Namjoon dojeżdża na miejsce i dosyć szybko przypomina mu się dlaczego nienawidzi robić zakupów podczas świąt, kiedy zostaje popchnięty przez dziesięć różnych osób w ciągu pięciu minut. Mężczyzna zgrabnie przeciska się przez wszystkich i staje przed biurem ochrony w jednym kawałku. Namjoon wchodzi do środka, od razu zauważając swoich dwóch synów siedzących na krzesłach w kącie, ale zero Jungkooka.
Namjoon podchodzi do mężczyzny za biurkiem. ''Gdzie jest mój najmłodszy syn?''
''Zakładam, że pan Kim?''
''Tak. Gdzie jest mój syn?''
''Opiekują się nim w przedszkolu na drugim piętrze-'' (chodzi bardziej o taki zakątek gdzie dzieciaka można zostawić i są tam jakieś opiekunki)
Namjoon unosi do góry swoje ręce, aby uciszyć mężczyznę przed nim. ''Nie, widzi pan, to co chce usłyszeć to to, że mój syn jest właśnie w drodze powrotnej do tego pokoju.''
''Panie Kim, nie ma co panikować, pański syn jest w dobrych rękach-''
Oczy Namjoona zwężają się groźnie, kiedy pochyla się nad biurkiem i opiera stanowczo swoje ręce po jego obu stronach. ''Nie, nie jest, ponieważ nie znajduje się w moich rękach. Więc niech mi pan pozwoli to dla pana przeliterować: ściągnijcie tu z powrotem mojego syna w ciągu sześćdziesięciu sekund, lub zrobię się bardzo niemiły. Rozumiesz mnie?''
''Tak, proszę pana.''
Namjoon kiwa głową z satysfakcją, kiedy ochroniarz wyciąga swoje radio i każe przez nie sprowadzić do nich z powrotem Jungkooka. Mężczyzna spogląda na swój zegarek i dosłownie sprawdza ile dokładnie sekund zajmie im przyprowadzenie do niego jego chłopczyka.
56 sekund.
''Ma pan szczęście.'' Mówi Namjoon, zabierając swojego syna z biura ochrony. ''Kookie, wszystko w porządku?''
Jungkook uśmiecha się promiennie. ''Widziałem Mikołaja, tatusiu!''
''Naprawdę?'' Mężczyzna wzdycha dramatycznie, przytulając chłopczyka do swojej klatki. ''Ale fajnie. Powiedziałeś mu co chcesz dostać na święta?''
''Ugryzłem go.''
Namjoon szykuje się do odpowiedzi zanim w końcu dochodzi do niego co powiedział Jungkook. Mężczyzna w końcu spogląda na Jimina i Taehyunga. ''Kookie ugryzł Mikołaja?''
''Um, no tak.'' Jimin wzrusza ramionami na zszokowany wyraz na twarzy swojego taty. ''Tak jakoś wyszło.''
''Panie Kim.''
Uwaga Namjoona z powrotem zostaje skupiona na ochroniarzu stojącym przed nim. ''Tak, to co moje dzieci nawyczyniały żeby skończyć tutaj? Poza zjedzeniem Mikołaja''
''Pański syn-''
Taehyung podnosi do góry rękę i z winą wymalowaną na twarzy macha do swojego taty.
''Wdał się w agresywną kłótnię z dzieckiem-''
''Kłóciłeś się z dzieckiem?'' Pyta Namjoon swojego syna z uniesioną brwią. ''Serio Taehyung? Masz już prawie siedemnaście lat.''
''Wciął się przed Kookiego!'' Broni się chłopak. ''Czekaliśmy w tej kolejce przez jakąś godzinę, a to dziecko tak o sobie przed nas weszło!''
''A pański drugi syn-''
Jimin ostrożnie uśmiecha się w stronę swojego rodzica.
''Zrobił niezłą scenę, kiedy zaczął bitwę na krzyki ze Świętym Mikołajem. Musieliśmy eskortować ich stamtąd i przyprowadzić ich tutaj.''
CZYTASZ
Crazy Is Most Definitely Genetic // Tłumaczenie
FanfictionRodzinne au, gdzie Jimin stara się przetrwać liceum, Taehyung nie przestaje zadziwiać, Namjoon i Jin są żenującymi rodzicami, a Jungkookie stara się tylko za nimi nadążyć.