Pijąc kawę w pobliskiej kawiarni biłam się z myślami, co powinnam zrobić. Czy biorąc udział w konkursie nie ryzykuję zbyt bardzo, że rodzice się dowiedzą. Jak ukryć fakt, że zamierzam zrobić coś, na co oni wyraźnie się nie zgodzili. Co mam wybrać, posłuszeństwo rodzicom czy spełnianie własnych marzeń. Mimo, że nie miałam wątpliwości, co do tego, że chcę wziąć udział, czułam się źle, że muszę ukrywać ten fakt przed rodzicami i resztą świata. Może nie miałam z nimi najlepszych relacji, ale czułam, że mimo wszystko powinni wiedzieć. Co zrobię jeśli im nie powiem, a oni jakimś sposobem się dowiedzą. W tym momencie sama już niczego nie byłam pewna i na prawdę miałam ogromny mętlik w głowie.
- O czym tak intensywnie myślisz? - z mojego monologu wyrwał mnie Charlie, który wyraźnie od kilku minut wpatrywał się we mnie. Speszyłam się lekko co chłopak zauważył i delikatnie się uśmiechnął. Byłam taka twarda, a przy nim non stop się czerwieniłam i zawstydzałam.
- Ymmm, bo wiesz, będzie lepiej jak ja nie wystartuje w tym konkursie, proszę pozwól mi się wycofać- spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, licząc sama nie wiem na co. Z jednej strony chciałam, żeby się zgodził. Wtedy moi rodzice o niczym by się nie dowiedzieli i nie miałabym problemów. Z drugiej jednak liczyłam, że nie pozwoli mi się tak łatwo poddać i z wymówką, że mi kazał, spełnię swoje marzenie. Rozum podpowiadał mi tą pierwszą opcję, serce natomiast skłaniało się do opcji numer dwa. Wieczny spór między sercem a rozumem, i co powinnam wybrać? - ta myśl dobijała mnie jeszcze bardziej.
- Mam pozwolić ci zmarnować swój talent, tak?- popatrzył na mnie spod byka- Wiesz co?- przybliżył się stanowczo za blisko, na co mój oddech na chwile się zatrzymał, a w brzuchu znowu zacisnęła się pętla- Nie ma takiej możliwości- powiedział za głośno prosto do mojego ucha, na co się skrzywiłam i złapałam je ręką, delikatnie masując.
- Zgłupiałeś do reszty? Nie jestem głucha, więc nie musisz aż tak krzyczeć - powiedziałam, równocześnie strzelając mu palcem w czoło na co ten zaczął się wygłupiać i udawać, że to coś poważnego i należy z tym jechać do szpitala. Nie wiem dlaczego, ale on jako jedyny takimi drobnymi sprawami sprawiał, że potrafiłam się szczerze uśmiechnąć. Mimo, że czasami denerwował mnie swoją natarczywością i upartością to i tak wewnątrz bardzo go lubiłam. - masz rację, trzeba zabrać cię do szpitala, z twoją głową nie jest za dobrze- zrobiłam dramatyczną przerwę- a więc zabiorę cię do psychiatryka, tam się dobrze zajmą tobą i twoją głową- mówiąc to starałam się być poważna, ale widząc jego rozbawienie, sama nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem, nad którym ciężko było mi zapanować. Nie pamiętałam kiedy ostatni raz tak dobrze się czułam. Od kilku lat na mojej twarzy nie gościł uśmiech. Czasami zastanawiałam się jak to jest być tak naprawdę szczęśliwym. Zapomniałam tego uczucia, a ten z pozoru zarozumiały i gburowaty chłopak w przeciągu kilku chwil przypomniał mi coś czego mi tak brakowało przez ten długi czas.
- Ja zgłupiałem? Chyba zapomniałaś, że siedzisz przy jednym stole z najmądrzejszym uczniem w szkole- mówiąc to poprawił kołnierzyk od koszuli i wyprostował się, próbując mnie jeszcze bardziej rozśmieszyć - nie każdy ma ten zaszczyt, pić ze mną kawę- oparł ręce na blat stołu podpierając na nich głowę, wpatrując się jednocześnie we mnie wesołym spojrzeniem. Nie odpowiedziałam mu nic, tylko wybuchnęłam kolejną porcją śmiechu. Gdy mój oddech w miarę się unormował i nie krztusiłam się już powietrzem z rozbawienia, spojrzał na mnie ponownie- Chodźmy już, mamy dużo pracy- powiedział, kładąc banknot na stole i kierując się w stronę drzwi. Szybko zabrałam plecak i wybiegłam za nim, nie mając pojęcia co miał na myśli.
- Dokąd chcesz iść? I jaka robota?- zapytałam poważnie, gdy schodziłam schodami od kawiarni. Nie zauważyłam ostatniego stopnia i potknęłam się lecąc w kierunku ruchliwej ulicy. Gdy prawię wtargnęłam na asfalt, Charlie mocno pociągnął mnie do siebie trzymając w szczelnym uścisku. Moje serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej, gdyż przed sekundą prawie wpadłam pod samochód, a teraz przytulał mnie Charlie, opierając swoją głowę o moją.
- Jeśli w ten sposób chcesz uniknąć konkursu to ci się nie udało- powiedział, dotykając ustami mojego ucha na co przeszły mnie przyjemne dreszcze. Co się ze mną dzieje, dlaczego tak reaguje i czemu mi to nie przeszkadza, tylko sprawia, że czuję się dobrze? Mój organizm widocznie żartował sobie ze mnie. -A teraz chodź, tylko już bez żadnych prób ucieczki proszę- powiedział śmiejąc się pod nosem i ruszył chodnikiem przed siebie. Stałam jak wryta, nie wierząc w to co się przed chwilą stało. Charlie widząc, że nadal stoję jak kłoda w tym samym miejscu, zawrócił, złapał mnie za rękę i ruszył przed siebie. Szłam za nim, patrząc na nasze złączone dłonie, nie wiedząc dokąd mnie prowadzi, ale w tym momencie nie było to istotne.
Hej!!! Mam nadzieję, że podoba wam się nowy rozdział ;)
Miłego dnia wszystkim!!
Gabrysia 💕
CZYTASZ
Gdybym wtedy ich nie posłuchała..
Roman pour AdolescentsLili to zbuntowana szesnastolatka, która opuszcza lekcje i nie szanuje nauczycieli ani rodziny. Nauka dla niej to nic trudnego, ale buntowniczy charakter nie pozwala jej na zdobywanie dobrych ocen. Dawny zapał oraz talent do muzyki wygasł wraz ze śm...