Rozdział X cz.1

5.4K 182 0
                                    

Victoria

- Są pewne zasady które tu obowiązują najdroższa.- Powiedział podchodząc bliżej.- Mnie się nie przerywa.- Powiedział poważnie z nieodgadnioną miną. Ten człowiek jest dziwny z jednej strony czuję się onieśmielona a z drugiej jestem na niego wkurzona że znowu zaczyna.
- Porozmawiajmy u mnie w gabinecie.- Powiedział po chwili krępującej a przynajmniej dla mnie ciszy. Odwrócił się w drugą stronę i zaczął iść w głąb korytarza a ja jak grzeczna dziewczynka ze spuszczoną głową zaczęłam iść za nim. Zatrzymaliśmy się przed ciemnymi brązowymi drzwiami które praktycznie nic nie wyróżniało od pozostałych. Otworzył je i jak na dżentelmena przystało przepuścił mnie. Przechodząc przez próg przez brak miejsca delikatnie otarłam się o jego garnitur a następnie rękaw. Nie wiem czy przypadkiem czy specjalnie Alexander zamykając drzwi znalazł się za mną i to bardzo blisko mnie tak że czułam jego oddech na plecach.
Muszę przyznać że ta sytuacja wywołała u mnie przyjemne dreszcze. Ale nic na to nie poradzę jest bardzo przystojny i działa to na mnie.
- Usiądź proszę.- Powiedział o dziwo bardzo uprzejmie wskazując na wygodnie wyglądające czarne krzesło po drugiej stronie w tym samym kolorze biurka na którym leżało sporo segregatorów. Cały jego gabinet był w ciemnych odcieniach brązu i czerni ale był dosyć mały co robiło go dosyć przytulnym.
Siadając czułam jakbym się zapadała co czynili mnie jeszcze mniejszą niż jestem. Chyba za duży ten fotel na mnie przez co musiałam siąść na samym brzegu.
Alexander siadając na przeciwko mnie rozpiął dwa dolne guziki w garniturze. Czułam się teraz jak w szkole na dywaniku.
- Dobrze Victorio o czym chciałaś porozmawiać?- Zapytał poważnie kładąc ręce na biurku i patrząc na mnie.
- O moich rodzicach.- Powiedziałam nie pewnie nie wiedząc jak zareaguje.
- Kontaktowałem się z Twoją matką i poinformowałem o twoim przebywaniu tutaj.- Co? Nie wiem czy mam być mu wdzięczna za to że to zrobił czy wściekła że znowu robi coś za moimi plecami.
- Możesz tutaj zostać ile tylko zechcesz jeśli potrzebujesz się skontaktować z rodziną mogę ci to ułatwić.- Nie mam ochoty się z nikim kontaktować a już zwłaszcza z matką.
- Nie dziękuję.- Odparłam sucho.
- Dobrze jeśli tak wolisz. Ja też chciałem z Tobą porozmawiać.- Powiedział spokojnie nachylając się nad biurkiem jakby chciał być bliżej mnie. Coś mi się wydaje że ten temat nie będzie przyjemny.
- O czym?- Zapytałam drżącym głosem spodziewając się że zapewne chodzi o nasze małżeństwo.
- Wiem że to będzie dla Ciebie przykre ale uznałem że powinnaś wiedzieć takie rzeczy. Zwłaszcza jeśli chodzi o moje interesy z twoimi rodzicami.- Przerwał na chwilę patrząc na mnie czy go słucham.
- Za trzy dni mam podpisać umowę z Twoimi rodzicami i przelać resztę pieniędzy.- Powiedział ze spokojem. Patrzyłam na niego nie mogąc wypowiedzieć ani słowa. W tej chwili nawet nie wiedziałam co myśleć. Nie spodziewałam się tego. Ale czego mogłam oczekiwać? Przecież to jest tak pojebane że boję się co jeszcze wymyślili.
- Za trzy dni poproszę Cię o rękę na balu charytatywnym.- Wzięłam głęboki oddech i nie mogąc uwierzyć że to wszystko tak szybko nastąpi. Nie wiedziałam kompletne co się teraz dzieje. Poczułam łzy pod powiekami ale nie mogę pozwolić im wypłynąć. Wstałam powoli z krzesła odsuwając je tym samym. Dopiero teraz w 100 % dotarła do mnie powaga sytuacji. Mam wyjść za mąż za człowieka którego kompletnie nie znam.
Poczułam że się duszę musiałam stąd wyjść jak najszybciej. Zaczęłam kierować się w stronę drzwi ale zaczęłam widzieć jakieś białe plamy przed oczami. Czułam jak krew odpływa z mojej twarzy i zaczęła mnie mrowić zaczęłam brać głębokie wdechy. Nogi miałam jak z waty ale zdążyłam złapać klamkę od drzwi ale nie miałam siły jej nacisnąć. Położyłam rękę na ścianie żeby się jej przytrzymać. Nagle poczułam jak ktoś obejmuję mnie od tyłu podtrzymując ale w chwili obecnej miałam tak zamglony wzrok i pisk w uszach że mogłam tylko postarać się nie upaść. Gdzieś mnie prowadzono ale nie byłam świadoma co się dzieje wokół. Widziałam tylko jasność i słyszałam jakieś niewyraźne słowa których nie rozumiałam. Poczułam oparcie i coś zimnego przy moich ustach. Po kilku sekundach zaczęłam powoli dochodzić do siebie. Głowę miałam w dole przez co widziałam zarys jakiejś ręki i szklanki która była podstawiona przy moich ustach. Poczułam się strasznie zagubiona chciałam wziąć szklankę do ręki ale nie potrafiłam jej utrzymać. Zamknęłam na chwilę oczy i napiłam się tego czegoś. Nie wiem jaki to miało smak ale było zimne przez co wzięłam głębszy oddech. Nagle wszystko zaczęło do mnie dochodzić. Poczułam że siedzę na czymś miękkim a głowę mam opartą na czymś twardym. Coś delikatnie mnie trzymało w pasie ruszając się. Co to do cholery jest? Szarpnęłam gwałtownie głową ze strachu co nie było najlepszym pomysłem bo poczułam ogromny ból głowy i pisk ale za chwilę mi to przeszło.
- Już kochanie spokojnie.- Usłyszałam jakiś znajomy głos przy uchu który niby był blisko mnie ale jednak daleko co za dziwne uczucie.
- Może zadzwonię na pogotowie.- Powiedział damski miły głos. Kto to jest?

Narzeczona od zarazOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz