Rozdział VIII

6.4K 231 13
                                    

   Victoria

Mam ochotę go zamordować. Dlaczego on mi nie powiedział że załatwił mi ochroniarza? I w ogóle dlaczego to zrobił bez mojej zgody? Oj będzie mi się tłumaczył i będzie się musiał postarać żebym go przypadkiem nie ugryzła albo podrapała bo aż ręce mi się trzęsą ze złości. No po prostu zabiję go jak go spotkam! Tylko czekam aż mu przyłoże.

Po godzinnej jedzcie zatrzymaliśmy się na podziemnym parkingu. Coraz bliżej niego a to oznacza tylko kłótnię. Ta kupa mięśni otworzyła mi drzwi i zaczęła prowadzić do windy. Rzuciły mi się w oczy bardzo ekskluzywne sportowe samochody. Na pewno musiały kosztować fortunę. Ludzie tutaj muszą być obrzydliwie bogaci i nie wiedzą co robić z pieniędzmi. Stojąc w windzie zauważyłam że ochroniarz wcisnął najwyższy poziom. Ciekawe jak wygląda jego mieszkanie. Pewnie musiało kosztować majątek jak wszystko co mnie teraz otacza. Nie lubię ludzi którzy co krok pokazują jacy oni to wielce bogaci i z idealny życiem... Ale niestety właśnie z takiej rodziny się wywodzę.

   Wchodząc do jego apartamentu zobaczyłam elegancki i surowy wystrój mieszkania który idealnie odwzorowywał Alexandra. No tak... Przecież taki poważny człowiek nie może sobie pozwolić na przeciętne mieszkanie jak i życie. Wszystko wręcz krzyczało że jest najlepszej jakości. Co za dupek. Boże kiedy ja się taka wredna stałam?
  No cóż gdyby mnie nie zdenerwował może byśmy się jakoś dogadali ale w chwili obecnej mam ochotę zrobić mu krzywdę.

- Dziękuję Ric możesz odejść.- Usłyszałam poważny głos Alexa z lewej jak schodził ze schodów. Mimo póznej pory wyglądał nieskazitelnie. Podeszłam do niego jak najszybciej ale on mnie ubiegł i w ciągu sekundy znalazł się przy mnie.

- Wiem najdroższa że jesteś zdenerwowana ale wiedziałem że po naszej emocjonalnej rozmowie zrobisz coś skrajnie nieodpowiedzialnego jak na przykład ucieczka lub coś dużo gorszego. - Ostatnie słowa oczywiście musiał wypowiedzieć sarkastycznie. Jego ton głosu i sposób poruszania się gestykulacja dawały dużo do zrozumienia że jest kimś ważnym i trzeba mieć do niego respekt.

- Skąd wiesz że uciekałam?- Spytałam wściekła ale już dosyć nie pewnie. A on patrzył na nie ze stoickim spokojem jakby nic się nie stało.

- A więc co skarbie robiłaś o 23 z walizką na zewnątrz?- Spytał dając mi do zrozumienia że moja postawa pogarsza tylko moją i tak dosyć nie ciekawą sytuację. Patrząc na niego straciłam moją wojowniczą postawę i spuściłam głowę w dół.

- Niosłam rzeczy do pralni.- Powiedziałam mało przekonująco ale może jeśli się trochę wkurzy to może coś zdziałam...

- Dawno nie słyszałem tak głupiej wymówki.- Odparł sucho tak jakby chciał skarcić swoje dziecko za nieodpowiednie zachowanie. No i znowu mnie denerwuję...

- Głupie to było twoje zachowanie.- Stwierdziłam hardo i popatrzyłam mu twardo w oczy. Przynajmniej mam chwilową odwagę więc muszę to wykorzystać.
- Jak mogłeś mnie nie poinformować że przydzieliłeś mi ochroniarza? Mogłeś to ze mną skonsultować a nie jakiś obcy mężczyzna czeka pod moim domem aż zrobię coś nie tak i będzie mógł donieść do ciebie. Świetnie bym sobie bez ciebie poradziła. Nie potrzebuję niczyjej pomocy a już na pewno nie pomocy człowieka który mnie kupił bo wydaje mi się że jesteś ostatnią osobą od której tego oczekuje.- Mówiąc to na jego twarzy nie dostrzegłam ani jednej emocji. Nawet nie mrugnął co jest dosyć przerażające zważywszy na fakt że mrugamy średnio co pięć sekund.

- Właśnie widzę jak świetnie sobię radzisz. Uciekasz w nocy z domu nie wiadomo gdzie bez środków do życia i do tego sama. Ty chyba na prawdę nie zdajesz sobie sprawy z tego co może stać się z dziewczynkami w twoim wieku i jakie czekałby na ciebie zagrożenia.- Powiedział spokojnie akcentując słowo "dziewczynkami". Bardzo zabawne doprawdy.

- Jedynym zagrożeniem w tej chwili dla mnie jesteś ty więc z łaski swojej daj mi odejść bo nie ręczę za swoje czyny.- Powiedziałam zła zaciskając zęby z jego obojętnej postawy na całą sytuację. Mogłam wywnioskować że wcale nie interesował się mną ani tym co się ze mną stanie ale mimo wszystko zrobił co zrobił nie wiadomo po co.

- Jestem bardzo ciekaw co możesz mi zrobić.- Odparł uśmiechając się cwaniacko aleeee dosyć seksownie muszę przyznać chociaż nie o tym powinnam myśleć w tej chwili.
  Odwróciłam się na pięcie z zamiarem wyjścia z tego piekła co nie był trudne bo drzwi miałam na przeciwko ale wielki pan i władca musiał mnie znowu zdenerwować.

- Nie pozwalam ci opuszczać mojego apartamentu aż całkowicie nie wyjaśnimy sprawy twojej ucieczki i od razu cię informuję że najprawdopodobniej zostaniesz tutaj na dłużej i zapamiętaj że nigdy się nikomu nie muszę tłumaczyć z moich decyzji.- Odparł tak poważnie i stanowczo że znowu miałam ochotę zapaść się pod ziemię i wmawiać sobie że to moja wina ale nie po to odstawiłam taką scenkę żeby teraz sobie odchodzić. Odwróciłam się i zaczęłam powoli iść w jego stronę.

- Czuję że się zrozumiemy najdroższa.- Odparł z satysfakcją i uśmiechem na ustach przez który miałam ochotę zrezygnować z mojego planu ale już trochę za późno. Myślał pewnie że grzecznie wrócę siądę i poczekam aż wszystko się wyjaśni a pózniej z uśmiechem na ustach stanę przed ślubnym kobiercem mówiąc mu to jedno magiczne słowo od razu wskakując mu do łóżka tym samym spełniając jego wszystkie zachcianki ale jego nie doczekanie.
  Moja ręka głośno zderzyła się z jego lewym policzkiem a twarz wygięła w grymas ale nie bólu tylko zaskoczenia. Nawet nie skrzywił głowy co jest dla mnie sporym zaskoczeniem bo ręka piecze mnie niemiłosiernie i ukradkiem przyłożyłam ją do uda które miało chłodniejszą temperaturę licząc na chwilową ulgę.
  Alexander złapał się za policzek chyba nie dowierzając co przed chwilą miało miejsce. Dosyć śmiesznie wyglądał z tym zaskoczeniem ale przyglądając mu się dopiero teraz zauważyłam że jego policzek robi się coraz bardziej czerwony przez co zaczynałam się zastanawiać czy dobrze zrobiłam bo dopadały mnie wyrzuty sumienia. Ale z drugiej strony zasłużył sobie na to chyba nie można zaprzeczyć. Przez ten krótki okres czasu zrobił bardzo dużo żeby mi się narazić.

- Pierwszy raz zostałem tak potraktowany przez kobietę. Mało tego moją przyszłą narzeczoną.- Powiedział rozbawiony patrząc na mnie z uśmiechem.
  Teraz nie miałabym absolutnie żadnych wyrzutów sumienia żeby przywalić mu jeszcze raz zmywając ten uśmieszek z twarzy gdyby nie fakt że moja ręka aktualnie odmawia mi posłuszeństwa i mam wrażenie że bardziej zabolało to mnie niż jego. Wszystko w nim zaczynało mnie denerwować jeszcze bardziej a szczególnie to że nie brał mojej osoby na poważnie. Myślałam że wkurzy się na mnie za to spoliczkowanie że może nawet mnie zwyzywa wyrzucając z jego mieszkania ale on patrzył na mnie przenikliwie a jego uśmiech wyrażał coś na kształt podziwu. Za to ja patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami i delikatnie uchylonymi ustami nie mogąc uwierzyć że totalnie olał moje zachowanie.

- Zaprowadzę cię do twojego pokoju.- Powiedział po chwili ciszy chwytając moją walizkę kierując się na schody. Mam nadzieję że szybko zmieni zdanie i pozwoli mi radzić sobie samej.


Narzeczona od zarazOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz