Rozdział 14

1.2K 149 17
                                    

  To nie może być prawda... To tylko zły sen.

  - Przykro mi, ale chyba będziemy musieli walczyć. - stwierdził mistrz.

  Może mieliśmy szansę, w końcu nas było trzech, a ich tylko dwóch. Wygrana mogła być nasza.

  - Chłopcy, odsuńcie się, a w razie czego, uciekajcie. - nakazał nam.

  Chyba żartował. Ja też będę walczył, w końcu to przeze mnie dzieje się to wszystko.

  - Nigdzie nie idę. - oburzyłem się.

  - Czcigodny Jiraiyo. - rzekł jeden z wrogich shinobi. - Osobiście wolałbym załatwić tę sprawę pokojowo.

  - Wierzę. - uśmiechnął się mistrz.

  - Zabiję... - usłyszeliśmy cichy szept Sasuke, który po chwili przerodził się w krzyk. - Zabiję cię! Tylko po to żyję!

  Sasuke ruszył w stronę napastników jak szalony. Nie miałem pojęcia, co się dzieje. Dlaczego to zrobił? I po chwili przypomniałem sobie nasze spotkanie zapoznawcze... Sasuke miał pewien cel. Mianowicie, zabić kogoś. Czyżby tą osobą był jeden z przeciwników? W każdym razie Sasuke przestał trzeźwo myśleć. Wyciągnął swoje shurikeny i zaczął rzucać nimi w niższego przeciwnika, jakby na oślep, bez żadnego planu. Jednakże, jego technika nadal robiła na mnie wrażenie. Ostrza wirowały jak w tańcu. Przeciwnik podniósł głowę, po czym bez problemu uniknął wszystkich ataków. Dopiero teraz zobaczyłem jego oczy. Wydawały się piękne. Szkarłatne, z ciemnym wzorem. Nie mogłem oderwać od nich wzroku.

  - Nie patrz. - powiedział mistrz, zakrywając mi oczy. - Inaczej wciągnie cię w genjutsu.

  - Co to takiego? - zapytałem, kompletnie ignorując to, co działo się dookoła.

  - Sharingan. - Mistrz zmrużył oczy. - Bardzo niebezpieczna umiejętność.

  - Ale czy czasem?.. - zacząłem. - Czy to nie jest umiejętność klanu Uchiha?

  Mistrz tylko westchnął, a w mojej głowie zaczęły łączyć się fakty. Spojrzałem na nich. Na Sasuke i człowieka z sharinganem. Dopiero teraz zauważyłem podobieństwo. Odcień włosów, kształt twarzy. Byli jak... bracia?

  - Kto to jest, mistrzu? - zapytałem.

  Pan Jiraiya przełknął głośno ślinę. Bardzo długo zwlekał z odpowiedzią.

  - Uchiha Itachi. - powiedział w końcu. - Człowiek, który wymordował cały swój klan, zostawiając przy życiu jedynie młodszego brata.

  Rozszerzonymi ze zdziwienia oczami spojrzałem na dwójkę braci. Walczyli. Do czego to doszło? Walczą, mimo że są rodziną. Dlaczego?...

  - Sasuke! - krzyknąłem, gdy straszy brat przycisnął go do drzewa.

  Ta walka ewidentnie nie była równa. Itachi był dużo silniejszy od młodszego Uchihy. Pomyśleć, że nawet najlepsza pod każdym względem osoba z naszej klasy nie dorasta do pięt prawdziwemu przestępcy.

  - Mistrzu, musimy coś zrobić. - powiedziałem nerwowo, a po moim czole zaczął spływać pot.
 
  - Sasuke potrafi o siebie zadbać, jest naprawdę bystry. Nic mu nie grozi. - odpowiedział. - Ty powinieneś się martwić o siebie. Drugi gdzieś się ukrył, na pewno zaatakuje...

  Tak bardzo przejmowałem się losem Sasuke, że nie zauważyłem zbierającej się wokół polany mgły. Zakryła dosłownie wszystko, byłem w stanie dojrzeć tylko to, co było na polanie i kilka drzew wokół niej. Byliśmy uwięzieni. Mistrz stanął bliżej mnie. Nie mogę uwierzyć, że zostawił Sasuke na pastwę losu. Zawiodłem się na nim.

  Drugi z przeciwników wyłonił się przed nami. Teraz mogłem mu się dokładnie przyjrzeć. Miał bladą twarz, kości policzkowe wyraźnie wyodrębnione i małe oczy... jakby rybie. Jego bronią był miecz większy nawet od niego samego. Fakt, że potrafi nim walczyć, oznacza że ma dobrze wytrenowane i silne ciało. Nie będzie łatwym przeciwnikiem.

  - Cofnij się, Naruto. - nakazał mi mistrz, ale nie zrobiłem tego. To wyglądałoby jak ucieczka.

  - Nazywam się Hoshigaki Kisame. - przedstawił się.

  Jego głos był przerażająco zimny. Na jego dźwięk moje ciało zesztywniało.

  - Słyszałem o tobie, Legendarny Sanninie. - ciągnął dalej. - Podobno jesteś trudnym przeciwnikiem.

  - Miło mi to słyszeć od jednego z Siedmiu Mistrzów Miecza. - odpowiedział mistrz.

  Kisame tylko się zaśmiał, po czym zaatakował, ale zamiast walczyć z mistrzem wycelował we mnie. Wiedziałem o tym. Widziałem, jak ostrze wędruje w moją stronę, ale nie mogłem nic zrobić. Moje ciało było sztywne i nie chciało się poruszyć. Nic nie uchroni mnie przed tym atakiem.

  Nagle coś poczułem. To było coś potężnego, ale też dziwnie znajomego. Zrobiło mi się gorąco i świat zawirował mi przed oczami. Cios, który wydawał się nieunikniony, nie nastąpił. Miecz wisiał nade mną, jakby czas stanął w miejscu. Dopiero po chwili zorientowałem się, że został zatrzymany przez łapę. Łapę stworzoną z krwistoczerwonej czakry. Czakry Kyuubiego.

Potwór | Uzumaki NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz