fourteen day

238 22 6
                                    

Michael ten ostatni raz postanowił pójść do szkoły, chciał spotkać się z osobami z klasy, mimo, że wcale nie miał z nimi dobrego kontaktu. chciał pokazać, że jeszcze żyje. nie wiedział, że samobójstwo będzie aż tak stresujące i nie chodziło mu o sam fakt tego, że umrze, a raczej o to, że się nie uda. albo w najgorszym przypadku, że ktoś znajdzie leki i zamkną go w szpitalu psychiatrycznym, jako pacjenta, który zagraża sam sobie.

Luke natomiast miał za sobą nieprzespaną noc i był wrakiem samego siebie. jego oczy opuchnięte były od płaczu, a włosy, których nie umył, opadały na jego czoło. ledwo doszedł do szkoły bez nadziei, że spotka w niej Michaela. jednakże po przekroczeniu drzwi wejściowych i przejściu na wyższe piętro dostrzegł chłopaka siedzącego pod klasą z telefonem w ręku i słuchawkami w uszach.

'cześć Michael, nie spodziewałem się, że przyjdziesz.' powiedział Luke siadając obok Clifforda. Michael wyciągnął z uszu słuchawki i owijając je dookoła telefonu, schował go do kieszeni.

'ten ostatni raz mogłem przyjść.' zaśmiał się sztucznie. sam nie wiedział dlaczego. 'jutro mnie nie będzie, więc nawet nie szukaj.'

'chcesz przyjść do mnie, z rana, jak się obudzisz? w końcu chciałeś się spotkać.' zapytał Luke przesuwając palcami po dłoni Michaela leżącej na zimnych kafelkach.

'dla tego pośmiewiska nas zostawiłeś, Hemmings? jesteś żałosny.' krzyknął Ashton zatrzymując się przed Lukiem i Michaelem. Ashton wraz z Calumem byli byłymi przyjaciółmi Luke'a, z którymi właśnie pogorszył się mu kontakt po poznaniu Michaela.

'spadaj Irwin, o co ci chodzi?' zapytał lekko zdenerwowany Luke. puścił dłoń Michaela zaciskając swoje w pięści.

'o to, że olałeś nas dla tego depresyjnego chłopaka, na co ci to?' Michael zaczął czuć się bardzo nieswojo, a łzy zbierały się w jego oczach. unikał kontaktu wzrokowego z innymi.

'jest milion razy lepszy od was, więc nie powinniście się kłócić, a teraz możecie już sobie iść.' powiedział stanowczym tonem Luke, na co Calum pokazał mu środkowego palca i oby dwoje odeszli. Luke spojrzał na Michaela, który nadal miał spuszczoną głowę. starał się powstrzymać łzy szukające ucieczki z jego oczu. 'hej, już dobrze, poszli sobie.' powiedział łagodnie Luke kładąc rękę na ramieniu Michaela.

'nawet obcy ludzie uważają mnie za idiotę i osobę, która powinna umrzeć, to chyba mówi samo za siebie...' wyszeptał Michael podnosząc wzrok na tyle, żeby zobaczyć twarz blondyna.

'nie jesteś idiotą, tylko oni. nie szanują innych, nie powinieneś się przejmować.' łagodny głos Luke'a uspokoił lekko Michaela, ale nadal czuł sie źle i nieswojo.

'przyjdę.' powiedział cicho łapiąc rękę Luke'a. potrzebował jego dotyku i nie chciał go przerywać. nigdy.

'cieszę się, Michael.' uśmiechnął się Luke i dając mu szybkiego buziaka w policzek odszedł pod swoją klasę. Michael odprowadził go wzrokiem i spojrzał na swoją nadal ciepłą dłoń. uśmiechnął się.

1 d z i e ń

🌼 sweater weather 🌼 muke 🌼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz