To nie może być prawda... To tylko zły sen.
- Przykro mi, ale chyba będziemy musieli walczyć. - stwierdził mistrz.
Może mieliśmy szansę, w końcu nas było trzech, a ich tylko dwóch. Wygrana mogła być nasza.
- Chłopcy, odsuńcie się, a w razie czego, uciekajcie. - nakazał nam.
Chyba żartował. Ja też będę walczył, w końcu to przeze mnie dzieje się to wszystko.
- Nigdzie nie idę. - oburzyłem się.
- Czcigodny Jiraiyo. - rzekł jeden z wrogich shinobi. - Osobiście wolałbym załatwić tę sprawę pokojowo.
- Wierzę. - uśmiechnął się mistrz.
- Zabiję... - usłyszeliśmy cichy szept Sasuke, który po chwili przerodził się w krzyk. - Zabiję cię! Tylko po to żyję!
Sasuke ruszył w stronę napastników jak szalony. Nie miałem pojęcia, co się dzieje. Dlaczego to zrobił? I po chwili przypomniałem sobie nasze spotkanie zapoznawcze... Sasuke miał pewien cel. Mianowicie, zabić kogoś. Czyżby tą osobą był jeden z przeciwników? W każdym razie Sasuke przestał trzeźwo myśleć. Wyciągnął swoje shurikeny i zaczął rzucać nimi w niższego przeciwnika, jakby na oślep, bez żadnego planu. Jednakże, jego technika nadal robiła na mnie wrażenie. Ostrza wirowały jak w tańcu. Przeciwnik podniósł głowę, po czym bez problemu uniknął wszystkich ataków. Dopiero teraz zobaczyłem jego oczy. Wydawały się piękne. Szkarłatne, z ciemnym wzorem. Nie mogłem oderwać od nich wzroku.
- Nie patrz. - powiedział mistrz, zakrywając mi oczy. - Inaczej wciągnie cię w genjutsu.
- Co to takiego? - zapytałem, kompletnie ignorując to, co działo się dookoła.
- Sharingan. - Mistrz zmrużył oczy. - Bardzo niebezpieczna umiejętność.
- Ale czy czasem?.. - zacząłem. - Czy to nie jest umiejętność klanu Uchiha?
Mistrz tylko westchnął, a w mojej głowie zaczęły łączyć się fakty. Spojrzałem na nich. Na Sasuke i człowieka z sharinganem. Dopiero teraz zauważyłem podobieństwo. Odcień włosów, kształt twarzy. Byli jak... bracia?
- Kto to jest, mistrzu? - zapytałem.
Pan Jiraiya przełknął głośno ślinę. Bardzo długo zwlekał z odpowiedzią.
- Uchiha Itachi. - powiedział w końcu. - Człowiek, który wymordował cały swój klan, zostawiając przy życiu jedynie młodszego brata.
Rozszerzonymi ze zdziwienia oczami spojrzałem na dwójkę braci. Walczyli. Do czego to doszło? Walczą, mimo że są rodziną. Dlaczego?...
- Sasuke! - krzyknąłem, gdy straszy brat przycisnął go do drzewa.
Ta walka ewidentnie nie była równa. Itachi był dużo silniejszy od młodszego Uchihy. Pomyśleć, że nawet najlepsza pod każdym względem osoba z naszej klasy nie dorasta do pięt prawdziwemu przestępcy.
- Mistrzu, musimy coś zrobić. - powiedziałem nerwowo, a po moim czole zaczął spływać pot.
- Sasuke potrafi o siebie zadbać, jest naprawdę bystry. Nic mu nie grozi. - odpowiedział. - Ty powinieneś się martwić o siebie. Drugi gdzieś się ukrył, na pewno zaatakuje...Tak bardzo przejmowałem się losem Sasuke, że nie zauważyłem zbierającej się wokół polany mgły. Zakryła dosłownie wszystko, byłem w stanie dojrzeć tylko to, co było na polanie i kilka drzew wokół niej. Byliśmy uwięzieni. Mistrz stanął bliżej mnie. Nie mogę uwierzyć, że zostawił Sasuke na pastwę losu. Zawiodłem się na nim.
Drugi z przeciwników wyłonił się przed nami. Teraz mogłem mu się dokładnie przyjrzeć. Miał bladą twarz, kości policzkowe wyraźnie wyodrębnione i małe oczy... jakby rybie. Jego bronią był miecz większy nawet od niego samego. Fakt, że potrafi nim walczyć, oznacza że ma dobrze wytrenowane i silne ciało. Nie będzie łatwym przeciwnikiem.
- Cofnij się, Naruto. - nakazał mi mistrz, ale nie zrobiłem tego. To wyglądałoby jak ucieczka.
- Nazywam się Hoshigaki Kisame. - przedstawił się.
Jego głos był przerażająco zimny. Na jego dźwięk moje ciało zesztywniało.
- Słyszałem o tobie, Legendarny Sanninie. - ciągnął dalej. - Podobno jesteś trudnym przeciwnikiem.
- Miło mi to słyszeć od jednego z Siedmiu Mistrzów Miecza. - odpowiedział mistrz.
Kisame tylko się zaśmiał, po czym zaatakował, ale zamiast walczyć z mistrzem wycelował we mnie. Wiedziałem o tym. Widziałem, jak ostrze wędruje w moją stronę, ale nie mogłem nic zrobić. Moje ciało było sztywne i nie chciało się poruszyć. Nic nie uchroni mnie przed tym atakiem.
Nagle coś poczułem. To było coś potężnego, ale też dziwnie znajomego. Zrobiło mi się gorąco i świat zawirował mi przed oczami. Cios, który wydawał się nieunikniony, nie nastąpił. Miecz wisiał nade mną, jakby czas stanął w miejscu. Dopiero po chwili zorientowałem się, że został zatrzymany przez łapę. Łapę stworzoną z krwistoczerwonej czakry. Czakry Kyuubiego.
CZYTASZ
Potwór | Uzumaki Naruto
FanfictionPrzyrzekłem sobie, że nie będę płakać, bo płacz nic nie da. Nie wezmę ich na litość, ponieważ oni się nade mną nie zlitują. Dla mnie nie mają litości. Dla nich jestem tylko ohydnym potworem. Potworem... • fanfiction na podstawie mangi i/lub anime...