6

13 4 1
                                    

Wybiegłam z budynku najszybciej jak to było możliwe. Biegłam przed siebie, nie zwracając na nic uwagi. Z moich policzków płynęły łzy, ale nie to było teraz ważne. Czy kiedykolwiek moje uczucia, pasje, marzenia były ważne? Czy ja cokolwiek dla nich znaczę, skoro nie pozwalają mi robić tego co kocham? Dlaczego innym rodzice pozwalają na spełnianie swoich marzeń, pomagają im, wspierają, a ja jestem sama, zupełnie sama z moimi pasjami i celami.

To nie może znowu powrócić...Nie chcę znowu tak okropnie cierpieć, mam tego już dość...

Dobiegłam do domu, weszłam do środka, strzelając drzwiami, chciałam jak najszybciej iść do swojego pokoju i pogrążyć się w rozpaczy. Gdy byłam na schodach, z dołu słyszałam głos wołającej mamy. Nie mogła zobaczyć mnie w takim stanie, dlatego przyspieszyłam i weszłam do pokoju, zamykając drzwi. Usiadłam na łóżku i zaczęłam mocno szlochać. Oczy zakryłam dłońmi i poczułam spływające po nich łzy. Dawno tak bardzo nie płakałam jak teraz, dawno nie czułam tego uczucia. Właśnie tego się obawiałam, że choćby mały kontakt z przeszłością rozwali mnie od środka. Zniszczy tą mocną, niezależną Lili. Lili która starała się ze wszystkich sił zapomnieć o przeszłości i żyć jak zwyczajna, przeciętna nastolatka. Okłamywałam samą siebie i wszystkich dookoła. Raniąc siebie. Sam widok instrumentu budził we mnie masę sprzecznych uczuć i emocji. Z jednej strony kochałam wspominać momenty kiedy byłam naprawdę szczęśliwa, tylko ja, fortepian i muzyka, która nas otaczała. Z drugiej jednak widziałam mnóstwo kłótni z rodzicami, ciągłych zakazów, nakazów, wzajemnego niezrozumienia.

Ja nigdy taka nie byłam, tak naprawdę jestem bardzo wrażliwa na uczucia, ale życie dało mi nauczkę, że trzeba być twardym.....

Mama weszła do pokoju i spojrzała na mnie, cała zapłakaną.

Cholera, zapomniałam przekręcić klucza...  

 Wyglądałam w tym momencie jak siedem nieszczęść. Nie chciałam aby ktokolwiek patrzył na mnie w takim stanie, przecież z pozorów zawsze byłam silna. Nie mogłam pozwolić sobie na zniszczenie tego wizerunku budowanego przez lata, na jednym głupim incydencie.

- Lili, co się stało? Dlaczego ty płaczesz? - zapytała zatroskana. Nie wiedziałam czy jej troska była szczera, dlatego postanowiłam trzymać dystans i nic nie mówić. W zasadzie co miałabym jej powiedzieć. Nie potrzebowałam kolejnych kłótni i awantur. 

- Daj mi spokój - odpowiedziałam po cichu mając nadzieje, że po prostu odpuści i sobie pójdzie, tak jak zawsze to robiła. 

- Martwię się o ciebie, co ci się stało? - usilnie próbowała wydobyć ode mnie informacje, co bardzo mnie zdziwiło i zaskoczyło. 

- Nic się nie stało, daj mi święty spokój i mnie zostaw samą - odpowiedziałam bardziej zdecydowanie. To nie tak, że nie potrzebowałam rozmowy, bo pragnęłam tego bardzo mocno, jednakże miałam świadomość, że moja mama i tak mnie nie zrozumie. 

-Lili, proszę - mówiła błagalnym tonem, w tym momencie pierwszy raz od kilku lat poczułam, że jej intencje są szczere. 

- Nie słyszysz co do ciebie mówię? Nie chcesz mnie zostawić samej, to wychodzę, nie dzwoń do mnie, bo i tak nie odbiorę... To wszystko wasza wina, nienawidzę was - wybiegłam z pokoju, założyłam buty zanim mama zdążyła zejść na dół i wybiegłam z domu. Moje łzy płynęły po całej twarzy. Dobrze, że nie miałam na sobie makijażu, chociaż w tamtym momencie mało mnie to interesowało. 

Dokąd ja mam teraz iść? Co mam ze sobą zrobić? Dlaczego moje życie jest takie głupie? Dlaczego ja nie mam prawa spełniać marzeń? Czy o tak wiele proszę?

Jedyne miejsce jakie przyszło mi do głowy, to stary budynek. Jakaś wewnętrzna siła przyciągała mnie do tego miejsca. Weszłam do środka i zrozumiałam, że nie mogę się poddać, chcę robić to co kocham. Jeśli nie mogę tego robić dla innych, to zrobię to dla siebie. To będzie moja tajemnica. Będę tworzyć i grać dla samej siebie i nikt się o tym nie dowie. 

Hejka !! Jest kolejny rozdział ! Jak się podoba?

Gabrysia 💕

Gdybym wtedy ich nie posłuchała..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz