Rozdział IV

7.6K 277 9
                                    

  Alexander

   Dochodzi południe ale muszę już jechać do mojej "dziewczyny" bo będę tam za ponad dwie godziny. Najgorsze jest to że nawet nie wiem jak wygląda wiem tylko że ma na imię Victoria. Ktoś na pewno by powiedział że ważne jest to jaki ma charakter ale jestem tylko człowiekiem ważne jest pierwsze wrażenie.
  Normalnie kazałbym szoferowi mnie zawiedź ale nie chcę go w to mieszać bo dowiedziałby się za dużo i wygadał mediom.
  Na początku spróbuję zaprzyjaźnić się z tą dziewczyną o ile nie będzie ładną laleczką bez rozumu. Albo wcale nie będzie ładna i nie będzie miała rozumu. No kurwa na co mi to było?! Teraz będę miał paranoję jak ona wygląda i jaka jest.
  Umówiłem się z jej matką że jak najszybciej przeprowadzi się do mnie i zaraz po jej osiemnastce oświadczę się a datę ślubu ustali Victoria chociaż jej matka powiedziała żeby był on jak najszybciej ja uważam że to głównie decyzja mojej partnerki. Nie chcę żeby czuła się w moim towarzystwie niekomfortowo albo traktowała mnie jak swojego wroga ale musi przeprowadzić się do mnie jak najszybciej a wręcz odrazu po naszym pierwszym spotkaniu.

  Jadąc samochodem myślałem czy nie zrobiłem największej życiowej głupoty. Można powiedzieć że kupiłem człowieka którego sprzedała własna matka. Kim trzeba być żeby zrobić coś takiego? Ale wiem jedno. Jeśli Victoria zgodzi się ze mną zamieszkać i nie okaże się być pustą dziewczynką która łasi się tylko na kasę i zdradza na pewno i lewo to będę ją traktować najlepiej jak tylko mogę.

  Victoria

  - Masz tutaj ubrania przebierz się umaluj i złaź na dół za dwie godziny. Masz być miła dla Alexandra jeśli nie to pożałujesz.- Powiedziała spokojnie moja matka i wyszła z pokoju. Nawet nie miałam ochoty na nią patrzeć. Jak może mi coś takiego robić? W ogóle jak jej takie coś przyszło do głowy? Przecież trzeba mieć coś z głową żeby to wymyślić. Mam wyjść za kogoś kogo wcale nie znam. Przecież to nie średniowiecze żeby ustawiać małżeństwo i kazać komuś wyjść za mąż wbrew jego woli.

   Po kilku minutach powoli zaczęłam się ogarniać żeby się matka jeszcze bardziej nie czepiała. Poszłam pod prysznic trzymając w ręce czarną sukienkę od matki i bieliznę wziętą z szuflady.
  Rozbierając się zauważyłam że został mi ślad na nadgarstku z wczoraj. Świetnie nie dość że będę musiała zakryć siniaka na twarzy to jeszcze na nadgarstku. Cudowne...
  Po prysznicu wysuszyłam włosy i przebrałam się w sukienkę. Zostało mi pół godziny więc zdążę się pomalować. Po lekkim makijażu założyłam czarne szpilki pasujące do sukienki i siadłam na łóżku. Nie miałam ochoty schodzić na dół. A już na pewno patrzeć na to coś. Usłyszałam że ktoś przyjechał.
  Ciekawe jak wygląda. Wstałam i podeszłam szybko do okna. Już miałam odsłaniać firankę ale... Co jak mnie zobaczy? Przecież tak nie wypada. I tak go zobaczę za kilka minut. Ale nie mogłam się powstrzymać. Powoli odsłoniłam firankę...
  - Viktoria co ty wyprawiasz? Za pięć minut widzę ciebie na dole.- Na głos matki aż podskoczyłam. Cholera! Poczekałam aż zamknie drzwi i odsłoniłam firankę widziałam mężczyznę na oko 25-letniego. Wysiadając z czarnego bardzo nowoczesnego (i na pewno bardzo drogiego) samochodu zapiął ostatni guzik granatowej marynarki. Wyglądał bardzo elegancko jakby wyrwał się z okładki najnowszego czasopisma. Patrząc na niego można poczuć respekt do jego osoby a nawet strach. Jest brunetem cholernie przystojnym brunetem. To na pewno on? To nie jest Alexander. Zaczął się rozglądać po moim domu i o cholera! Spojrzał się w moje okno. Natychmiast zasłoniłam firankę i odsunęłam się jak najdalej okna. Widział mnie czy nie? Mam nadzieję że nie ale muszę przyznać że ma boskie brązowe oczy. Ale to że jest cholernie przystojny nie oznacza że zostanę jego żoną. Nawet nie wiem czy to o niego chodzi. Wygląda na bardzo poważne go człowieka a ten garnitur dodaje mu męskości. Pewnie jest szyty na miarę bo leży doskonale. Chyba muszę już zejść na dół.
  Strasznie się stresuję i już boli mnie brzuch. Zaczynają mi się pocić ręce i drżeć. Już mam dość tego dnia.
  Schodzę po schodach tak wolno jak tylko mogę. Już mi się robi słabo chyba zemdleje. Nie lubię poznawać nowych osób a zwłaszcza takich jak Alexander jeśli to w ogóle on. Będąc w połowie schodów słyszałam sztuczny śmiech mojej matki i głos ojca. Jeszcze dwa schodki i mnie zauważą. Stałam w miejscu i już miałam nogę na kolejnym schodku.
  - Mam nadzieję że wszystko już uzgodniliśmy i warunki panu pasują.- Powiedziała moja matka.
  - Tak oczywiście ale ślub będzie decyzją Victori.- Usłyszałam poważny głos mężczyzny. No i kurwa znowu temat o ślubie całe szczęście że on ma takie zdanie. Ok dobra pierwszy schodek i.... Kurwa nie mogę. Brzuch mnie boli i ręce mi się spociły. Dobra co ma być to będzie. Schodzę na dół i odrazu wzrok wszystkich kieruje się na mnie.
  - Jest i Victoria.- Powiedziała moja matka i czułam przeszywające spojrzenia.
  - Miło Ciebie poznać Victorio. Nazywam się Alexander Matthews.- Powiedział głębokim głosem i złapał mnie za prawą ręką pomagając zejść ze schodów całując ją przy okazji.

************************************
 
    Jest i kolejny rozdział mam nadzieję że się spodoba. Zachęcam do dawania gwiazdek i komentowania ❤

Narzeczona od zarazOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz