first day

528 38 6
                                    

'za 15 dni popełnię samobójstwo. będę ubrany wtedy w sweter, jak zwykle.' odczytał Luke na szkolnej ławce. czy było to ciche wołanie o pomoc, czy może głupie żarty jakie ktoś postanowił sobie zrobić? tego nie wiedział. powiedzmy, że było to poważne. osoba ta w jakimś stopniu chciała przekazać kim jest. swetry. Luke'owi nie przychodził nikt konkretny na myśl. tamtego dnia w Sydney było ponad trzydzieści stopni, więc zapewne nikt nie założył by swetra. Dlatego uznał to za głupi żart. zniesmaczony starał się dotrwać do końca lekcji nie myśląc o autorze notki. 

powolnym krokiem wyszedł z klasy, nigdzie mu się nie śpieszyło. automatycznie zaczął rozglądać się za osobami w swetrach. tak jak przewidział, nikt nie miał na sobie tak wiele materiału. zszedł piętro niżej i wydłużając sobie drogę do wyjścia z budynku zaczął przez nie przechodzić. w kącie korytarza, przy parapecie dojrzał czarnowłosego chłopaka o imieniu Michael spisującego zadanie domowe. wewnętrznie kibicował mu, żeby zdążył przed dzwonkiem. chciał go zignorować przechodząc obojętnie obok, ale dostrzegł, że ten chłopak miał na sobie za duży, czarny sweter. był jedyną osobą w całej szkole, która miała taki ciuch. Luke nie był pewny, kiedy notatka o samobójstwie została napisana. może było to miesiąc temu, a może dzisiaj. mimo wszystko postanowił z nim porozmawiać.

'cześć, jestem Luke' powiedział radosnym głosem. starał się wytworzyć wokół siebie aurę pełną szczęścia, żeby chłopak, jeżeli miał problemy, poczuł się choć trochę lepiej. czarnowłosy szybko zamknął zeszyt i spojrzał na Luke'a swoimi dużymi, zielonymi oczami. wyglądał na lekko zaniepokojonego niespodziewanym przywitaniem nieznajomego. bał się.

'um, cześć. szukasz kogoś? jak tak to zapewne mnie z nim pomyliłeś, możesz już iść.' powiedział szybko i ledwie zrozumiale Michael. Luke uśmiechnął się lekko widząc zmieszanie chłopaka. ale czy powinien się uśmiechać, skoro była to najprawdopodobniej osoba, która zostawiła swój samobójczy plan na ławce?

'nie, nikogo nie szukam, po prostu stałeś taki sam. chyba możemy się poznać?' Luke nie do końca wiedział co powiedzieć. nie chciał wprost zapytać, czy to Michael napisał te dwa zdania na ławce, lecz musiał dyskretnie to z niego wyciągnąć.

'nie wiem czy jestem odpowiednim towarzyszem to rozmowy, myślę, że w tej szkole znajdziesz ciekawsze osoby z którymi możesz się zaprzyjaźnić.' Michael był bardzo obojętny, a zarazem zmieszany. ignorując Luke'a powrócił do przepisywania fizyki. 

'nie jest ci gorąco w swetrze?' spytał Luke po chwili ciszy. Michael był już na przedostatnim zadaniu.

'zawsze nosze swetry, przyzwyczaiłem się' wzruszył ramionami zamykając zeszyt. nie miał już siły, żeby spisać kilka ostatnich działań.

'dlaczego?' Luke nie dawał za wygraną. był typem osoby, która musi postawić na swoim niezależnie co się dzieje. Michael westchnął, widząc że Luke nie odpuści tak szybko. naciągnął mocniej rękawy upewniając się, że dokładnie zakrywają jego ręce.

'taki mam styl. to tak jakbym zapytał się, hej Luke, dlaczego masz kolczyk w wardze?' prychnął biorąc w ręce dwa zeszyty oraz długopis. wrzucił wszystko do plecaka leżącego pod klasą. 

'dasz mi swój numer?' Luke oparł się o ścianę. uznał, że nie będzie owijał w bawełnę i zapyta wprost. Michael przytaknął kiwnięciem głowy i wziął od Luke'a komórkę. szybko wpisał ciąg liczb.

'znasz jakiegoś Michaela?' zapytał chcąc upewnić się, że chłopak zadzwoni w razie potrzeby do odpowiedniej osoby.

'nie, ale możesz zapisać z nazwiskiem jak chcesz.' odparł blondyn, na co Michael uśmiechnął się. wystukał na klawiaturze Michael Wielki Czerwony Pies i blokując urządzenie podał je Lukowi.

'myślę, że się domyślisz który to ja.' uśmiechnął się. chyba polubił Luke'a.

'zadzwonię.' uśmiechnął się Luke. zaczął wątpić w to, że Michael mógł napisać to na ławce. był zbyt pozytywną osobą.

'będę czekać.' pożegnał się Michael oddalając się od blondyna.

1 4 d n i

🌼 sweater weather 🌼 muke 🌼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz