sixth day

314 26 0
                                    

Michael nienawidził niedziel. z jednej strony miał świadomość, że jest to dzień wolny, ale wiedział też, że na następny dzień trzeba opuścić bezpieczny dom. poza spotkaniem z Lukiem, które okazało się nie najgorszym pomysłem, nie zrobił nic pożytecznego. ostatnio kompletnie odpuścił sobie naukę, bo w końcu i tak nie planował zakończyć tego roku szkolnego. nawet tego semestru. był listopad. za dziewięć dni wypadały jego urodziny. i dokładnie wtedy planował zakończyć marną i nic nieznaczącą egzystencję na tej planecie.

Luke natomiast pilnie przygotowywał się do nowego dnia w szkole. mówiąc pilnie, miał na myśli odrobienie pracy domowej zadanej na weekend i nauczenie się na poniedziałkowy sprawdzian z historii. podobało mu się wspólne oglądanie filmów z Michaelem i miał nadzieję, że kiedyś to powtórzą.

Michael doskonale wiedział, w jaki sposób ze sobą skończy. nie chciał się ciąć, czy wieszać. miało być szybko i spokojnie. w jedynie swoim towarzystwie. za pięć dni miał mieć swoją ostatnią wizytę u psychiatry. po prostu poprosi o jakieś mocne leki nasenne, mówiąc, że to co ma już nie pomaga. alkohol do popicia zabierze od ojca. wszystko wydawało się dobrze zaplanowane. matka powinna być w pracy, ponieważ we wtorki zazwyczaj zostaje na nocki, a ojciec po pracy zostanie w swoim barze, żeby wypić kilka kieliszków. a nawet jak ktoś będzie w domu, to i tak nikt nie wiejdzie do jego pokoju, nikt się nim nie zaintetesuje. nie planował iść następnego dnia do szkoły, ogólnie do końca tygodnia chciał zostać w domu. i do następnego wtorku. czyli do końca życia. z jednej strony powoli przekonywał się do Luke'a, ale z drugiej uznał, że lepiej będzie jak zrobi sobie wolne. teoretycznie powinien wykorzystywać ostatnie dni najlepiej jak może, ale przecież szkoła mu tego nie zapewni. chciał posiedzieć w domu i odpocząć.

'Michael, proszę wyjdź do sklepu bo jakieś pieczywo!' Michael usłyszał głos swojej matki - Karen. westchnął głośno siadając na łóżku.

'muszę?' jęknął rozglądając się po pomieszczeniu. od dawna nie był w innym miejscu publicznym niż szkoła i gabinet pana Kennediego.

'bardzo cię proszę, nie będzie co zjeść na kolację ani śniadanie.' wizja głodowania lekko go zachęciła. mimo, że było koło trzeciej, Michael nadal miał na sobie piżamę. założył czarne jeansy na swoje bokserki i szybko wciągnął na siebie sweter. wyszedł z pokoju i zszedł na dół. nie odzywając się zabrał pieniądze z blatu i nawet nie trudząc się o założenie kurtki wyszedł z domu.

Luke również szedł do sklepu, chciał kupić coś do picia i jakąś słoną przekąskę. mieszkał niedaleko sklepu o nazwie Safeway. pogoda nie była najgorsza, temperatura wynosiła około 18°, a dodatkowo świeciło słońce, więc blondyn ubrany był w T-shirt i skórzaną kurtkę. idąc zauważył chłopaka ubranego na czarno. od razu pomyślał o Michaelu i o tym, co się u niego dzieje. wszedł do sklepu chwilę po tym chłopaku.

Michael od razu skierował się na dział z pieczywem. czuł się niekomfortowo, miał wrażenie, że wszyscy się na niego patrzą. nerwowo i gwałtownie się odwrócił, ale w tej alejce był tylko wysoki blondyn ze skupieniem patrzący na chipsy i kilka kamer nagrywających każdy jego ruch. po chwili namysłu spakował do woreczka kilka bułek i również skierował się do półki z chipsami. spojrzał na blondyna, który w tym samym momencie odwrócił się w jego stronę. Michael uderzył się wewnętrznie widząc, że to Luke. szybko się odwrócił się odchodząc. że akurat musiał trafić na Hemmingsa.

'Michael, nie udawaj, że mnie nie zauważyłeś.' Michael właśnie chciał udawać. zacisnął oczy starając się uspokoić. byli w sklepie, nic nie mogło się stać. powoli się odwrócił.

'cześć Luke.' blondyn stał już całkiem blisko Michaela. czarnowłosy znacząco się odsunął, czuł się niepewnie, nie wiedział dlaczego.

'co dziś robisz?' zapytał się automatycznie Luke. nie chciał go nigdzie zapraszać, chciał być po prostu miły. już wiedział, że musi się z nim wyjątkowo delikatnie obchodzić.

'nic szczególnego, dlaczego pytasz?' zapytał Michael ponownie licząc bułki. nie do końca wiedział jak ma się zachowywać.

'z przyzwyczajenia? sam nie wiem. idziesz jutro do szkoły?'

'skąd to pytanie?' niby jak Luke miałby dowiedzieć o tym, że Michael nie planuje nigdzie jutro iść.

'nie wyglądasz ostatnio najlepiej.' Luke był mocno wpatrzony w twarz niższego chłopaka. dopiero wtedy zaczął zdawać sobie sprawę, jaki Michael jest przystojny. mimo widocznego zmęczenia na jego twarzy dostrzegał w nim coś wyjątkowo pięknego.

'chyba będę już szedł, mama czeka, wybacz.' słowa Luke'a speszyły lekko Michaela, więc uznał, że jedynym wyjściem bedzie ucieczka.

'dobrze, to cześć.' blondyn nie wiedział czy ma wykonać jakiś gest na pożegnanie. ostatecznie po prostu poczekał aż Michael odejdzie.

9 d n i

🌼 sweater weather 🌼 muke 🌼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz