowuję się jak mała zdesperowana dziewczynka. 

- Dobrze, już dobrze - rzekł podśmiechujac. -Więc dobra wiadomość jest taka że oboje na pisaliście test na bardzo wysokim poziomie, żaden z tych testów nie jest napisany na mniej niż 95%. Za co należą się wam ogromne brawa - spojrzał w naszym kierunku.- A ta zła wiadomość jest taka, że różnica między nimi wynosi 1 punkt- Ponownie spojrzał na nas, jakby wyczekiwał naszej reakcji.

Widziałam zdziwienie w oczach Charliego. Co prawda sama byłam zdziwiona ale nie dawałam tego po sobie poznać. Moja pewność siebie nie mogła spaść choćby o jeden mały procent. Po Charliem wyraźnie było widać, że jest coraz mniej pewien swojej wygranej.

- No i co teraz lamusie? - szepnęłam do chłopaka z dużą dawką ironii w głosie. Bawiło mnie denerwowanie go. Czułam przy tym dziką satysfakcję i nie zamierzałam odbierać sobie tej przyjemności. 

- Teraz muszę tylko wymyślić sobie nagrodę, którą wykonasz - powiedział z tym swoim parszywym uśmieszkiem. Próbował być jak najbardziej pewny siebie, ja jednak czułam, że tylko udaje, a wewnątrz boi się o swoją pozycję. 

- A więc największą liczbę punktów uzyskał, bądź uzyskała.... - nastała chwilą ciszy i niepewności, budująca napięcie - Charlie!!! Gratulacje!!!!

No nie, jak to możliwe, żeby przegrać jednym punktem? Jednym cholernym punktem?!?

- Lili, gdybyś nie pomyliła się w obliczeniach w ostatnim zadaniu, zdobyła byś wynik stu procentowy - dobił mnie jeszcze bardziej. W tym momencie byłam bardzo zdenerwowana, a on tymi słowami "pocieszenia" nie poprawiał mi humoru.

Czyli gdybym sprawdziła te głupie wyniki, wygrała bym ten zakład i teraz odbierała swoją nagrodę? Muszę zrobić co on sobie zechce.... I po co mi to było?

- Ale I tak jest bardzo dobrze, nie spodziewałem się, że aż tak dobrze wam pójdzie, naprawdę jestem z was DUMNY - Powiedział nauczyciel uśmiechając się szeroko. Wiedziałam, że w tamtym momencie był na prawdę szczery, jednak przegrana zakładu, w dodatku przed moją głupotę i lenistwo dobijała mnie i nie byłam w stanie cieszyć się z dobrego wyniku. On mnie nie obchodził, mogło to być pięć procent, byle tylko z nim wygrać.

Widziałam uśmiech na twarzy Charliego, który świadczył, że w jego głowie już rodził się pomysł na karę dla mnie. Zerwałam się z ławki i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku drzwi. W tym momencie miałam ochotę zapaść się ze wstydu pod ziemię.

- Panno Collins - zawołał nauczyciel - naprawdę, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyłaś, chciałbym żebyś chodziła na moje zajęcia i wystartowała w konkursie fizycznym, który odbędzie się w maju. Co ty na to? - zapytał, licząc na to, że się zgodzę.

- Nie mam czasu na głupoty, do widzenia - powiedziałam z wyraźnym niezainteresowaniem i wyszłam. Miałam serdecznie dość tego dnia. Byłam stuprocentowo przekonana, że dzisiaj dam popalić temu idiocie, a co zrobiłam, tylko się przed nim zbłaźniłam. 

Kuźwa, ciekawe co temu idiocie przyjdzie do głowy.....

Dzisiaj nie mogłam już opuścić lekcji, dlatego wróciłam na nie z powrotem. Zajęcia minęły mi dosyć szybko i ze szkoły wyszłam dosyć wcześnie, dlatego postanowiłam udać się w moje sekretne miejsce. Było jeszcze jasno, więc widziałam wszytko bardzo wyraźnie. Gdy przebywałam tam już jakąś godzinę, do głowy przyszedł mi pomysł, by zajrzeć do środka opuszczonego domu. Podeszłam do drzwi, które okazały się być zamknięte, dlatego weszłam przez jedno z wybitnych okien. W środku było pełno kurzu i pajęczyn. Dom wyglądał jakby kiedyś był luksusowy, duża przestrzeń i piękne zdobione stare meble pokryte toną kurzu. Rozglądałam się uważnie po budynku, gdy nagle moją uwagę przykuły różniące się od reszty drzwi. Chwyciłam za klamkę i je otworzyłam po czym ujrzałam coś, czego nigdy bym się nie spodziewała.

***

Hej wszystkim! Co u was słychać?

Gabrysia 💕

Gdybym wtedy ich nie posłuchała..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz