tenth day

275 25 0
                                    

nazajutrz Michael miał jechać do pana Kennediego i jak najnormalniej w świecie poprosić o leki. przećwiczyłby całokształt rozmowy, gdyby nie fakt, że Luke leży obok zwyczajnie śpiąc. czarnowłosemu trudno było opisać ich relacje. z jednej strony Michael obiecał sobie, że się nie zakocha, a z drugiej Luke był dla niego taki inny. dbał o niego, codziennie pytał jak się czuję, starał się dużo rozmawiać, albo po prostu spędzać z nim czas. wszelkie wymogi jakich potrzebował Michael właśnie się spełniały, więc trudno było mu się nie zauroczyć. był rozdarty i toczył walkę z własnymi uczuciami. 

podszedł do nadal śpiącego Luke'a, który na dzisiejszy dzień postanowił odpuścić sobie szkolne zajęcia. wyciągnął w szuflady duży blok. siadając na podłodze i opierając się o szafkę zaczął rysować spokojną twarz chłopaka. wyglądał uroczo i bezbronnie, a kilka blond kosmyków opadało na jego twarz. Michael przejeżdżając ołówkiem po kartce mimowolnie się uśmiechał. żałował, że nie może dostrzec piękna jego błękitnych oczu i usłyszeć miękkości głosu, ale teraz miał chociaż czas na przyjrzenie się twarzy chłopaka. zobaczył jak dużo błędów popełniał, lecz tym razem nie chciał się pomylić. chciał, żeby ta praca była idealna, wyjątkowa. chciał dać ją Luke'owi.

Luke przebudził się powoli otwierając oczy. rozejrzał się zdezorientowany nie wiedząc gdzie aktualnie się znajduje, jednak po zobaczeniu Michaela uspokoił się.

'nie, cholera, poleż jeszcze chwilę.' powiedział panicznym tonem na co odruchowo Luke zamknął oczy kładąc się we wcześniejszej pozycji. nie wiedział o co chodzi, ale wolał być posłuszny. po paru minutach poczuł dźgnięcie w policzek, więc usiadł. 'patrz, mam coś dla ciebie.' Michael z dumą pokazał mu efekt swojej kilku godzinnej pracy. obudził się bardzo szybko więc miał dużo czasu na dokładne odwzorowanie twarzy i barków Luke'a. miał nadzieję, że mu się udało.

'n-nie wiem co powiedzieć, Michael to takie urocze. ale chyba nie powinienem tego przyjmować, powieś to gdzieś u siebie.' Luke zabrał od Michaela kartkę przy czym delikatnie musnął opuszkami jego rękę. w tym samym momencie przeszedł ich przyjemny dreszcz. czarnowłosy póki co nie odpowiadał. chciał dać napatrzeć się blondynowi na portret. gdy ten odłożył go na bok, Michael złapał go mocno za rękę. czuł bijące od niego ciepło, widział rumieniec na jego twarzy i to w jaki sposób przygryza wargę, jakby próbował powstrzymać coś co nie jest zależne od niego.

'najbardziej na świecie chcę żebyś miał po mnie jakąś pamiątkę, poza ulotnym wspomnieniem.' po policzku Michaela spłynęła pojedyncza łza. a może miał dla kogo żyć?

'przecież zostaniesz tutaj ze mną, nie odejdziesz, nie zostawisz nas.' powiedział Luke z nadzieją w głosie. sam w to nie wierzył, ale Michael musiał uwierzyć. musiał zostać.

'widziałeś, i tak wiesz. nie rób sobie nadziei, to już postanowione.' odpowiedział tym razem oschle. puścił jego ręce kładąc je sobie na udach.

'będzie dobrze, obiecuję, ale zostań. masz całe życie, poukłada się.' w oczach Luke'a zbierały się łzy. kochał Michaela, kochał go tak cholernie mocno. nie mógł mu na to pozwolić.

'nie poukłada się, rozumiesz? widzisz te leki?' wskazał na biurko. 'nie pomagają, nic nie pomaga. nie trzymaj mnie w tym piekle, nie pomożesz mi tym. cholera Luke, to nie jest takie proste, zrozum. sam nie rozumiem, po prostu rzeczy poukładały się tak a nie inaczej i w to wpadłem. wpadłem w depresję, lęki, nienawiść. wpadłem w karuzelę nieustannego zatracenia. nie ma siły, która zatrzyma mnie na tym świecie. tam chociaż będę szczęśliwy. pozwól mi na to.' zaczął się trząść, odruchowo chciał naciągnąć materiał bluzy lub swetra na swoje ręce, ale dopiero teraz zauważył, że siedzi w tym samym T-shircie co wczoraj ukazując oczom Luke'a swoje blizny.

'jak mam pozwolić na samobójstwo osobie, którą kocham?'

5 d n i

🌼 sweater weather 🌼 muke 🌼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz