11

11 3 0
                                    


Charlie prowadził mnie w kierunku starego budynku, w którym kiedyś grałam na fortepianie. Całą drogę, towarzyszyły nam dobre humory. Rozmawialiśmy na różne tematy, rozumieliśmy się tak doskonale jakbyśmy znali się od lat. Na chwilę zapomniałam o wszystkich problemach. Mogłam poczuć błogi spokój. Czułam się wtedy naprawdę bardzo dobrze. Gdy dotarliśmy na miejsce Charlie złapał za klamkę od drzwi wejściowych, ale zanim ją przekręcił spojrzał na mnie i złapał za oba nadgarstki. Poczułam ciepło rozpływające się po całym moim ciele oraz przyjemne dreszcze. Po raz kolejny tego dnia zadałam sobie pytanie, dlaczego jego dotyk, głos a nawet sama obecność, tak na mnie działa. 

-Mam nadzieję, że ci się spodoba Lili- powiedział lekko zestresowany i nie czekając na moją odpowiedź otworzył drzwi po czym kazał wejść mi pierwszej do domu. Byłam zdziwiona tą całą sytuacją. Dlaczego mnie tutaj przyprowadził. Co miało mi się podobać? Dlaczego tak nagle jego ciało się spięło, a on był zdenerwowany? 

Nie rozumiejąc jego zachowania stałam i patrzyłam na niego zdezorientowanym spojrzeniem. Charlie nie mogąc już dłużej znieść mojej pytającej miny, podrzucił mnie w stylu panny młodej i wniósł do budynku. Przestraszyłam się tego co zrobił i cicho piskłam, na co on zaśmiał się pod nosem, a ja się zawstydziłam i mocniej objęłam go za szyję tak aby nie spaść. Charlie widocznie poczuł, że mocniej go objęłam, dlatego zatrzymał się i przez kilka sekund po prostu patrzył mi prosto w oczy. Gdy zobaczył, że zaczynam się rumienić odwrócił swój wzrok w kierunku podłogi. 

-Ej Lili, co ja z tobą mam- powiedział już całkowicie rozbawiony tą sytuacją- zaraz mnie udusisz głuptasie- odstawił mnie delikatnie na podłogę. 

Rozejrzałam się dookoła, a moim oczom ukazał się widok jakiego nigdy bym się nie spodziewała. Cały dom był wyremontowany, podłogi nie były już dziurawe, wszytko lśniło. Nigdzie nie było ani grama kurzu. W salonie stał nowy stół i krzesła, a w rogu znajdował się telewizor. 

Nie mogłam wyjść z podziwu, dlatego po raz kolejny tego dnia, stałam i patrzyłam, nie wyrażając przy tym żadnych uczuć. Gdy po chwili ocknęłam się z amoku, dostrzegłam, że obok mnie stoi Charlie, który pewnie przyglądał mi się od dłuższej chwili. 

-Charlie możesz mi powiedzieć co tu się stało? Czy ty to sa- nie dał mi skończyć, gdyż wtrącił się pewnym głosem.

-Słyszałem, że jeśli muzyk ma dobre warunki do ćwiczenia to uczy się jeszcze szybciej i lepiej, dlatego postanowiłem, że trochę tu posprzątam, aby ci się lepiej pracowało i przygotowywało do konkursu- powiedział z troską w głosie. Czułam wielką opiekę nade mną z jego strony. Wiedziałam, że wreszcie komuś prawdziwie na mnie zależało i rozumiał moje potrzeby. Chciał mi jak najbardziej pomóc. Właśnie tego potrzebowałam, nie chciałam pieniędzy, ciuchów czy kosmetyków, tylko kogoś kto szanuje moje pasje i pomaga mi je realizować. Byłam mu za to ogromnie wdzięczna. 

-taak? a gdzie tak słyszałeś?- byłam tak rozbawiona tą sytuacją, że nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się z nim droczyć, na co on zareagował kolejnym cudownym uśmiechem. Gdy widziałam jak Charlie dobrze się czuję przy mnie, jest uśmiechnięty i odprężony czułam ulgę na sercu. Odczuwałam, że muszę sprawiać aby był szczęśliwy, tak jak jego obecność sprawia, że ja jestem szczęśliwa. 

-Gdzieś mi się to obiło o uszy- odpowiedział, po czym spoważniał. Wyprostował się, odkaszlnął i popatrzył na mnie poważnym wzrokiem.- A teraz panno Lili zabieramy się do pracy, chyba nie myślisz, że przyszliśmy tutaj poplotkować- patrzyłam na niego, nie rozumiejąc jego zachowania, dopóki on sam nie wybuchnął śmiechem, widząc grymas na mojej twarzy- Ej moja głupiutka Lili, żartuje przecież, z tym udawaniem nauczyciela- odwrócił się i sięgnął po teczkę z nutami. Czy on nazwał mnie swoją Lili? Czy ja dobrze słyszałam? Po moim ciele przebiegł dreszcz emocji i ekscytacji. Zauważyłam gęsią skórkę na moich rękach, co starałam się jak najszybciej ukryć. 

Patrzyłam jak na plecach Charliego napinają się mięśnie, podczas sięgania na półkę. Ten człowiek był idealny pod każdym możliwym względem, jak mogłam tego wcześniej nie widzieć? Widocznie jestem ślepa. Oderwałam gwałtownie wzrok od jego ciała, gdy ten podszedł, wręczając mi nuty. 

-Tutaj wydrukowałem ci program, więc możemy się brać do roboty- powiedział spoglądając na teczkę. 

-A ty w czym mi będziesz pomagał?- zapytałam, odbierając od niego papiery, stykając przez przypadek swoją dłoń z jego, szybko udając, że nic się nie stało. Dobrze wiedziałam, że pomimo, że nie dawał tego po sobie poznać on też poczuł mój dotyk na swojej dłoni. 

-Mogę cię na przykład dopingować, co ty na to?- zapytał, robiąc przy tym błagalną minę. Nie mogłam mu odmówić, po prostu nie byłam w stanie. 

-Ale ma być cisza, nie chcę słyszeć nawet oddechu, zrozumiano?- starałam się być jak najbardziej poważna, co pewnie wyglądało komicznie, ale trzeba było przynajmniej zachować pozory. 

-Ma się rozumieć!-odpowiedział i zaciągnął mnie za rękę do pokoju z fortepianem. 

No to szykuje się pracowite popołudnie- pomyślałam, po czym udałam się wykonywać moją karę za przegrany zakład. 

***

Miłego wieczoru wszystkim!!

Gabrysia 💕

Gdybym wtedy ich nie posłuchała..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz